Pędzący pociąg, zwany życiem

"Anna Karenina" - reż. Paweł Szkotak - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie

Teatr Studio, pod nową dyrekcją Agnieszki Glińskiej, zainaugurował sezon artystyczny 2012/2013 jedną z najbardziej przejmujących opowieści o miłości bez happy endu. Dzięki brytyjskiej pisarce Helen Edmundson, która podjęła się karkołomnej pracy zaadaptowania powieści "Anna Kareniana" Lwa Tołstoja na potrzeby sceniczne, mamy do czynienia z historią, która dostała nowe życie. Edmundson bowiem nadała jej wymiar współczesny; opowieść dzieję się tu i teraz, w listopadzie 2012 roku. I co ciekawe, doskonale się w ten świat wpisuje.

Głównymi bohaterami spektaklu są Anna Karenina i Konstanty Lewin. Aktorzy - Natalia Rybicka i Mirosław Zbrojewicz - wcielają się w podwójne role: są narratorami, którzy wprowadzają nas w poszczególne wątki dramatu oraz bohaterami przedstawienia, czyli Anną Kareniną i Konstantym Lewinem. Mamy bowiem w przedstawieniu Szkotaka do czynienia z kilkoma płaszczyznami inscenizacyjnymi: jedna to swoista spowiedź Anny i Lewina, druga - codzienne zmagania z życiem bohaterów dzieła Tołstoja. Trzecia stanowi niejako metaforę poczekalni dworcowej, która służy także jako sala prób. W tej trzeciej płaszczyźnie aktorzy czekają na swoje wejścia na scenę, rozmawiają ze sobą jak znajomy ze znajomym, podpatrują grę kolegów, przebierają się; jednym słowem zachowują się tak, jakby nas widzów w teatrze jeszcze nie było. Dlatego pytanie "Gdzie Pani/Pan jest?" zadawane kilkanaście razy podczas spektaklu przez dwójkę bohaterów, Annę i Lewina, jest kluczowe dla zrozumienia sensu przedstawienia. Jest swoistym preludium do opowiadanych historii, wprowadza widzów w oba światy stworzone na scenie i tak jak psychoanalityk pomaga bohaterom ujawnić najskrytsze marzenia, myśli, uczucia, zamierzenia i rozterki.

Spektakl Pawła Szkotaka w porównaniu z powieścią Tołstoja trudno jest nazwać dramatem. Jest raczej beznamiętną opowieścią; jednym ze wspomnień, które gromadzimy podczas naszego życia; szufladką pamięci, którą otwieramy, kiedy mamy na to ochotę. W przedstawieniu Teatru Studio łzy, dramaty wyborów między pragmatyzmem a namiętnością, rozdarcie między powinnościami wobec rodziny, dziecka, a miłością do spotkanego mężczyzny, wybuchy gniewu, melancholii, szału, rozpaczy czy zwątpienia w słuszność swojego postępowania, są umyślnie sztuczne i teatralne.

Natalia Rybicka, jako Anna Karenina, wciela się w dwie postaci: narratorki, która opowiada beznamiętnie, bez zaangażowania swoje życie i wydarzenia bezpośrednio z nim związane, by za chwilę "wejść" w rolę Anny Kareniny z powieści, bohaterkę targaną namiętnościami i wątpliwościami, nieszczęśliwą nawet w tym wymarzonym życiu u boku ukochanego mężczyzny. Jest to ciekawy zabieg reżyserski na odarcie postaci z patetyczności, a widza z przyjętego i zakorzenionego w tradycji literackiej obrazu jednego z najbardziej kobiecych portretów literatury światowej. W obu tych wcieleniach Natalii Rybickiej udało się pokazać całą gamę aktorskich umiejętności; świetnie poradziła sobie z dwoistością postaci, nie gubiąc przy tym charakteru obu bohaterek. Jedna Anna jest postacią z Tołstoja, druga współczesną, zagubioną w swoich wyborach i rozterkach dziewczyną.

Drugim narratorem i jednocześnie jednym z głównych bohaterów jest Konstanty Lewin (znakomity Mirosław Zbrojewicz), który wysłuchuje historii Anny Kareniny, jednocześnie opowiadając nam swoje codzienne zmagania z życiem. Dla tytułowej bohaterki jest swoistym psychoanalitykiem lub najlepszym przyjacielem, przed którym Anna wyjawia sekrety duszy, swoje plany, wewnętrzne rozterki, by na końcu przeczytać mu z kartki opis swojej śmierci. On natomiast, w przeciwieństwie do rozedrganej i nieumiejącej znaleźć swojego miejsca w świecie Anny, uczy się czerpać radość z codziennego życia: z pracy w polu, z patrzenia w gwiazdy, ze spokojnych wiejskich wieczorów.

Najbardziej dramatyczny moment powieści, śmierć Anny, w spektaklu Pawła Szkotaka konsekwentnie został odarty z całej przypisanej mu przez Tołstoja tragedii. Karenina czyta Lewinowi i nam widzom z kartki fragment powieści, w którym Anna umiera pod kołami pociągu. Nie ma łez, rozterek, ani też grozy takiej chwili. To tylko spektakl, ta cała historia wydarzyła się na kartkach wielkiego dzieła rosyjskiego pisarza. Karenina-Rybicka, w sukience jakie noszą kobiety na całym świecie w 2012 roku, zaraz zejdzie ze sceny i pójdzie do garderoby. Spektakl skończony, pora zmyć makijaż, zrzucić kostium i wyjść z teatru w chłodną jesienną noc. Gdzie Pani teraz jest Anno?


Kama Pawlicka
Teatr dla Was
8 listopada 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...