Pax umiera
"Powiem Ci jutro / Скажу тобі завтра" - reż. Nina Khyzhna - Teatr Współczesny w SzczecinieNasze poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny zostały zniszczone. Co nam teraz zostało? Jaką mamy alternatywę i czy w ogóle jakąś mamy, kiedy wartości, w które wierzyliśmy, padają z hukiem, jak bomby za naszą wschodnią granicą.
"Odwaga jest ceną, której życie żąda w zamian za udzielenie spokoju" – te słowa Amelii Earhart słyszymy w dialogach w "Powiem ci jutro" w kontekście wojny w Ukrainie. Twórcy spektaklu, wychodząc od pewnej abstrakcji, poruszają bardzo aktualne kwestie. Według nich pokój w Europie tak naprawdę już od dłuższego czasu był mitem.
Punktem wyjścia jest ranne stworzenie, które znaleziono przy wschodniej granicy Europy. Od jego stanu zależy bezpieczeństwo zachodniego świata. Dlatego wszyscy próbują je za wszelką cenę uratować. Jednocześnie rozpoczyna się śledztwo, którego celem jest odkrycie, co doprowadziło do krytycznego stanu stwora. To próba odpowiedzi na pytania: czym dziś jest europejski pokój i jaka jest jego przyszłość.
Ciało nosi imię Pax. Niby zwykłe imię, ale kiedy umiera, pojawia się na wizualizacji jego nekrolog - Pax Europea 1945-2022. Wszystko się wyjaśnia. Pax Europea zawarty w 1945 roku był drugim najdłuższym okresem pokoju po swoim poprzedniku, Pax Romana. Kiedy mówiliśmy: „Nigdy więcej wojen", nikt nie przypuszczał, że po 77 latach w Europie znowu będą spadać bomby. Zagadka rozwiązana.
Już od pierwszej chwili spektaklu towarzyszy nam uczucie niepokoju. Poważna Dyrektorka (Krystyna Maksymowicz) czuje, że świat, którym rządzi, zaczyna się sypać i lada chwila nie będzie miała czym zarządzać. Kilkakrotnie prosi swojego podwładnego o krzesło, jakby chciała zachować resztki władzy i pozycji, jakby to podstawiane krzesło dawało jej iluzję panowania nad sytuacją. Jakby było jej opoką. Ale co chwila wstaje i chodzi w tą i z powrotem. Jej spokój został zaburzony. Krystyna Maksymowicz ustawia swoją bohaterkę na cienkiej linii między zagubieniem i strachem, a opanowaniem przypisanym jej stanowisku. Ma świadomość klęski i zbliżającej się katastrofy, ale jak przystało na wodza, musi przybierać maskę spokoju.
Jej przeciwieństwem jest Żołnierz grany przez Michała Lewandowskiego. Jego sztywne, żołniersko wyćwiczone ruchy zaburza niepewność jutra i strach, który w jego przypadku powinien być głęboko skrywany. Walka z niekontrolowanymi odruchami wydaje się chwilami być ponad jego siły. Utrzymanie w ryzach ciała i psychiki jest karkołomną walką. Im dłużej obserwujemy tę postać, tym bardziej ludzka się nam wydaje.
Adam Kuzycz-Berezowski w postaci Lekarza jest lekko cyniczny, bardzo profesjonalny. Chłód i opanowanie podczas sekcji zwłok, którą przeprowadza, oraz właśnie lekki cyniczny półuśmiech sprawiają wrażenie, jakby ten bohater chciał się ustawić gdzieś z boku, przyjąć postawę: mnie to nie dotyczy. Jednak jego też zdradzają odruchy. Nieopanowane. Wszyscy oni sprawiają wrażenie pogodzonych z losem, czekającym tylko na rychły koniec w poczuciu porażki.
Zupełnie inną energię wnosi Ewa Sobczak w postaci Ekspertki. To jedyna postać, która nie chce się poddać, która nie wierzy w koniec, a w racjonalne rozwiązanie całej sytuacji. Dopiero pogrzeb Paxa złożonego na marmurowym cokole, z przemówieniami, nekrologiem i mocno pachnącymi kwiatami, przekonują ją do porażki.
Spektakl powstawał we współpracy z aktorami i wspólnej wymianie doświadczeń. Jak podkreślały autorki, stworzenie tego spektaklu było dla nich bardzo ważnym doświadczeniem ciała. I to widać. Niemal przez cały czas aktorzy wykonują jakieś choreograficzne układy. Czasami są to powarzalne gesty, czasami drgawki, w które wpadają bohaterowie. Chwilami zachowują się jak roboty. Zaprogramowane na określone działanie. Roboty, w których mechanizm się psuje, kiedy występują nieoczekiwane okoliczności.
Ważnym elementem spektaklu jest także muzyka stworzona przez Nicka Acorne'a, który połączył nowoczesne elementy elektroniczne z instrumentami akustycznymi, na których grają na żywo Emma Kocój i Piotr Jarmasz. Niepokojąca muzyka w połączeniu z dramatyczną choreografią i mroczną scenografią Anny Oramus zmusza widza do niezbyt optymistycznych refleksji nad naszą rzeczywistością.
I mimo, że na początku spektaklu mamy wiele niewiadomych, z czasem przedstawienie wciąga, zaciekawia i pozostawia w niepokoju.
Spektaklem "Powiem ci jutro" Teatr Współczesny w Szczecinie w ramach rezydencji artystycznej na deskach Sceny Nowe Sytuacje chce wesprzeć artystki i artystów, którzy na Ukrainie nie mogą tworzyć lub mają ograniczone możliwości tworzenia.