Opowieści z kuchni w "Złotym smoku"

"Złoty Smok" - reż. Redbad Klijnstra - Teatr Praga w Warszawie

Roland Schimmelpfennig to jeden z najbardziej znanych na świecie współczesnych dramatopisarzy niemieckich. Jego sztuki rzadko jednak trafiają na polski afisz. W Warszawie można było oglądać "Arabską noc" w Centralnym Basenie Artystycznym, w Krakowie w Starym Teatrze wystawiono "Przedtem/potem". Od 1 grudnia "Złotego smoka" tegoż autora można oglądać na Scenie Przodownik na Mokotowie. Spektakl wyreżyserował Redbad Klijnstra.

Przedstawienie jest oszczędne inscenizacyjnie i scenograficznie. Pięciu aktorów właściwie nie gra, ale opowiada historie, których bohaterami są pracownicy małej tajsko-chińsko-wietnamskiej restauracji "Złoty smok" oraz stali bywalcy, mieszkający nad knajpą. Mamy tu do czynienia z dwoma światami, które paradoksalnie nic o sobie nie wiedzą. Jeden to świat nielegalnych imigrantów, w tym wypadku z krajów azjatyckich, którzy przyjechali do Europy w poszukiwaniu Eldorado. Niestety ten wyśniony i wymarzony raj na miejscu okazuje się piekłem dusznej, śmierdzącej kuchni w "Złotym smoku" lub domem publicznym, w którym erotyczne usługi świadczy się za kawałek chleba. Nie stać ich na dentystę lub lekarza, pomocy nie mogą szukać u przedstawicieli miejscowego prawa. Ciułają grosz do grosza, by pod koniec miesiąca wysłać pieniądze rodzinie lub uzbierać na wymarzony dom. Drugi to świat zamożnych, modnie ubranych, ale znudzonych swoim życiem przedstawicieli Zachodu.

W sztuce niemieckiego dramatopisarza Rolanda Schimmelpfenniga nikt nie jest szczęśliwy. Ani zniewoleni imigranci, ani prawowici mieszkańcy Zachodu. Jednego z bohaterów rzuciła właśnie żona, inny ma obsesję gromadzenia zapasów na zimę, młoda stewardessa rzuca się w niepotrzebny romans bez miłości z dużo starszym mężczyzną.

Tekst sztuki Schimmelpfenniga przesiąknięty jest absurdalnym humorem, aktorzy wydają się świetnie bawić opowiadając historie z życia nielegalnych imigrantów. Czasami jednak język staje się ostry i brutalny, tak jak brutalne i tragiczne jest zetknięcie marzeń z codziennością pracowników restauracji "Złoty smok". Kiedy Azjaci pracujący w kuchni wrzucają do rzeki ciało ich młodego kolegi Chińczyka, który wykrwawił się na śmierć po wyrwaniu zęba przez innego Azjatę, spektakl z komedii zamienia się w dramat. Bo cóż znaczy życie jednego nielegalnego imigranta, o którego istnieniu wie tylko garstka najbliższych znajomych? Niewiele. Tyle co fotografia w domu rodzinnym, lub jego dziurawy ząb trzonowy, który, podobnie jak jego właściciel, ląduje na dnie rzeki w jakimś dużym europejskim mieście.

Przedstawienie na Scenie Przodownik porusza i daje do myślenia. Nie jest łatwą rozrywką, ale momentami wywołuje śmiech u widzów. Najczęściej jest to jednak śmiech przez łzy.

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
5 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia