Perły z lamusa

"Bo we mnie jest seks", Teatr Polski w Bielsku-Białej

W siermiężnych czasach narodzin Polski Ludowej Kalina Jędrusik była objawieniem - zadziorny zmysłowy, nieproletariancko powabny podlotek, prowokujący budowniczych socjalizmu głęboko wciętymi dekoltami oraz opinią kobiety wampa; ale przede wszystkim wyjątkowo utalentowaną artystką obdarzoną niezwykłym głosem.

Nie dziwi więc, że piosenki dla niej pisali najwięksi – Jeremi Przybora, Agnieszka Osiecka, czy Jonasz Kofta. I chyba właśnie dlatego, wszystkie utwory zawarte w spektaklu brzmią jakby wyjęte z innej epoki - i bynajmniej nie ze względu na czas przeszły od ich powstania, lecz ze względu na poziom artystyczny, zdaje się niedostępny większości topowych obecnie tekstokletów i janków muzykantów. Te kilkanaście świetnie napisanych i skomponowanych piosenek, jest nader wyrazistym obrazem upadku i spospolicenia polskiej muzyki popularnej.  

Tyle o samej materii tego spektaklu, teraz słów kilka o jej wykonaniu. Piosenki prezentują na przemian, a czasem w duecie dwie panie: Marta Gzowska-Sawicka i Katarzyna Dendys, będące zarazem autorkami i reżyserkami owego przedstawienia. I przyznać trzeba że robią to doskonale - dwa odmienne lecz ciekawie współbrzmiące głosy dość mocne by bez kompleksów mierzyć się z legendą wykonań oryginalnych; w towarzystwie pięknie brzmiących skrzypiec i fortepianu, doskonale oddają dawnej piosenki czar. Zwłaszcza że jest nie jest to tylko piosenkowa rewia, lecz swoisty quasi teatralny spektakl, gdzie klimat całości współtworzy scenografia, choreografia i aktorskie kreacje.

Pojedyncze piosenki stają się starannie wyreżyserowanymi opowieściami, które pozwalają jeszcze głębiej wniknąć w klimat tamtej opoki. Całość pozostawia wrażenie niezwykłe, zabierając widza w sentymentalną podróż w - jakiekolwiek by nie były – ale jednak “stare dobre” czasy. 

Myślę że osoby pamiętające fenomen Kaliny Jędrusik do obejrzenia spektaklu specjalnie zachęcać nie trzeba. Chciałbym jednak gorąco polecić go tym, co - podobnie jak ja - nie znali wcześniej repertuaru pani Kaliny. Mam wrażenie że dla ludzi młodych, dla których chociażby Krzysztof Krawczyk wydaje się być jakimś przedziwnym okazem muzealnym, będzie to doświadczenie niezwykłe, a może nawet oczyszczające. Gorąco zapraszam.

Michał Raszka
Dziennik Teatralny Katowice
2 marca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia