Ostatnia wieczerza polskiej Inteligencji

"Kwatera bożych pomyleńców" w reż. Jerzego Zalewskiego w Teatrze Telewizji.

Spektakl Teatru Telewizji "Kwatera bożych pomyleńców" w reżyserii Jerzego Zalewskiego - adaptacja powieści Władysława Zambrzyckiego o tym samym tytule - to dzieło zaskakujące. Zapowiada się na artystyczne (i nie tylko) wydarzenie sezonu .

Kwatera bożych pomyleńców

Jak to się stało, że ta perła literatury pojawiła się na małym ekranie dopiero po 50 latach od momentu ukazania się w druku? Przecież z pierwszym wydaniem powieści Zambrzyckiego - skażonym zresztą wieloma ingerencjami cenzury - można się było zapoznać w 1959, z kolejnymi-w 1967 i w 1985 roku. Ubiegłoroczną, czwartą z kolei (za to pierwszą pełną) edycję zawdzięczamy oficynie wydawniczej Antykwariat Książek.

Oczywiście doskonale wiemy, dlaczego przez pół wieku wokół tego autora panowała zmowa milczenia. To jeszcze jeden "pisarz niewygodny". Ten świetny dziennikarz i autor siedmiu powieści był w latach 30. współwydawcą prawicowych periodyków społeczno-politycznych: "Merkuriusza Polskiego Ordynaryjnego" i "Nowych Wiadomości Ekonomicznych i Uczonych". Toteż po II wojnie został za swoje poglądy ukarany i usunięty na margines życia kulturalnego. Pozwolono mu pisywać chyba tylko w warszawskiej bulwarówce "Express Wieczorny". Jego powieści opublikowane po wojnie -"Mgła nad Skalda", "Pamiętnik Filipka", "Kwatera bożych pomyleńców". "Kaskada Franchimont", a nawet ostatnia ,W oficynie Elerta" (2007) - nie miały szerokiej promocji w mediach.

Tak więc ta piękna i mądra książka po 50 latach istnienia w przestrzeni artystycznej została odkryta dla potrzeb małego ekranu przez dziennikarza (cykl telewizyjny "Pod prąd") i reżysera Jerzego Zalewskiego.

Powstanie - oczyma czterech starszych dżentelmenów

Powieść Zambrzyckiego prezentuje obraz Powstania w sposób bardzo niekonwencjonalny. Wojna, okupacja; w obszernym warszawskim mieszkaniu przy Żurawiej pomiesz-kuje czterech przyjaciół, czterech polskich inteligentów. Autor używa jedynie pseudonimów swoich bohaterów: a więc Pan Wincenty, absolwent francuskich uniwersytetów, doktor nauk humanistycznych, właściciel wypożyczalni książek; Afrykaner - lekarz, pierwszą wojnę światową spędził na froncie kaukaskim, potem "pod Dowborem"; Quadratus - dziennikarz, wiele lat mieszkał za granicą, bibliofil i erudyta; no i Tatar, potomek polskich Tatarów, dyplom politechniki w liege, następnie w Legionach Piłsudskiego. Wszyscy - szczerzy patrioci, których ze względu na wiek nie chciano w biurach werbunkowych i dlatego nie biorą udziału w walkach na ulicach miasta. Wiedzą jednak, że istnieją przynajmniej dwa rodzaje walk z wrogiem: czynna, z bronią w ręku, oraz inna, którą stosowali brytyjscy cywile podczas Bitwy o Anglię - business as usual system, czyli próba kontynuowania życia jakby nic się nie stało, z zachowaniem wszystkich codziennych rytuałów czasów pokoju, jak tea-time (popołudniowa herbata), Sunday roast (niedzielny rodzinny lunch) eta, eta Po to, aby przenieść wartości, zwyczaje, tradycję brytyjskiego życia aż do czasów pokoju, jak gdyby zdeponować na przyszłość. Tu - kilku polskich inteligentów próbuje nie tylko zachować się godnie w sytuacji, w której postawiła ich historia. Toteż ich zwłaszcza wieczorne rozmowy niczym nie różnią się od ich przedwojennych dysput - medycyna w starożytnym Rzymie, architektura średniowieczna w Arles, topografia teatrów i kabaretów dawnej Warszawy. Rozmowy poważne, czasem dramatyczne, ale i żartobliwe, sygnalizują ich ogromną wiedzę, wszechstronne wykształcenie - od filozofii do inżynierii lądowej. I próbują zachować swój styl życia sprzed wojny, co czasem przybiera postać dość groteskową - mamałyga spożywana na talerzach z Miśni, kawa w filiżankach z najcieńszej chińskiej porcelany, takt i pełna kurtuazja, które pozwalają tym czterem dżentelmenom przetrwać dwa miesiące na kilkunastu metrach kwadratowych bez kłótni i zadrażnień. Dzielność, umiejętność współpracy, grzeczność na co dzień, poczucie humoru - to cechy tak polskiej, jaki angielskiej inteligencji, które pozwoliły jej przeżyć wojnę w niezłym stanie. No i tolerancja, etniczna, religijna - Pan Wincenty jest kalwinem, Quadratus katolikiem, a Tatar muzułmaninem. Cała ta czwórka to Polacy dumni ze swojej narodowej przynależności, ale zarazem Europejczycy, posiadacze dyplomów francuskich uniwersytetów, znający języki, świetnie czujący się w każdej ze starych zachodnich demokracji, bez kompleksów wobec Zachodu.

"Ostatnia wieczerza polskiej Inteligencji"

Podczas dyskusji po przedpremierowym pokazie spektaklu padło określenie: "Kwatera bożych pomyleńców" to "ostatnia wieczerza polskiej inteligencji". Istotnie, można tę powieść, a zarazem przedstawienie, określić i w taki sposób. Ale można także inaczej: to "testament polskiej inteligencji", legat zapisany polskiej młodzieży, która z takich utworów może czerpać i wiedzę, i poczucie dumy. A samego Władysława Zambrzyckiego i Jerzego Zalewskiego trzeba nazwać depozytariuszami pamięci narodowej, tych wartości oraz cech, które złożyły się na wizerunek i postawę prawdziwego polskiego inteligenta i które różnią go od "wykształciucha".

Do spektaklu zostały przeniesione z powieści zabawne anegdoty, żarty najprzedniejszej próby i dowcipy, jakie robią sobie wzajemnie przyjaciele. Oto Quadratus napisał książkę o nieistniejącym projektancie mebli, Biedermeierze. Nakład książki spłonął, Tatar, ubolewając, że nie przeczytał dysertacji, mówi: "To pozwól, że wyrażę ci współczucie. Ha, trudno, stało się. Więc Biedermeier nie żył? Szkoda chłopa, taki był dobry stolarz". I w tej warstwie, zawartego w powieści humoru, można przyrównać to dziełko z "Klubem Pickwicka" Dickensa czy "Gospoda pod Królową Gęsia Nóżką" France\'a.

A teraz już sama formuła widowiska telewizyjnego: choć akcja rozgrywa się właściwie w jednym mieszkaniu - owa przestrzeń została przez Zalewskiego i scenografa spektaklu Jacka Ukleję otwarta na zewnątrz, już to widokiem przez okno na podwórko, już to przez wyrwę w murze na szpital w piwnicy. Na podwórzu rozgrywa się właściwie cała paralel-na akcja: powstańcy krzątają się, modlą, grzebią swoich zmarłych, a jeszcze inna - w szpitaliku na dole, gdzie wykonuje się operacje, przeprowadza najpoważniejsze, bo ostatnie rozmowy, i skąd bohaterscy młodzi ludzie odchodzą z Warszawy na zawsze. To otwarcie przestrzeni spektaklu dokonuje się także za sprawą muzyki, skomponowanej przez Hannę Kulenty - muzyki nowoczesnej, surowej, dramatycznej. Na własny sposób opowiada ona historię umierającego miasta i heroizmu jego mieszkańców. I jeszcze kilka słów o aktorach. Odtwórcy postaci czterech głównych bohaterów - Jerzy Trela, Jan Peszek, Jerzy Radziwiłowicz i Daniel Olbrychski - potwierdzili swoją wielką klasę. Ostatnie widowisko Teatru Telewizji "Kwatera bożych pomyleńców" Zambrzyckiego-Zalewskiego może zostać uznane za największe wydarzenie artystyczne tego sezonu.

"Kwaterę bożych pomyleńców" można określić jako ostatnią wieczerzę polskiej inteligencji, ale także jako testament polskiej inteligencji - legat zapisany młodzieży, która z takich utworów może czerpać i wiedzę, i poczucie dumy.

(zs)

Elżbieta Królikowska-Avis
Gazeta Polska
10 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia