Osa to była jej ksywa
,,Polowanie na osy. Historia na śmierć i życie"- aut. Wojciech Tochman - reż. Natalia Korczakowska - Teatr Studio w WarszawieProces medialny towarzyszący zabójstwu 22-letniej Jolanty, przypominał polowanie na czarownice. Media odgrywają rolę sępów, krążących nad ledwo pochowanym ciałem dziewczyny, szukając sensacji w świeżej tragedii. Dyryguje im Krzysztof O. (Daniel Dobosz)- szwagier ofiary. Swoją pełną uwagę skupia jedynie na Monice O. (Wiktoria Kruszczyńska). Celem Krzysztofa jest całkowite odebranie jej człowieczeństwa. Kiedy prowadzący program w telewizji wypowiada jej imię, wściekle przerywa i mówi o niej krótko: Osa. Nie Monika, Osa.
Imiona dwóch pozostałych chłopaków Gołębia i Jogiego, którzy dokonali zabójstwa nie padają z jego ust ani razu. Krzysztof O. znajduje liczne grono specjalistów, którzy mu wtórują w oskarżeniach. Czy osobie, która fizycznie nie dokonała morderstwa, dała jedynie znak do rozpoczęcia, należy się kara dożywocia? Psycholożka więzienna (Sonia Roszczuk) stanowczo mówi tak. Przecież widziała ten sam schemat tyle razy: kobiety dominantki, które nie trzymały nigdy narzędzia zbrodni w ręce, uporczywie zarzekające się o swojej niewinności. Złość u kobiety jest jak potok, a u mężczyzny przypomina jedynie rwący strumień. Proszę sobie samemu odpowiedzieć na pytanie kto dokonuje brutalniejszych morderstw.
W dzień zwyczajna dziewczyna, maturzystka, a w nocy czarownica chodząca do klubów- zgodnie wypowiadają się specjaliści. A co w tych klubach robi? Poluje na mężczyzn, na których rzuca czary, złe uroki. Typ charakteru? Rzecz jasna dominujący.
W pierwszej części rozgrywa się proces medialny w studio telewizyjnym z lat 90., zajmujące główną część sceny. Jej skrzydła to wielkie ekrany, na których wyświetlany jest filmowany na żywo spektakl. Głowy widzów rytmicznie poruszały się to w lewo, to w prawo. Scenografia jest charakterystyczna dla estetyki Teatru Studio- surowa, futurystyczna, naszpikowana bodźcami audiowizualnymi.
Przerwy w rozgrywającej się historii wypełnia fenomenalny koncert na żywo. The Blu Mantic, amerykański poeta i muzyk, nawija o porachunkach mafii Pruszkowskiej i Wołomińskiej, Stadionie Dziesięciolecia, przemocy wszechobecnej na ulicach w latach 90.- jednym słowem atmosferze, w której doszło do tej bestialskiej zbrodni.
Po pierwszej przerwie, po niecałej godzinie sztuki, zostaje zmieniona scenografia. Dalsza część historii toczy się w więzieniu. Osa jako pierwsza w Polsce kobieta, w wieku zaledwie 18 lat, została skazana na dożywocie. Stała się ,,dożywotką". Nad słusznością tego wyroku rozważa prawniczka związana z Helsińską Fundacją Praw Człowieka (Sonia Roszczuk). W audycji popularnego podcastu podważa słuszność wyroku. Kara ta zaprzecza podstawowemu celowi inkarceracji- więzień nie ma szansy na rehabilitację i powrót do normalnego życia. Nadzieja zostaje mu z góry odebrana. Nie wszyscy się z tą tezą zgadzają. Podczas rozmowy na ekranach były wyświetlane na bieżąco komentarze internautów. ,,Przestańcie gloryfikować morderczynię.", ,,Morderczynie nie zasługują na specjalne traktowanie." to najmniej dosadne opinie. Widzowie podczas tej sceny wyraźnie poważnieją, zapewne wcześniej nie byli skłonni do takich rozważań.
Lidia Ostałowska, grana przez wybitną Dominikę Ostałowską, jest pierwszą osobą, która nie uważa Osy za bestię. Poświęca jej kilka kolejnych lat swojego życia, regularnie odwiedzając Monikę w więzieniu, próbując zrozumieć dlaczego. Lidka jako jedyna próbuje odpowiedzieć na pytanie, jakby ona sama zachowała się w takiej sytuacji. Co zrobiłaby na miejscu Osy, gdyby jej koledzy z ekonomika zaproponowali pozornie łatwy rabunek, sposób na szybki zarobek. Na widowni czuć poruszenie, zmianę nastawienia, początki zrozumienia.
W emocjonalnej scenie dochodzi do wniosku, że prawdopodobnie zachowałaby się tak samo. Nie umiałaby inaczej spojrzeć na otaczającą ją rzeczywistość. Ostatecznie Osa zadaje jej ''śmiertelny cios''- brutalnie urywa wieloletnią współpracę pod wpływem presji matki.
Spektakl nie jest łatwy, odzwierciedla złożoność historii, która wydarzyła się 28 lat temu, a nadal jest niezwykle aktualna. Ostatni ukłon aktorów nie został przywitany owacjami na stojąco. Młodsi widzowie wyszli ze spektaklu wyraźnie poruszeni. Przypomnieli sobie, że z dnia na dzień można zepsuć całe swoje życie, a młody wiek nie zawsze stanowi czynnik łagodzący. Z kolei starszej części widzów nasuwa się inna refleksja: czy Osa byłaby tak napiętnowana, gdyby była mężczyzną? Czy przylepiono by jej łatkę wampira psychicznego, bestii?
Warto wybrać się do Teatru Studio i samemu poszukać odpowiedzi na te pytania.