Osmoza związkowa czyli oczy miłości żeńskich hominidów i choroba mężczyzn przy władzy.
„Ludzie inteligentni" - reż. Olaf Lubaszenko – Tito Productions i Kinoteatr Adria w Bydgoszczy – 10.03.2024 rokuDavid po 15 latach małżeństwa postanawia zerwać z Chloe. Ta przyjmuje propozycję rozstania z udawanym spokojem, co sieje niepokój wśród przyjaciół pary i ich partnerów i pozostawia pole do snucia daleko idących podejrzeń... Dlaczego David chce się rozstać? Czyżby miał kochankę? Gdy długoletni związek trzęsie się w posadach, dwie pozostałe zaprzyjaźnione pary ogarniają wątpliwości. Czy aby żadne z nich nie zaliczyło skoku w bok?
„Ludzie inteligentni" to spektakl wyreżyserowany przez Olafa Lubaszenko, który zasłynął z produkcji hitowych komedii jak „Chłopaki nie płaczą" czy „Poranek kojota". Zadbał on o to, by mimo głębokich treści całość była lekka i humorystyczna w odbiorze. Przedstawienie powstało na podstawie sztuki francuskiego dramatopisarza Marca Fayeta w przekładzie Irmy Helt.
Od początku czujemy, że fabuła została dobrze przemyślana. Przemyślane zostały też stosunki między bohaterami. Trzy zaprzyjaźnione pary. Trzy różne układy. Egoistyczny i pewny siebie David (Jakub Przebindowski) w parze z dumną i inteligentną Chloe (Maria Seweryn). Dominująca i obdarzona artystyczną duszą Marina (Renata Dancewicz) w relacji z uległym Alexandre (Mariusz Witkowski). Na koniec zaczepna Gina (Paulina Holtz) związana z podatnym na wpływy i ułożonym Thomasem (Rafał Królikowski).
Konflikt między Chloe i Davidem uruchamia lawinę podejrzeń i wątpliwości. Damy solidaryzują się w feministycznych rozważaniach o podłości mężczyzn podczas suto zakrapianych alkoholem maratonów z łzawymi brazylijskimi tasiemcami w tle. Mówiąc żartobliwie podejrzewają facetów o „syndrom Berlusconiego – chorobę mężczyzn przy władzy", innymi słowy o zdrady. Panowie trzymają sztamę debatując na temat przebiegłości kobiet i wyższości mężczyzn nad płcią piękną podczas partyjek w pokera i seansów meczy w rugby. Zgodnie stwierdzają, że górują nad kobietami inteligencją, jak na „hominida, który zabił w sobie małpę" przystało. Sceny ukazujące kobiecą solidarność i pobratymstwo facetów rozbrajają komizmem.
Farsowe są także interakcje pomiędzy partnerami. Wyrafinowana Chloe z nonszalancją oburza się na tupet swojego męża szowinisty. Gina czyli przebiegła i bystra pani domu podpuszcza ułożonego, pozbawionego własnego zdania Thomasa, szantażując go zemstą swoich braci z Korsyki. Ekscentryczna malarka Marina rządzi Alexandre, przed którą biedak trzęsie portkami.
Poza fabułą niewątpliwym plusem „Ludzi inteligentnych" są porywające dialogi i wartkie tempo sztuki dobrze zgrane z oświetleniem i energiczną muzyką, co daje wrażenie oglądania filmu. Aktorzy dają popis swojego talentu komediowego jak i dramatycznego rozpościerając przed nami całą paletę emocji. Gra aktorów jest na tyle autentyczna, a fabuła wciągająca i wzbudzająca emocje, że widownia sprawiała wrażenie żywo zaangażowanej w śledzenie losów bohaterów. Na sali było słychać to śmiech, to buczenie wyrażające dezaprobatę dla niektórych kwaśnych zachowań postaci. Przedstawienie dopełniła skromna scenografia Justyny Woźniak złożona z krzeseł i kanapy na tle grafik przedstawiających trzy różne mieszkania równie odmienne co ich właściciele.
Czy warto wybrać się na „Ludzi inteligentnych"? Zdecydowanie! Dla zabawy i dla refleksji. Po to by przejrzeć się w bohaterach jak w lustrze i zaobserwować z boku skomplikowaną dynamikę jaka cechuje relacje międzyludzkie. Siłą sztuki jest to, że można się z siebie samych pośmiać, a jednocześnie wyciągnąć wnioski, jak często niepotrzebnie komplikujemy swoje relacje, zamiast sięgnąć po otwartą komunikację.