Performance z muzyki, poezji i krwi

2. Gdański Festiwal Tańca

Tegoroczny Gdański Festiwal Tańca dobiega końca. Przed nami jeszcze pięć spektakli - w tym znakomity "Quiet" Arkadiego Zaidesa oraz dwie trójmiejskie premiery w ramach piątych urodzin grupy Good Girl Killer.

Festiwal w klubie Żak jeszcze trwa, więc za wcześnie na podsumowania, ale już teraz z całą pewnością można napisać, że największe chyba emocje wzbudził znakomity performance - choć niekoniecznie taneczny - Ivo Dimcheva "Lili handel. Blood, poetry and music from the white whore\'s boudoir". O jego estetyce wiele mówi już sam tytuł, w którym istotne jest każde słowo - rzeczywiście najważniejszymi elementami są w nim muzyka, poezja i krew.

Dimchev, choć uprawia teatr fizyczny, od lat porusza się głównie w sferze performance\'u, a inspiruje go szczególnie muzyka, eksperymentowanie z ludzkim głosem i temat gwiazdorstwa, bycia na pokaz i, jak w przypadku "Lili...", bycia na sprzedaż. To jeden z najciekawszych, najbardziej spójnych i najmocniejszych jego performance\'ów. Stworzył w nim postać kapryśnej, zdziwaczałej, "kończącej się" gwiazdy, która, jednocześnie wystawiona na pokaz i ukryta we własnym buduarze, wywołuje w sobie i w swojej publiczności najmroczniejsze i najbardziej skrywane podniety i koszmary.

Androgeniczna Lili jest cała na sprzedaż, uzewnętrznia wszystkie emocje, nie posiada żadnej prywatności. W końcu sięga po strzykawkę i pobiera sobie krew, by następnie sprzedać ją widzom na zaaranżowanej naprędce aukcji. I wszystko to byłoby może jedynie świetną zabawą, gdyby Dimchev nie posiadał tak niezwykłego, znakomitego, rzucającego na kolana głosu i gdyby swojej krwi nie sprzedał naprawdę. Projekty zagraniczne tegorocznego GFT miały realizować hasło odwagi ("coraggio"). Dimchev, zacierając niemal zupełnie granicę między sobą a odgrywaną postacią, znakomicie się w tę ideę wpisał.

Dużą odwagą w ukazywaniu miłości, relacji między dwojgiem ludzi, wykazała się też Giulia Mureddu, która wraz z Goranem Turnsekiem pokazała znakomity spektakl "Amore e Merda". O jej rozpoznawalnym stylu decyduje charakterystyczny, "zacinający" się ruch, któremu towarzyszą "wyrywające się" tancerzom dźwięki, dając wrażenie skupiania i ukierunkowywania energii. W "Amore..." Mureddu podjęła próbę dekonstrukcji ciała, ubierając je w zakrywające twarze kostiumy. Poprzez kostium zatarła także granice płci, przyprawiając sobie męskie przyrodzenie, a mężczyznę ubierając w spódniczkę i gorset. Tym samym jedyną jednoznacznością stały się - wyrażane przez ruch - emocje, impulsy i pragnienia oraz, raczej psychiczna niż fizyczna, indywidualność obu postaci. Przy takiej klarowności przekazu niepotrzebnym zabiegiem wydało mi się jedynie rozbieranie tancerzy do naga.

Kolejnym spektaklem, który idealnie wpisuje się w towarzyszące festiwalowi hasło odwagi, będzie „Quiet” Arkadiego Zaidesa (sobota 26 czerwca, godz. 19), poruszający problem konfliktu palestyńsko-izraelskiego i jego wpływu na życie i twórczość pochodzących z Izraela tancerzy. Ostatnie dwa dni GFT to także ciekawy spektakl Kinesis Dance somatheatro „Box 4” (sobota, godz. 21) i „Bodyteller” Doroty Łęckiej (sobota, godz. 22.15), zrealizowany w ramach żakowskiego konkursu „rezydencja/work in progress”. Niedziela - 27 czerwca - w całości poświęcona jest świętowaniu piątych urodzin trójmiejskiej grupy Good Girl Killer, podczas których jej założycielki, Magda Jędra i Anna Steller, pokażą dwie premiery: „Konfetti” (godz. 19.45) i „Konik morski wiedziony swym popędem” (godz. 20.30).

Magdalena Hajdysz
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
26 czerwca 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...