Ostatni ze wszystkich

"Barabasz" - Teatr Witkiewicza w Zakopanem - 34.Konfrontacje Teatralne

Zazwyczaj brzydzimy się przestępcami i mordercami. Głośno wydajemy sądy na ich temat, kpimy z ich praw i potrzeb. Jeśli dostrzeżemy w nich skruchę i chęć zmiany - uznamy to za podstęp czy może zastanowimy się nad tym, aby dać im szansę?

Scenografia ograniczona jest do minimum. Metalowe ramy, przesuwane z miejsca na miejsce, to jedyna „konstrukcja” obecna na scenie. Służą one niemalże do wszystkiego: paracyrkowych akrobacji, imitują ściany, a zza zawieszonych na nich płócien wyłaniają się aktorzy. Rekwizyty są symboliczne, jak trumna, w której chowana jest Zajęcza Warga (Dorota Ficoń), czy też belka z krzyża niesiona przez Barabasza (Krzysztof Najbor). Światło padające na scenę jest mdłe, żółte, bardzo nikłe – tak, jak nikła jest wiara głównego bohatera. W strojach dominują barwy skrajne: czerń, biel, czerwień oraz szarości. W tej nieco dopowiedzianej, biblijnej historii odnajdujemy inspirację średniowiecznym misterium. Nie ma w niej miejsca na przepych i patos. 

Historia Barabasza przeplatana jest opowieściami o Jezusie i jego cudach. Nędzne życie zestawione jest z chwalebnymi czynami. Ukazana jest walka wewnętrzna Barabasza, który z jednej strony chce odnaleźć w sobie wiarę, jednak nie wie, jak tego dokonać. Waha się między poszukiwaniem szacunku do samego siebie a pociągającym, bezbożnym życiem. Krzysztof Najbor doskonale ukazał wewnętrzne rozterki Barabasza, postaci - wydawać by się mogło - jednoznacznej. Bohater obnaża przed nami swoje uczucia, ekspresja widoczna jest w każdym słowie i geście - od milczenia po krzyk. Barabasz jest odarty ze wszelkiej własności, jedyne, co mu pozostało, to brudna przepaska na biodrach i ciężki, wełniany płaszcz. Stara się zrozumieć to, czego żadnemu człowiekowi odebrać nie można – wiarę. Jednak wciąż pyta: „dlaczego?”, jak dziecko. 

W scenie, kiedy doświadcza zwykłego, ludzkiego odruchu – pogłaskania po twarzy, zapala się w nim światło nadziei. Przestępca uzmysławia sobie, że tym, czego najbardziej mu do tej pory brakowało, tym, co mogłoby uczynić z niego człowieka, jest miłość. 

„Barabasz” jako spektakl o tematyce biblijnej łącząc przy tym elementy widowiskowe. W pierwszych scenach przedstawienia aktorzy tańczą w ekstazie, lubieżnie wyginają swoje ciała. Przez cały czas trwania sztuki towarzyszy widzom muzyka: rytmy wygrywane są przy pomocy bębnów, perkusji, instrumentów smyczkowych. Nie ma sztucznego playbacku, aktorzy na żywo wyśpiewują o lękach i cierpieniu głównej postaci. 

W spektaklu Andrzeja Dziuka, owszem, pojawiają się sceny, dialogi o wymiarze dydaktycznym. Nie jest to jednak ani „grożenie palcem” ani uświadamianie na siłę. Najważniejszy jest wymiar duchowy. I nie chodzi tu tylko o wiarę w Boga, a wiarę w drugiego człowieka. W jego zdolność do poszukiwania w sobie ludzkich odruchów.

Karolina Kaczmar
Dziennik Teatralny Opole
30 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...