Perpetum mobile?
"Bóg" - reż. G. Kempinsky - Teatr Zagłębia w SosnowcuSala pomału się napełnia. Widzowie wchodzą kolejno i zajmują swoje miejsca. Każdy jest odświętnie ubrany i przygotowany jak na specjalną okazję - nie często przecież trafia się wieczór w teatrze.
Aż tu nagle w całym tym tłumie pojawia się mężczyzna w szlafroku i z kubkiem toaletowym w ręku, zaczepia kilka osób wypytując o kogoś (to chyba jakiś żart…). Kurtyna jest trochę uniesiona, pod nią jakiś mężczyzna na kolanach odmierza równe linie. Czy to już przedstawienie się zaczęło, czy może nastąpiły jakieś kłopoty techniczne?
Teatr Zagłębia w Sosnowcu przedstawia „Boga” w całej okazałości. Chodzi tu oczywiście o sztukę napisaną przez Woody Allena w roku 1975, gdzie aż roi się od odniesień do amerykańskiej pop-kultury. Dla polskiej publiczności jednak odwołania te nie są zbyt czytelne, dlatego reżyser, Grzegorz Kempinsky, pomanipulował trochę przy tekście sławnego ze swego humoru Allena. Coś tam zostało wycięte, coś dodane, a jeszcze coś innego zmienione. I tak od 2007 roku można oglądać polską wersję tego utworu na deskach teatru w Sosnowcu.
Co jest charakterystyczne dla przedstawienia? Przede wszystkim niebanalne poczucie humoru. Spektakl aż kipi od zatopionych w polskich realiach gagów, od wymieszanych konwencji (nawet chochoł znalazł tu swoje miejsce) i niewiarygodnie szybkich zwrotów akcji – w jednej chwili Aktor (Andrzej Rozmus) zastanawia się nad swoją rolą, a w drugiej jest już jej najprawdziwszym ucieleśnieniem. No tak, bo trzeba jeszcze dodać, że „Bóg” to przedstawienie o przedstawieniu, taki teatr w teatrze, coś jakby zagranie procesu twórczego scenariusza. Umiejętne połączenie poszczególnych scenek dało efekt zwartej fabuły – w tym miejscu należy oddać hołd reżyserowi, za zgrabne przetworzenie wielkiego, ale jednocześnie trudnego utworu Allena.
Aktorzy na scenie dają z siebie wszystko, grają nie przed publicznością, ale wręcz z nią. Nigdy nie wiadomo, skąd pojawi się kolejny uczestnik spektaklu i do czego w swoich poczynaniach będzie zdolny. A może to my wylądujemy na scenie i wszystkie oczy będą zwrócone właśnie na nas? Nie wypada zdradzać przebiegu całej inscenizacji, jedyne co mogę powiedzieć to to, że donośny śmiech publiczności słychać chyba nawet po drugiej stronie miasta. „Bóg” w wykonaniu sosnowieckiego teatru to komedia wszechczasów. Tego po prostu nie można przegapić!