Pancerni nie tacy bohaterscy
"Pancerni" - Akademia Teatralna m. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, Wydział Sztuki Lalkarskiej w BiałymstokuDyplom studentów Akademii Teatralnej trzeba zobaczyć. Szarik biega z pistoletem, a Janek Kos wdzięczy się do kamery. Tacy są "Pancerni" w Akademii Teatralnej. I to tylko dla dorosłych.
Praktycznie każdy z nas choć raz w życiu zetknął się z bohaterami serialu "Czterej pancerni i pies". Nawet jeśli go nie oglądał, to słyszał o Janku Kosie, psie Szariku i dumnym Rudym 102 na gąsienicach, którego załoga to bohaterscy obrońcy ojczyzny.
Nieco inaczej rysują się nam bohaterowie ukazani przez studentów Akademii Teatralnej w Białymstoku, pojawiający się w spektaklu "Pancerni" według tekstu Pawła Demirskiego "Niech żyje wojna!". To ich dyplom, który reżyseruje Konrad Dworakowski.
Widzowie znajdują się w miejscu przypominającym poligon wojskowy. Są drzewa, są stare telewizory, dmuchane samoloty i skrzynie. Są też pancerni, ubrani w kombinezony i kalosze. Jest w końcu Szarik - wymazany krwią i w hełmie, i Marusia, w czerwonych rajstopach, szpilkach w tym samym kolorze oraz w wojskowej marynarce. Jej strój jest zresztą nieprzypadkowy, bo w spektaklu jest ukazana jako dziewczyna lekkich obyczajów.
Spektakl rozgrywa się niejako na zapleczu serialu "Czterej pancerni i pies", ale tak naprawdę historia toczy się za kulisami mitologii narodowej. To opowieść weryfikująca polskich bohaterów w kontekście historii współczesnej. Na scenie świetnie wypada Małgorzata Patryn, wcielająca się w rolę Szarika. Pokazuje, jak człowiek może ulec zezwierzęceniu i ślepo wykonywać rozkazy właściciela. Bardzo dobrze gra też Filip Gurłacz, czyli Janek Kos. Jego bohater jest przerysowany, lekko zniewieściały i zupełnie inny niż serialowy pierwowzór. To postać tyle komiczna, co tragiczna. Guriacz gra wyraziście. Do tego stopnia, że jego kreację pamięta się na długo po wyjściu z teatru. Dobrze wypada też Katarzyna Szczodrowska, która wciela się w rolę Gustlika. Jej bohater przechodzi chyba największą zmianę. Jaką? Zobaczcie w Akademii Teatralnej. Reszta aktorów też radzi sobie dobrze. Uwagę zwracają dopracowane w szczegółach sceny zbiorowe i piosenki. Twórcy spektaklu na warsztat wzięli oryginalne teksty Janusza Przymanowskiego, Wiktora Woroszylskiego i Agnieszki Osieckiej,
Spektakl naprawdę warto zobaczyć. Odczarowuje pewne fakty i uczy widza, żeby na różne sprawy popatrzył z innej perspektywy. Kto wie? Może właściwej.