Pamięć społeczna i rodzinna

"Pamięć wody" - Maybe Theatre Company

W spektaklu Maybe Theatre Maybe Theatre Company o rodzinną i społeczną pamięć głównie chodzi. Shefton przestrzega, że odcinający się od swoich korzeni, swojej przeszłości człowiek zatraca swoją tożsamość, gubi się, błądzi, upodabniając się do chorego na Alzheimera

Według jednej z naukowych teorii woda ma niezwykłe właściwości - rejestruje i przyswaja każde oddziaływanie, to co dzieje się w otaczającej ją przestrzeni - ma pamięć. Mimo że nie zmienia swojego składu chemicznego, zmianom ulega jej struktura - wpływać na nią mogą np. ludzkie emocje. Teoria ta zainspirowała znaną angielską pisarkę Shelagh Stephenson do napisania sztuki "The Memory of Water", w której tytułowa "pamięć wody" stała się metaforą, wehikułem pamięci ludzkiej. Tę znakomicie napisaną sztukę można określić mianem umiejętnie wyważonej tragikomedii czy wręcz komediodramatem - Stephenson ujawnia bowiem w tekście inspirację, jaką był dla niej film Woody\'ego Allena "Hannah and Her Sisters" ("Hanna i jej siostry"). Sztuką Stephenson zainteresował się gdański Maybe Theatre Company, a jej reżyserią zajęła się, dobrze znana trójmiejskiej publiczności reżyser Penny Shefton. Sceny użyczył tym razem grupie gościnny Teatr Miniatura.

"Pamięć wody" opowiada o trzech siostrach, dorosłych już i w miarę samodzielnych kobietach, które spotykają się w rodzinnym domu, by pochować zmarłą matkę. Na początku wydaje się, że nic ich nie łączy, że różnią się od siebie tak bardzo, że nawet wspólnie spędzone dzieciństwo wydaje się dla każdej z nich zupełnie inną opowieścią. To tak, jakby cały ten czas żyły na oddzielnych wyspach, o czym mówi jednej z nich duch ich matki, tłumacząc objawy choroby Alzheimera. Siostry obnażają swoją prywatną mitologię, przypisując sobie nierzadko cudze wspomnienia, nieustannie spierają się, której wersja przeszłości jest prawdziwa. W finale okazuje się jednak, że tym, co je łączy "ponad wszelkimi podziałami", jest nie tylko wspólna, choć splątana, pamięć i miłość do matki, ale też wszystkie podobieństwa charakteru i wyglądu, które w sobie odkrywają. "Niektóre rzeczy pozostają w twych kościach", jak mówi ich matka. To pamięć o wiele doskonalsza, oparta na genach i wspólnym środowisku, z którego wyrosły. Przyczynę wielu swoich problemów, głównie tych z mężczyznami, odnajdują w końcu w życiu swojej matki i zasadach, które im wpajała. W spektaklu Maybe Theatre o tę właśnie, rodzinną i społeczną, pamięć głównie chodzi. Shefton przestrzega, że odcinający się od swoich korzeni, swojej przeszłości człowiek zatraca swoją tożsamość, gubi się, błądzi, upodabniając się do chorego na Alzheimera.

Akcja sztuki rozgrywa się niemal w jednym miejscu i czasie, w sypialni matki, w której na 48 godzin zamknięte zostały trzy siostry - najstarsza Teresa, średnia Mary i najmłodsza Catherine - z Mike\'em - żonatym partnerem Mary oraz Frankiem, mężem Teresy. W gęstej atmosferze oczekiwania na pogrzeb odkrywają oni przed sobą bolesne sekrety, obnażają skrywane uczucia, próbują odbudować zerwane więzi. Każda z tych postaci jest tragiczna i zagubiona. Każda jest też, mniej czy bardziej, komiczna. W całym spektaklu znać uważną rękę reżyser Penny Shefton. Przygnębiający nastrój żałoby umiejętnie równoważą pełne humoru (czasem czarnego), oparte często na komizmie słownym, sceny. Znakomicie prowadzeni aktorzy precyzyjnie konstruują swoje role, które od początku do końca pozostają niezwykle spójne, płynnie przeskakując z poważnego tonu w żart. Ogólne wrażenie harmonii całości uzupełniła też w spektaklu Maybe Theatre Company scenografia, na dodatek dość dobrze ograna, mimo że głównym miejscem akcji stało się szerokie małżeńskie łoże - jakby zatarta już pamięć o dawno nieobecnym ojcu sióstr. Mocne wrażenie robiła też najprawdziwsza, wypożyczona od "Zieleni" trumna (z ciałem matki), z którą pozostawiono widzów na kilka minut wyciemnienia. Na tej bardzo przemyślanej i dobrze skonstruowanej całości były tylko dwie rysy - bezduszne przerzucanie przez siostry matczynych ubrań w szafach, by tylko w trakcie rozmowy zająć czymś ręce - a przecież po śmierci bliskiej osoby jej szafa to najbardziej intymne i bolesne miejsce - oraz sprawiająca wrażenie obcego elementu w przedstawieniu postać matki (w tej roli Magdalena Komorowska). Mimo że pochodziła z "innego świata", na tle pozostałych była ona mało charakterystyczna, trochę zbyt wycofana i oszczędna. Znakomite kreacje stworzyły szczególnie Izabela Bieszk jako doświadczona przez los Mary, która całe dzieciństwo wykorzystywała ten fakt, by mieć szczególne względy, i Anna Borman w roli roztrzepanej, nieco rozwiązłej i beztroskiej Catherine, pozostającej zawsze w cieniu dwóch starszych sióstr. Nie mniej udane były role Gosi Głombiowskiej (mająca do wszystkich pretensje Teresa) - szczególnie w scenie upojenia alkoholowego - i Kuby Głombiowskiego w roli zmęczonego rolą sprzedawcy, zabawnego, ale i rozsądnego Franka oraz Pawła Kaczmarka jako Mike\'a. "The Memory of Water", jak wszystkie sztuki w wykonaniu Maybe Theatre Company, grana była całkowicie w języku angielskim i w większości czystej wymowie aktorów zawdzięczam niemal pełne jej zrozumienie - a warto było ten znakomity tekst usłyszeć w oryginale, zwłaszcza zagrany w dobrym tempie.

Teatr Miniatura (Gdańsk, ul. Grunwaldzka 16) spektakle czw.,(29 kwietnia) godz. 19, śr. (5 maja), godz. 19, czw. (6 maja), godz. 19. Bilety: 15 i 18 zł. Sztuka przeznaczona jest dla osób powyżej 15-go roku życia

Magdalena Hajdysz
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
29 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia