Pięć aktów miłości
„Miłość" – aut. Ingmar Villqist - reż. Ingmar Villqist – Teatr Bez Sceny w Katowicach – 3.06.2022Na „miłość", oprócz uczuć, w tym przypadku składają się jednoaktówki. Jest ich pięć – a każda z nich porusza inną strunę wrażliwości odbiorcy. Spektakl zawiera dwie prapremiery, a także dobrze już znane tytuły z cyklu „Beztlenowce", autorstwa i reżyserii Ingmara Villqista.
Przedstawienie rozpoczyna się sceniczną nowością, a mianowicie sztuką „Mili moi". Jest przyjemnie, miło, intymnie i kameralnie. Cały cykl, wystawiany w Teatrze Bez Sceny, otulony jest nutką dwóch kończących poprzednie zdanie przysłówków. Andrzej Dopierała i Anna Nowak wypełniają sobą całą przestrzeń – która wcale nie jest taka mała. Falująca, przy ruchach aktorki, suknia dodaje zwiewności, a pikanteria dialogu noszona jest z każdym wirującym frędzelkiem. Miłość jest w kwestii. Miłość jest w ruchu. Miłość jest grą, zabawą i pieszczotą. Miłość nosi imię Pożądania.
Tuż po prapremierze wystawiana zostaje „Kostka smalcu z bakaliami". W pościelowej scenerii znów mamy zaszczyt (i zachwyt) oglądać Annę Nowak, tym razem wraz z jej sceniczną partnerką – Agnieszką Bieńkowską. Kobiety w swoich uczuciach są niejako uwikłane, bez możliwości rozwiązania więzów. Obserwując ich sercowe poczynania można stwierdzić, że tylko przyzwyczajenie trzyma je w centrum widzianego przez widzów świata – łóżku. Ale czy aby na pewno? Można zaobserwować tu całą gamę niewypowiedzianych uczuć – i to niekoniecznie tych przyjemnych. Strach przed utratą miesza się z bezsilnością zmian. Duma i zaciętość ze smutkiem i wrażliwością. Występują tu liczne kontrasty, emocjonalne oksymorony, ciepłolubne gesty i zimnolubne słowa.
Następnie „Cynkweiss", który bielą wręcz onieśmiela. Biała kołdra, poduszki, pudełka. Biały szlafrok, zasłona i suknia. Panna młoda też w białe odzienie ubrana. Od samego początku w spektaklu wyczuwalne jest napięcie, które zamiast rozładowywać się z czasem to przybiera na sile. Gdy pojawia się postać ojca (choć z początku nie jest wprost powiedziane, kim jest mężczyzna zjawiający się u progu mieszkania) wiadomym jest, że wszystko nosi jego imię. Karla - panna młoda (Anna Nowak) próbuje być niejako Temidą, wyznaczającą po swojemu sprawiedliwość ojcu (Andrzej Dopierała). Biel, która już od detali staje się wyznacznikiem świata bohaterki, razem z jej towarzyszką - czystością, skażone są brudem i czernią.
Tytułowa „Miłość" jest szybkim przejściem z tragedii do komedii. Sprawia to, że sposób postrzegania znów należy przestawić na inne linie – rozluźnione, a nie jak to miało miejsce przed sekundą spięte, bez grama elastyczności. Miłość, którą można kupić nie jest tu czymś cielesnym, a raczej duchowym, artystycznym, potrzebnym. Pieniądze są poniekąd wyznacznikiem czasu, bliskości, uwagi, pozycji. Dzielenie głównej roli też może być kosztowne. Bohater gotówką kupuje kobiecy czas, z kolei ona czasem zyskuje gotówkę. Dwa oddzielne byty, które łączy obopólna korzyść, wynikająca z nich samych.
„Lemury" są zamykającym (oraz dopinającym) wszystko tytułem. Świat znów skąpany jest dobrze znaną bielą. Nieczystość, która zakorzeniła się w umyśle Karli (Anna Nowak) nie daje o sobie zapomnieć. Jedynym ratunkiem okazuje się rozmowa przyszłej pary młodej. Z ust Karli pada pytanie: A co będzie jeszcze potem... Po tym 'potem'?" Jerg (Andrzej Dopierała) odpowiada: "Dobrze będzie, ciepło będzie... słodko będzie i szczęśliwie".
Anna Nowak, Agnieszka Bieńkowska oraz Andrzej Dopierała swoimi wcieleniami ukazują, że miłość niejedno ma imię, niejeden ma stan, niejeden czas. Miłość może być bólem, cierpieniem, chęcią zapomnienia, traumą i zwątpieniem. Miłość może być ratunkiem, ciepłem, obietnicą istnienia, nadzieją i natchnieniem. Może być kontrastem i analogią. Może być sztuką – na pewno nią jest.