Opowieść o błędnym rycerzu
"Don Kichot uleczony" - Teatr im. Witkiewicza w Zakopanem"Poza rzeczy-wistością nie szukaj już niczego, bo wistość rzeczy jest nie z świata tego." Czy słowa Witkacego odzwierciedlają w jakiś sposób to, co dzieje się na scenie zakopiańskiego teatru podczas próby uleczenia Don Kichota z Manczy?
Z pewnością coś w tym jest, szczególnie, że Don Kichotów jest aż sześciu, a akompaniuje im zespół Jerzego Chruścińskiego, który zresztą napisał muzykę do spektaklu. A skoro o pisaniu mowa, to scenariusz do tej absurdalnej historii, na podstawie powieści Miguela Cervantesa, popełnił Krzysztof Kopka, zaś całość została wyreżyserowana przez Bartłomieja Wyszomirskiego. W ferworze nazwisk twórców widowiska nie sposób zapomnieć o scenografie Izie Toroniewicz i Anicie Podkowie-Brańce, która zajmowała się ruchem scenicznym.
Czy z donkiszoterii można się wyleczyć? Czy marzycielem i śmiesznym idealistą jest się do końca życia? Trudno jest udzielić odpowiedzi na te pytania, jednak próbują to zrobić aktorzy Teatru Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem. Andrzej Bienias, Bartek Chowaniec, Kasia Pietrzyk, Jaga Siemaszko, Krzysztof Wnuk i Marek Wrona na scenie Atanazego Bazakbala w iście absurdalnym wymiarze starają się opowiedzieć historię Don Kichota z Manczy, który wędruje przez świat z Sancho Pansą – swoim sługą. Może nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie fakt, że każdy z nich choć na chwilę staje się Don Kichotem! Tajemniczości dodaje sztuce scenografia, która przypomina salę w zakładzie psychiatrycznym. Wytłumione, miękkie ściany i zwisający z sufitu wiatrak sprawiają, że widz do końca nie wie gdzie jest on sam, a co dopiero doskonale bawiący się aktorzy. Nie brakuje dowcipu, karykatury, ani metafor – jest wszystko, co nie pozwala się nudzić. Przedstawienie jest tym ciekawsze, że sceny przeplatają się z piosenkami, które napisali sami aktorzy - Andrzej Bienias i Marek Wrona.
Niełatwo jest mówić o wymiarze i sensie sztuki, którą przygotował zakopiański teatr. Otrzymujemy nie tylko dużą dawkę dobrego humoru, ale też refleksje na temat drogi życia oraz poszukiwania swojego miejsca na świecie. Stajemy przed dylematem bycia idealistą albo człowiekiem pozbawionym marzeń. Czy Don Kichot odnalazł swoją drogę? Błędny rycerz „błędem błądzenie potępia”, my także je potępiajmy. Jedno jest pewne – nie wyjdziemy z Witkacego obojętni. Z pewnością próba uleczenia Don Kichota każdego rozbawi do łez, a niewykluczone, że niektórym da impuls, by zastanowić się nad sobą.