Operowy zawrót głowy

„Trouble In Tahiti”/”Głos Ludzki” - reż. Michał Znaniecki - Teatr Wielki w Łodzi

Dwie jednoaktowe opery – i to jednego dnia – brzmią jak prawdziwa uczta dla widza złaknionego kultury. Po miesiącach wirtualnych doznań muzycznych, przyszedł w końcu czas na bezpośrednie obcowanie ze sztuką. I to dosłownie...

Michał Znaniecki proponuje nam zanurzenie się w świecie, który jest dla nas niemal na wyciągnięcie ręki. Obrotowa scena i publiczność bezpardonowo wkraczająca na scenę, sprawiają że zawsze odległy świat sceniczny – staje się bliższy. Znajdujemy się oko w oko z artystą, a emocje płynące ze sceny, otaczają nas w każdym możliwym wymiarze. Z jednej strony, możemy poczuć się wyróżnieni tak bliskim kontaktem z wykonawcą. Z drugiej, jesteśmy przytłoczeni ilością bodźców.

Podczas tego wieczoru nie dało się zapomnieć o cudownej orkiestrze, która pod batutą Adama Banaszaka dzielnie akompaniowała artystom. Bernadetta Grabias i Łukasz Motkowicz prawdziwie i przekonująco oddali nastrój utworu. Natomiast Joanna Woś rzuciła publiczność na kolana swoim intymnym wykonaniem. Artyści jak zawsze pokazali swój talent w pełnej krasie.

Pierwsza z historii – „Trouble in Tahiti" wprowadza nas w świat pełen koloru i amerykańskiego luzu. Za wesołymi dźwiękami kryje się tragedia rodzinna, pełna kłamstw i niedomówień. Niewypowiedziane słowa potęgują emocje, pośród których każdy czuje się samotny. Z pozoru miły i przyjemny świat dostarcza nam trosk, o których wolelibyśmy nie myśleć. Dlaczego? Bo niestety dotyczą każdego z nas. Druga z historii, nie ułatwia odbioru, niesie za sobą jeszcze silniejszy ładunek emocjonalny.

O ile pierwszy spektakl był zapowiedzią głębokich doznań, drugi wciska w fotel. Tragedia nieszczęśliwej miłości, tęsknota i rozpacz za ukochanym może wywołać ciarki na skórze widza. Szczególnie jeśli wyraża je Joanna Woś. Wszystko w „Głosie ludzkim" wydaje się żywe i ludzkie. Emocje i sprzeczności targające artystką, przeszywają do cna. Aż ma się ochotę zamknąć oczy i poczuć dźwięk w każdej komórce ciała.

Czy to właśnie o tym chciał nam przypomnieć reżyser – o doświadczaniu realnych emocji? Przecież przez pandemię świat odczuwamy już tylko przez szklany ekran. Bezpośrednie i bliskie obcowanie ze sztuką staje tak odległe, że niemal już zapomniane. Warto było na nowo przypomnieć sobie zapach sceny i dźwięk instrumentu. Mimo że scena obrotowa może przyprawić o zawroty głowy, z całą pewnością uczucia kryjące się w operowej historii, poruszają do głębi.

Anna Grzelak
Dziennik Teatralny Łódź
16 marca 2021

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia