Oświecenie Iwanowa

"Samsara Disco" Teatr Polski we Wrocławiu

"Samsara disco" została oparta na jednym z mniej znanych dramatów Antoniego Czechowa - "Iwanowie" oraz na elementach współczesnej powieści Wiktora Pielewina "Życie owadów". Obaj autorzy opowiadają w swoich utworach o Rosji swoich czasów - spektakl Agnieszki Olsten skupia się na ludzkiej kondycji w ogóle.

Fabuła jest z grubsza taka jak u Czechowa: tytułowy Iwanow (Michał Majnicz) jest mężczyzną w sile wieku, mieszka na prowincji, ma kłopoty finansowe i umierającą na gruźlicę żonę, której nie kocha. Przygnębienie leczy, odwiedzając rozrywkowych sąsiadów, gdzie może się napić i poflirtować z równie jak on sfrustrowaną córką państwa domu.

Każda z postaci ma swój osobisty dramat, ich losy splatają się, ale najważniejszy jest fakt, że wszyscy toną w tytułowej samsarze. W buddyzmie i hinduizmie samsara to cykl reinkarnacji, od którego uwolnić się można tylko osiągając nirwanę, czyli oświecenie.

Sztuka zaczyna się od tańca bohaterów w rytm piosenki Lombardu "Gołębi puch". Małgorzata Ostrowska śpiewa o chwili szczęścia utożsamianej ze smugą światła, a postaci, jak muchy, zataczają koła w pobliżu światła odbijającego się od ekranu telewizora. I tak jest przez cały czas trwania spektaklu. Znudzeni życiem, przegrani i emocjonalnie rozedrgani bohaterowie dążą do upragnionego oświecenia i w tym celu, niczym owady, "przepoczwarzają się" w inne postaci. Jednak szczęścia im to nie daje.

Problem widza polega jednak na tym, że bez wcześniejszego "odrobienia lekcji" będzie miał kłopot ze sprawą najprostszą - zrozumieniem związku przyczynowo-skutkowego całości, a nawet z identyfikacją imion bohaterów i łączących ich relacji.

Jeśli ktoś nie zna treści "Iwanowa", długo nie rozszyfruje, kto tu jest właściwie głównym bohaterem. Tożsamości niektórych z przewijających się przez scenę dziesięciu postaci może nigdy nie odgadnąć. Wygłaszane przez nie komentarze inspirowane "Życiem owadów" wydają się w tym kontekście niejasne, przydługie i skutecznie gmatwają i tak zagmatwaną fabułę.

Za wiele stawia się tu pytań, za wiele pada diagnoz, za wiele aforystycznych przypowieści. W rezultacie widz co najwyżej wyjdzie z teatru z niejasnym wrażeniem, że udzielił mu się niepokój bohaterów. Bardziej jest jednak prawdopodobne, że taki nadmiar wywoła obojętność albo irytację - nie lepiej by było mniej, a klarowniej?

I nie zmienia tego fakt, że zostało to wszystko bardzo dobrze zagrane - reżyserka postawiła na aktorstwo. Scena została zagospodarowana bardzo oszczędnie, dzięki temu nic widza nie rozprasza, koncentruje się on na bohaterach przedstawienia. Wszystkim aktorom należą się brawa, a szczególnie Mirosławowi Haniszewskiemu za podwójną, niejednoznaczną seksualnie rolę Mitii i prostackiego administratora majątku Borkina oraz Dagmarze Mrowiec jako depresyjnej, pragnącej wyrwać się z prowincjonalnego marazmu Saszy/Nataszy.

Teatr Polski, Scena na Świebodzkim, "Samsara disco", reż. Agnieszka Olsten, najbliższe spektakle w marcu.

"Samsara disco" - premiera Teatru Polskiego na Scenie na Świebodzkim.

Marta Wróbel, Katarzyna Wachowiak
POLSKA Gazeta Wrocławska
11 lutego 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...