Ostra faza w Malarni

"Faza Delta" - reż: Adam Orzechowski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Na Scenie Malarnia teatru Wybrzeże od minionego piątku można przeżywać narkotyczny odjazd. Grana jest tam "Faza Delta", obsceniczny kwartet na trzech didżejów i barmankę, napisany przez Radosława Paczochę.

Ten młody, ale utalentowany dramaturg chętnie grywany jest przez polskie teatry. Potrafi używać różnych stylistyk, swobodnie bawi się konwencjami, wyczulony jest na język ulicy. Teatr Wybrzeże z powodzeniem wystawił już wcześniej jego sztukę "Być jak Kazimierz Dejna".

Tym razem Paczocha postanowił opowiedzieć nam, co może zdarzyć się po zażyciu narkotyków. Wydawało się, że sukces jest murowany. Gorący temat, dobry dramaturg, znany reżyser, utalentowani aktorzy i scenograf. Dlaczego wiec "Faza Delta" mimo wszystko nie rzuciła mnie na kolana? Moim zdaniem zawinił autor. Ale po kolei.

Paczocha opowiada nam, co zdarzyło się pewnego wieczoru w barze Legenda, do którego przyszli Misiek (Michał Jaros), Mastodont (Piotr Chys) i Liszaj (Piotr Witkowski).

Nudny sobotni wieczór to czas, by się zabawić, przylać komuś, poderwać dziewczynę. Alkohol już nie wystarcza, więc może narkotyki?

- Zarzucamy kwasa? W celu eksportowania się w inny wymiar przeżyć? - proponuje Mastodont.

Barmanka Justyna (Sylwia Góra-Weber), do której startuje Misiek, odpowiada, że w knajpie nie ma już szefa, więc można zrobić porządną imprezę wewnętrzną. Zaczyna się ostra narkotyczna jazda, zwana fazą delta. Mastodont pod wpływem narkotyku traci kontakt z rzeczywistością.

Na scenie aktorzy opowiadają nam banalną historię z morałem o tym, że pod wpływem narkotyków i alkoholu stajemy się niepoczytalni, groźni. Banalną, ale jednak dającą szansę stworzenia interesujących postaci.

Najciekawszy jest Michał Jaros jako agresywny, chamski, bekający, ani mądry, ani urodziwy Misiek, ale pełen prawdy, autentyczny. Takich Miśków spotykamy na ulicy. Miśków, którzy zabiją, bo świat narkotycznych wizji myli im się z rzeczywistością.

Zapamiętamy również Piotra Witkowskiego i Piotra Chysa - świetne role.

Sylwia Góra-Weber jako barmanka Justyna stworzyła wiarygodną postać, ale ta utalentowana aktorka znacznie lepsza była w spektaklu "Zielony mężczyzna" Fundacji Teatralnej BOTO. Aktorka ma wyjątkowo interesujący głos. Raz liryczny i delikatny, za moment mocny i niski. Zagrała dobrze, ale na rolę na miarę jej talentu jeszcze poczekamy.

Mocnym atutem spektaklu jest, jak zwykle, rewelacyjna scenografia Magdaleny Gajewskiej. Niewielka scena Malarni nieoczekiwanie staje się otwartą przestrzenią, pulsującą i kolorową. Jak szalony narkotyczny sen. Czasem jak w narkotycznej wizji sufit spada na głowę.

Reżyser Adam Orzechowski pomysłowo zrealizował "Fazę Delta", mocną ręką poprowadził aktorów. Szkoda tylko, że zbyt wiernie trzyma się tekstu, nie poszedł o krok dalej. Nie przeniósł sztuki w inny wymiar. Tak więc mamy tylko dobrze opowiedzianą historię o tym, jak łatwo przekroczyć granicę między złem a dobrem.

Przedstawienie pewnie będzie budzić kontrowersje, jedni odsądzają je od czci i wiary, inni wyjdą z teatru poruszeni. Ale to dobrze, gdy teatr budzi emocje, nie pozostawia widza obojętnym.

Polecam więc ten spektakl, stawiający trudne pytania, choć nieudzielający odpowiedzi. Ostrzegam jednocześnie, że bohaterowie "Fazy Delta" przeklinają, używając znanego powszechnie słowa jak przecinka. Ale jest to uzasadnione artystycznie.

Na uwagę zasługuje też muzyka zespołu Kormorany.

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
19 stycznia 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia