Opowiadania Mrożka

"Dziś są moje 80-te urodziny. Teatr śmierci Sławomira Mrożka" - Teatr Łaźnia Nowa

Teatr Łaźnia Nowa wymyślił całoroczny festiwal opowiadań Sławomira Mrożka. Nigdy dotąd nie były inscenizowane, czy to możliwe, żeby je pokazywać na scenie? Raczej nie. Tak sądzę. Te małe półtora, dwustronicowe, satyryczne cuda sztuki pisarskiej, w których każdy przecinek jest istotny i każdy przymiotnik przemyślany, nadają się do czytania i smakowania w zaciszu

Zresztą udowodnił to sam teatr, dorzucając do trzech inscenizacji opowiadań, krótkie filmiki robione niegdyś dla telewizji przez Tadeusza Nyczka w cyklach "Kostiumik czy ubranko" oraz "Wieczory pod śledzikiem". W jednym występował Jerzy Stuhr, w drugim Jerzy Trela. Kamera ledwie omiatała pomieszczenia, w których się rzecz działa (magazyn kostiumów teatralnych oraz anonimowy barek), skupiając się na twarzach bohaterów - gawędziarzy. Czyli starych wyg aktorskich cudnie, bez zbędnych upiększeń i ozdobników, podających świetne Mrożkowe teksty. Trzebaż więcej?

Wcześniej wędrowaliśmy od pomieszczenia do pomieszczenia w wyremontowanej Łaźni, by oglądać owe inscenizacje trzech opowiadań.

Najbardziej z nich podobał mi się "Fakir". To dość niezwykły tekst o prowincjonalnym miasteczku, którego obywatele cierpliwie i bezskutecznie czekają na wybudowanie fabryki. Komin już jest, trzeba ją do komina dobudować. Wszystko w rękach cudzoziemca, owego tytułowego fakira. Na pewno nas nie zawiedzie, na pewno postawi tę fabrykę, mówią ci, których życie upływa na czekaniu. Niezłym pomysłem jest zaangażowanie do przedstawienia naturszczyków, naturalnie, wzruszająco naiwnych i bezradnych. Niestety zła jakość dźwięku filmowego i niewyraźnie mówione dialogi psują cały efekt. Gubią się, przepadają słowa, czyli coś, bez czego nie ma tych opowiadań.

"Nocleg" druga inscenizacja tego wieczoru - sympatyczna zabawa z udziałem publiczności. I to samo: tekst Mrożka całkowicie rozmyty. Prawdę powiedziawszy, nie wiem, o co w nim chodzi. Z czego się Mrożek śmieje, co wytyka?

"Ten, który spada - największe nieporozumienie". Instalacja, zrazu efektowna, tajemnicza, wciągająca. Po dłuższej chwili zaczyna niepokojąco nużyć. A jeszcze przed nami ho, ho! I Barbara Kurzaj (skądinąd bardzo dobra aktorka) monotonie czyta tekst. Bardzo piękny, wręcz poetycki, ale robi to w nieskończoność, gwałcąc wszelkie zasady utrzymywania pewnego napięcia w sztuce. Sama siebie niszczy i Mrożka przy okazji. Takie dostała zadanie aktorskie.

Teatr Łaźnia Nowa ma jedną zasługę. Rzucam się na opowiadania Sławomira Mrożka, przed laty rozczytywałam się w nich. Jak teraz smakują? Otóż pysznie. Mrożek znowu wyjechał z Polski, mieszka w Nicei, od lat nie pisze. Nie szkodzi, On już wszystko, co trzeba napisał i nie musi być tu na miejscu, by ładować akumulatory satyry, zbierając z ulicy to, co by się nadało do literatury. Wszystko jest już dawno gotowe. Mam w ręce pożółkły tomik tych perełek sztuki krótkiej formy. Prawda! Nie drukowano wtedy książek na ładnym papierze. Za to ilustracjami przyozdobił go Daniel Mróz. I tak oto w książeczce spotkał się talent z talentem. Opublikowało ją Wydawnictwo Literackie, któremu Mrożek jest wierny do dziś.

Na stronie tytułowej "Słonia" ciepła dedykacja:
Kochanemu "Staremu" - Jankowi, pewnego pięknego popołudnia wrześniowego
Sław. Mrożek
Kraków 30 IX 58

Owym Jankiem jest Jan Adamczewski, nieżyjący już od lat pisarz, dziennikarz. Obaj panowie w tamtych latach przyjaźnili się. A ja teraz mam dostęp do przepastnego księgozbioru Jasia. Na jednej z półek stoją wyprostowane wszystkie "Mrożki".

Zaraz za stroną tytułową narysowany cienkim piórkiem obrazek Daniela Mroza. Niepokojący jakiś, i taki tekścik:

Różne straszydła o brzydkim wyglądzie
Chwyciły chłopca i zaczęły bić
Potem topiły w Komarowym Błocie
A chłopczyk wołał: "Pozwólcie mi żyć!".

No i czytam, rozczytuję się na temat różnych upiornych straszydeł, które męczą polską ziemię, a zwłaszcza o głupocie, obskurantyzmie, strachu, samozachowawczości, zbiorowej histerii, braku tolerancji. Tudzież dożarte sprawozdania z procesu pewnej bożej krówki, o łabędziu, który regularnie się upijał z opiekunem, dzieciach, które naraziły się społeczeństwu lepieniem bałwana. Jak to jest: komuna dawno poszła sobie precz, a to wszystko jakby wczoraj pisane? Jeszcze na koniec tomu jakieś myśli i sentencje:

Na przykład: Ulubiona technika krasnoludków-plastyków: grzyboryty, albo: Przezwisko wśród Literatów: "Ty brudnopisie!" I jeszcze: Ziemia posiada kształt balona. Kto go z niej zrobił?

Elzbieta Konieczna
Miesiąc w Krakowie
15 listopada 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...