Oto gdzie porządek rzeczy ma swój pępek

"Kamień" - reż. Sławomir Narloch - Teatr Narodowy

„Każdego wieczora w rogu kuchni robiono łazienkę. Budowano ją z cegły szarego mydła, garnka z wodą, miednicy i krzesła, na którym była kładziona. Tego, kto wchodził w róg, zostawiano samego, żeby inni nie szperali mu w ciele oczami.

Nie dotyczyło to dziecka. Myło się, a wszyscy siedzieli przy stole. Wsadzali sobie do głów jedzenie i wyciągali stamtąd słowa – z dużym trudem, jakby pozbywali się ości. Czasem ktoś zerknął w kąt, nie inaczej patrzyłby na wylizującego się kota".

Tam, gdzie wszystko się zaczęło, czyli w dzieciństwie – leży smutek. Od początku rozwoju małego człowieka jest pielęgnowany i rośnie razem z nim do normalnych rozmiarów. Dlaczego tak jest? Czy da się od niego uwolnić? Skąd wynika? Czy smutek da się nakarmić?

„Kamień" w reżyserii Sławomira Narlocha, stworzony na podstawie zbioru krótkich tekstów poetyckich Bronki Nowickiej („Nakarmić kamień", za którą pisarka otrzymała Nagrodę Nike w 2016 roku) jest opowieścią o dzieciństwie. Jednak wbrew wszystkiemu nie jest to opowieść wesoła, sielankowa i beztroska. Mimo poetyckiego języka, jakim posługuje się Bronka Nowicka, a za nią czworo genialnych aktorów, sztuka staje się poniekąd groteskowym dramatem psychologicznym, ukazującym źródło traum i cierpienia człowieka.

Na niewielkiej Scenie Studio w warszawskim Teatrze Narodowym tylko przedmioty użytku codziennego, takie jak sztućce, pudełko po butach, czy zapalniczka tworzą scenografię. Światło zmieniające się w zależności od krótkich scen, następujących po sobie pozornie bez związku przyczynowo-skutkowego – tak, jak może to być w głowie dziecka – modeluje przestrzeń i tworzy odpowiedni nastrój. Wyżej wspomniane pudełko po butach, staje się w rękach bohaterów dramatu wszystkim, o czym pomyślą.

Bohaterami są Dziecko (Maciej Łączyński), Smutek (Mateusz Jakubiec), Matka lub Babcia (Ewa Bukała), Ojciec (Dawid Suliba). Sztuka zaczyna się od poznawania przez nich przedmiotów, które znajdują się w tytułach poszczególnych części książki Bronki Nowickiej. Są to przedmioty, które da się zamienić we wszystko. Siłą wyobraźni można z pudełka zrobić fontannę, albo blok czekoladowy, a wokół nich snuć historie z przeszłości. Dzieci biorą przedmioty, jako pierwsze źródło poznania i chłoną to, co widzą.

Można właściwie założyć, że akcja przedstawiona na scenie, dzieje się w głowie Dziecka – głęboko, w sferze pragnień i marzeń. Upersonifikowany Smutek to jego najbliższy towarzysz, któremu się zwierza. Dziecko pyta: „Jak zobaczyć wszystko, jeśli wokół widać tylko rzeczy i każda chce być poznana?". Pyta o to, ale pyta także o szereg spraw, na które nie znajduje odpowiedzi. I nie wiadomo czy kiedykolwiek znajdzie. Bo to dorośli mają za zadanie wytłumaczyć mu świat, ale kiedy to się nie dzieje, a Matka i Ojciec spełniają inne role, zabijają swoje dziecko pomału. Wtedy zostaje smutek – głodny, mały i twardy jak kamień.

Narrację o poszczególnych przedmiotach, rodzinnych rytuałach, przerywają nieraz autorskie piosenki, stworzone na podstawie treści opowiadań. Za ich opracowanie odpowiadają Sławomir Narloch i Ewa Bukała. Stanowią jednak najbardziej groteskową część dramatu, ponieważ melodia do piosenek bywa niedopasowana do parabolicznej, nieraz bardzo smutnej treści, co wywołuje czasem dyskomfort i poczucie dziwności.

Genialny dramat Narlocha trzeba koniecznie zobaczyć, aby w pełni zanurzyć się w pępek świata każdego z nas. Bo co jeśli to, co widzimy dzieje się też w głowie dorosłego, który wciąż ma w sobie małe, niewinne, bezbronne, wciąż próbujące nakarmić swój kamień – Dziecko?

 

Anna Banasiak
Dziennik Teatralny Warszawa
22 października 2021

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...