Panu Bogu powiedział "tak"

"Brat naszego Boga" - reż. Paweł Woldan - Teatr Telewizji

Kończy się 2017 rok, ogłoszony przez Sejm Rokiem św. Brata Alberta. W najbliższy poniedziałek, 27 listopada, w Teatrze Telewizji można będzie zobaczyć dramat Karola Wojtyły "Brata naszego Boga" opowiadający o powołaniu i wyborze drogi życiowej Adama Chmielowskiego, czyli Brata Alberta.

Spektakl w reżyserii Pawła Woldana jest znakomity pod względem opracowania scenariusza, formy inscenizacyjnej, reżyserii i aktorstwa. No i jakże na czasie. Mówi o artystach, o powołaniu, czym jest sztuka, kim jest artysta, mówi o dokonywaniu trudnych wyborów i o ofierze. To ważne, zwłaszcza dziś, gdy wielu artystów większą wagę przykłada nie do rozwoju twórczego i pogłębienia swojej często żenująco ubogiej kondycji intelektualnej, lecz do wykrzykiwania obraźliwych haseł w obronie bluźnierczych spektakli.

"Brat naszego Boga" pokazuje, czym jest istota człowieczeństwa i jak wygląda dochodzenie do samoświadomości: kim jestem, czego oczekuje ode mnie, artysty, Stwórca i czy chcę usłyszeć głos Boga, aby dokonać wyboru swojej drogi życiowej. Wyboru trudnego, bo trzeba porzucić to, co się kocha, malarstwo czy teatr, aktorstwo, i oddać się temu, do czego Pan Bóg powołuje. Tak jak to miało miejsce w życiu Adama Chmielowskiego, a kilkadziesiąt lat później w życiu Karola Wojtyły.

Dlaczego właśnie ten dramat uważam za najważniejszą ze sztuk Karola Wojtyły? Bo właśnie w tym utworze znajdujemy klucz do życia wewnętrznego, do powołania przyszłego Papieża. Adam Chmielowski - Brat Albert odegrał dużą rolę w wyborze drogi kapłańskiej Karola Wojtyły. Przyszły Papież pisał o Bracie Albercie: "Dla mnie jego postać miała znaczenie decydujące, ponieważ w okresie mojego własnego odchodzenia od sztuki, literatury i od teatru znalazłem w nim szczególne duchowe oparcie i wzór radykalnego wyboru drogi powołania. Jedną z moich największych radości jest to, że mogłem już jako papież wynieść krakowskiego biedaczynę w szarym habicie do chwały ołtarzy []. Jako młody kapłan poświęciłem mu utwór dramatyczny 'Brat naszego Boga', spłacając w ten sposób szczególny dług wdzięczności, jaki wobec niego zaciągnąłem".

Paweł Woldan, autor scenariusza i reżyser tego pięknego, mądrego i bardzo ważnego spektaklu, biorąc na swój twórczy warsztat dramat Karola Wojtyły, "wypłynął na głębię". Przeczytał utwór kilkuwarstwowo. A to niełatwy tekst, ujmując rzecz zarówno filozoficznie, metafizycznie, jak i dramaturgicznie. Jak przełożyć na język teatru to, co dzieje się w ludzkiej duszy? Jak pokazać istnienie dwóch powołań w jednym człowieku, by nie popaść w kicz czy populizm? Jak wyrazić środkami teatralnymi przemianę duchową Adama w Brata Alberta?

Kim był Adam Chmielowski herbu Jastrzębiec - Brat Albert? Wielkim polskim patriotą. Oddany Ojczyźnie, walcząc w Powstaniu Styczniowym, stracił nogę. Był także artystą, malarzem. Jego obrazy pokazują proces przemiany duchowej, jaka dokonywała się w jego wnętrzu (vide słynny obraz "Ecce Homo"), która to przemiana doprowadziła do całkowitego zerwania ze sztuką, przywdziania habitu i podjęcia się pomocy ludziom najuboższym. I to nie tylko poprzez utworzenie im tzw. ogrzewalni, przytułków, ale przede wszystkim podnosząc w tych nędzarzach ich człowieczą godność.

W spektaklu Pawła Woldana czytelnie i głęboko wyartykułowane jest główne przesłanie, czyli temat powołania, wyborów, jakich w życiu dokonujemy, i cena, jaką za te wybory płacimy. Ale nade wszystko główny akcent reżyser postawił na miłosierdzie. To ono jest wartością niepodważalną. Niezwykle ważna i świetna scena dialogowa, w której Nieznajomy (Piotr Głowacki), lewicowy zwolennik radykalnych przemian, czyli rewolucji stawia na gniew ludu, negując postawę Brata Alberta (Borys Szyc) wyznającego miłosierdzie zamiast gniewu. To pokazuje trzon różnicy między pojmowaniem godności istoty ludzkiej przez Kościół i lewicę.

Ten wybitny dramat Karola Wojtyły znalazł godnego reżysera w osobie Pawła Woldana. Bogactwo obrazowania myśli i ich subtelny przekaz, sposób narracji, zderzenie ze sobą postaci o odmiennych osobowościach, jak Maksymilian Gierymski, Leon Wyczółkowski, Helena Modrzejewska, Stanisław Witkiewicz (wszyscy aktorzy w pełni wiarygodni, świetnie poprowadzeni przez reżysera), wzmacnia dramaturgię, głębokie zanurzenie się w tekście - wszystko to prowadzi w kierunku dotarcia do tajemnicy powołania, co jest niezwykle trudne technicznie do wyrażenia na scenie. W spektaklu Pawła Woldana okazało się to możliwe i w pełni czytelne.

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
27 listopada 2017
Portrety
Paweł Woldan

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia