Panny z przeszłości

"Panny z Wilka" - XII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje

W scenicznej adaptacji "Panien z Wilka" Jarosława Iwaszkiewicza, scena przyjazdu Wiktora Rubena powtarza się czterokrotnie. Nigdy nie jest jednak tak samo grana, bo za każdym razem inne emocje bohaterów zostają zaakcentowane i inaczej układają się relacje między postaciami.

Ten motyw jest sygnałem dla publiczności, że w przedstawieniu Krzysztofa Rekowskiego, które obejrzeliśmy w konkursie XII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje we wtorek, 16 marca, realność zdarzeń nie musi być dosłowna. 

Mieszkanki Wilka wracają do Rubena w jego wspomnieniach, czy raczej to on wraca do nich, zaś animatorem tych wizyt jest zmarły przyjaciel Wiktora - Jurek. To z dialogu z nim wyłaniają się postacie z przeszłości, którym Ruben usiłuje powiedzieć to, czego nie zdążył lub nie umiał powiedzieć kiedyś.

Postać Jurka pojawia się w opowiadaniu Iwaszkiewicza w jednym z pierwszych zdań. Autor pisze: "Śmierć Jurka naruszyła jednak jego równowagę, nie mógł się z nią oswoić i poczuł się tak źle, że zwrócił się po poradę do lekarza". I właśnie owo naruszenie równowagi jest punktem wyjścia w przedstawieniu Krzysztofa Rekowskiego. Wiktor wkracza na scenę w trudnym momencie swojego życia, w chwili bilansu, którego strony już się nie zrównoważą, bo nikt przecież nie wraca z zaświatów, by skorygować nasze pomyłki.

Salon dworu w Wilku przesłania muślinowa firanka, a schowane za nią postacie kobiet ożywają tylko wtedy, gdy któraś z myśli Wiktora ku nim powędruje. Realny jest natomiast dom wujostwa, do którego bohater przyjeżdża i w którym rozmawia ze swoimi wspomnieniami. W spektaklu poznańskiego Teatru Polskiego zaciera się granica pomiędzy wyobraźnią bohatera a jego prawdziwymi doznaniami, ale to on decyduje o intensywności rozmów, jakie prowadzi z fantomami pamięci. I to on porządkuje swoje dawne, często młodzieńczo nieświadome fascynacje. Tworząc ten gorzki bilans niespełnionych namiętności, nieoczekiwanie dochodzi jednak do wniosku, że równie silnym, jak uczucia do sióstr z Wilka, była jego fascynacja Jurkiem.

Kluczową sceną w przedstawieniu Rekowskiego jest króciutkie, nieco oniryczne spotkanie trójki bohaterów: Wiktora i Jurka, pomiędzy którymi staje Tunia. Ruben odkrywa, że jest biseksualistą, choć to nie niespełnienie erotyczne staje się przyczyną jego frustracji. Smutek rodzi się ze świadomości, że nie odwróci już biegu zdarzeń i żadnej z postaci nie powie już o swojej miłości.

Spektakl Rekowskiego jest interesującą, pobudzającą do dyskusji interpretacją prozy Iwaszkiewicza, ale to za mało, by mówić o sukcesie. Za mało, bo zabrakło w nim emocji. Poznańskie "Panny z Wilka" ogląda się bez wzruszenia, a nawet bez współczucia dla bohatera. Jakby pomiędzy nim a widownią ktoś wstawił grubą laboratoryjną szybę. Ten spektakl wygląda trochę tak, jakby reżyser do z góry zaplanowanej tezy dorobił sceniczną resztę. Niestety, nie przekonują nas także aktorzy, którym zabrakło wewnętrznej siły przekonywania, przez co rozterki bohaterów wydają się sztucznie wykoncypowane. Szkoda, bo nowy trop interpretacji opowiadania Iwaszkiewicza, na pewno jeden z możliwych w czytaniu "Panien z Wilka", rozmył się z braku teatralnej siły przekonywania.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
19 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...