Osobnia Juliusza Osterwy
"To nie tak!!! "..Tak nie może być - zdawałoby się krzyknąłby Osterwa widząc niedbałość o prawdę i szczerość w Teatrze.18 listopada w Teatrze Wschodnim w Lublinie odbyła się premiera monodramu "Marzyciel", w którym w rolę tytułowego marzyciela, wizjonera teatru - Juliusza Osterwy wcielił się Daniel Salman. Teatr Wschodni od niedawna jest nowym miejscem wydarzeń kulturalnych w Lublinie. To zawodowy teatr nieinstytucjonalny przygotowujący wydarzenia artystyczne o charakterze lokalnym, ale też międzynarodowym.
W ramach projektu sfinansowanego ze środków funduszy SKE ZASP Łukasz Lewandowski podjął się reżyserii i opracowania koncepcji scenograficznej monodramu "Marzyciel" według scenariusza Marcina Bartnikowskiego. Projekt niełatwy, wymagający analizy licznych zapisków samego Osterwy przyniósł jednak oczekiwany rezultat na scenie.
Danel Salman wcielający się w rolę Juliusza Osterwy zaciera granicę między tym kim naprawdę jest on sam - aktor pełny niepokoju czujący się ze swoja ideą niejednokrotnie samotnie a tym kogo gra, mistyka marzyciela - Osterwę, dla którego teatr stał się świątynią a on sam kapłanem prawdziwej sztuki teatralnej. Daniel Salman bez zbędnych kostiumów na scenie jest w białej koszuli z szerokimi rękawami i czarnych spodniach. Jakby wyrwany wprost z epoki romantyzmu walczący samotnie o piękno i prawdę, o utracone nadzieję na teatr, który będzie zwierciadłem otaczającej nas rzeczywistości, tego co naturalne, poruszające każdy centymetr ciała pod koszulą.
O czym jest historia? Daniel Salman opowiada o sobie, o swoich problemach jako współczesny aktor wplatając osobiste dygresje między te archiwalne, szczere, wyznania Osterwy, który wizjonersko na oczach wszystkich tu i teraz reformuje teatr. To wszystko splata się niewidzialną nicą w czasie i w przestrzeni.
Ten interesujący splot niewidzialnych nici pragnień i oczekiwań układa się w oczywistą prawdę, że teatr nadal potrzebuje reformy i ciągle potrzebuje marzyciela – Osterwy odrzucającego bylejakość i kłamstwo sceniczne. Widownia obserwująca monodram przestaje tylko widzieć, ale staje się aktywnym uczestnikiem spektaklu tak zwaną, jak mawiał Osterwa "Osobnią", gdzie wciągnięta w dialog, nie może pozostać obojętna na to co się dzieje, gdyż w tym wszystkim sama uczestniczy. Problemów z jakimi spotykała się Reduta Osterwy było wiele.
Finansowe braki w budżecie, krytyka, brak zrozumienia i utarte stereotypy niepozwalające na dokonanie cudu przekształcenia teatru z farsy na dobrą jakość - to tylko niektóre z nich. Dochodziło jeszcze to co najbardziej uwierało i przez to raniło - brak czasu dla rodziny. Gdy składano ofiarę z siebie w świątyni zwanej teatrem dokonywał się jednak cud. Inny cud niż ten, którego się spodziewano, cud przemiany duszy każdej osoby, w której, coś się poruszyło, zmieniło na lepsze nie przeszło bez echa zapomniane.
Danel Salman wykorzystuje na scenie kamery, które dają widowni obraz jego mimiki twarzy, emocji, które są tak blisko, że już bliżej się nie da. Czym jest gniew, boleść czy tylko gestem wyrażonym na twarzy? Czy gotującą się wrzącą lawą wewnątrz każdego pragnącego prawdy i autentyczności w teatrze? Nie każdy jednak pragnie prawdy, wielu woli obejrzeć coś przyjemnego, zabawnego dającego rozrywkę za co chętnie zapłaci. "Baw mnie!" - zdawałby się, że woła publika oczekując tego za co zapłaci przyjemnej rozrywki a nie lustra, w którym ktoś jako aktor na scenie daje się przejrzeć i zrozumieć jak się naprawdę wygląda jako człowiek na najważniejszej scenie jakim jest realne życie.
Czego obecnie potrzebuje teatr, czy tylko pieniędzy, aby mógł skupić się na ambitnych projektach? Z pewnością nie. Potrzebuje edukacji już młodego widza, dla którego teatr stałby się częścią życia, dzięki któremu będzie mógł lepiej zrozumieć siebie i swoje emocje. Dla Juliusza Osterwy co Daniel Salman podkreślił wyraźnie, ta edukacja już najmłodszego pokolenia była bardzo ważna. To jak z nauką pierwszych słów, nowy język teatru może stać się czymś oczywistym tylko dla kogoś, kto oswoi się z nim od samego początku od podstaw swojej edukacji kulturalnej.
Czy duch Osterwy nadal żyje? Myślę, że tak. Gdzieś wśród rodzących się talentów aktorskich włącza się, jak ciągle trzeszczące się radio - "To nie może być tak, być tak byle jak."