Pięć minut przed Rokiem Chopinowskim

Rok Chopina 2010

Z przyjemnością zasiada do fortepianu i gra Chopina. Może godzinami opowiadać o jego muzyce. Teraz czeka go szczególne zadanie. Pokieruje Rokiem Chopinowskim.

Nad przebiegiem Roku Chopinowskiego w Polsce sprawuje pieczę Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, którym kieruje dyrektor Andrzej Sułek. To z wykształcenia pianista, absolwent Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie (obecnie Uniwersytet Muzyczny), publicysta muzyczny i znawca tematyki chopinowskiej. Zanim został szefem Instytutu Chopina, był dyrektorem naczelnym Filharmonii Łódzkiej, a wcześniej zastępcą dyrektora Programu 2 Polskiego Radia. Słuchacze radiowej "Dwójki" od kilkunastu lat znają ciepły głos Andrzeja Sułka i jego zaangażowany sposób mówienia o muzyce. Od 2006 r. na antenie tego programu w każdą sobotę wraz z Kacprem Miklaszewskim prowadzi audycję "Chopin 2010".

Anna S. Dębowska: Kiedy zaczyna się Rok Chopinowski?

Andrzej Sułek: Oczywiście 1 stycznia. Tego dnia o 16.50 na antenie TVP 1 wraz z Jasiem Lisieckim, czternastoletnim, niezwykle zdolnym polskim pianistą, symbolicznie zainaugurujemy jubileusz wykonaniem chopinowskich walców i mazurków z Żelazowej Woli, minister Zdrojewski złoży z domu urodzenia kompozytora noworoczne życzenia. Potem zaś wystrzeli prawdziwy chopinowski fajerwerk - 7 stycznia koncertem Lang Langa w Filharmonii Narodowej rozpocznie się seria najbardziej oczekiwanych występów pianistycznych.

seria recitali i koncertów z udziałem największych.

- 22 lutego zaczniemy cykl tzw. koncertów urodzinowych, który otworzy Rafał Blechacz z Orkiestrą Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Antoniego Wita. Wystąpią m.in. Daniel Barenboim, Piotr Anderszewski, Evgeny Kissin, Ivo Pogorelić, Leif Ove Andsnes, a 1 marca - dokładnie w 200. rocznicę urodzin Chopina - na koncercie galowym w Teatrze Wielkim wystąpią Martha Argerich i Dang Thai Son.

Już od stycznia będzie można kupować bilety na te wydarzenia. A przecież w lecie czeka nas jeszcze festiwal Chopin i jego Europa...

- ...który potrwa tym razem przez cały sierpień i będzie hołdem znakomitych muzyków dla jubilata. Lista wybitnych wykonawców jest długa, odsyłam na naszą stronę: www.nifc.pl. Przewidzieliśmy szczególną premierę: projekcję animowanego filmu o Chopinie, który przygotują twórcy nagrodzonego Oscarem "Piotrusia i wilka".

Co jeszcze ważnego wydarzy się w Warszawie, co będzie miało oddźwięk za granicą?

- Właśnie umówiłem się z Krzysztofem Pendereckim na skomponowanie nowego wielkiego utworu wokalno-symfonicznego do polskich tekstów poetyckich, których wątkiem przewodnim będzie miłość i tęsknota - jak u Chopina Prawykonanie planowane jest na koniec roku 2010. Na 4 września szykuję wielki projekt pod nazwą "4Cities4Chopin" obejmujący Warszawę, Londyn, Paryż i Szanghaj. Marta Ptaszyńska komponuje utwór pt. "Hommage á Chopin", który wykonywany będzie w tych czterech stolicach. Publiczność będzie oglądała ten globalny spektakl na telebimach, a także za pośrednictwem transmisji telewizyjnych. Liczymy na zainteresowanie wielu stacji zrzeszonych w Europejskiej Unii Nadawców (EBU). Ponadto na Expo 2010 w Szanghaju zaplanowałem specjalny pokaz programu "Zatańczmy Chopina - Let\'s Dance Chopin", do którego realizacji zaangażowałem Janusza Stokłosę.

Emocje wszystkich skupiają się na 1 marca, bo to oficjalna data urodzin. I historyczna moment otwarcia nowego Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie.

- Jest to też finał dość dramatycznego wyścigu z czasem. Wiadomo było, że 1 marca 2010 r. to data przez swą symbolikę graniczna, że do tego momentu po prostu musimy zdążyć z oddaniem do użytku budowlanych inwestycji chopinowskich, przede wszystkim muzeum. Terminy były ogromnie napięte. W harmonogramie związanym z renowacją pałacu Ostrogskich, otwarciem muzeum, budową Centrum Chopinowskiego [oba budynki na Tamce - red.], rewitalizacją Żelazowej Woli nie było choćby minimalnej rezerwy czasu. Cieszę się, że ten wyścig z jego upływem dobiega końca i że zdążymy.

Nie byłoby tego, gdyby nie zaangażowanie ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Jego poprzednik nie doceniał wagi Roku Chopinowskiego.

- Gdybym nie widział, że jest to dla pana ministra priorytet działań resortu na rok 2010, nie podjąłbym się tak karkołomnego zadania. Bez tej świadomości, a zwłaszcza realnego, osobistego wsparcia, nie mógłbym wziąć na siebie takiej odpowiedzialności. Perspektywa jednego roku na doprowadzenie do szczęśliwego finału tych wszystkich inwestycji była z mojego punktu widzenia co najmniej ryzykowna. Budująca jest też świadomość, że w kreowanie Roku Chopinowskiego minister Zdrojewski aktywnie włączył Waldemara Dąbrowskiego, który pięć lat temu jako ówczesny minister stworzył fundament całego programu.

Czy 1 marca będzie gotowa cała ekspozycja?

- Tak, to nie jest inauguracja na pokaz, dla mediów i polityków. Muzeum będzie w pełni funkcjonalne. Zdajemy sobie natomiast sprawę, że będzie bardzo oblegane, a wobec instytutu wiele grup i Bardzo Ważnych Osobistości może artykułować oczekiwania priorytetowego potraktowania. Dlatego postanowiliśmy, że przez pierwszy miesiąc będziemy do muzeum zapraszać pewne docelowe grupy zwiedzających. Chcemy zrobić specjalny dzień dla dzieci, dla młodzieży licealnej i akademickiej. Także dla nauczycieli, ponieważ wątek edukacyjny jest tak naprawdę głównym przesłaniem Roku Chopinowskiego. Będzie czas dla muzykologów i muzealników. Nieskromnie - spodziewamy się zachwytu, ale bardziej jeszcze oczekujemy praktycznej informacji zwrotnej - jak nowe muzeum sprawdza się w kontakcie z publicznością, czy odpowiada na różnorodne potrzeby zwiedzających, czy jest przyjazne i informatywne. No i trzeba pamiętać, że światowe standardy otwierania tego typu placówek wymagają zachowania daleko idącej ostrożności w pierwszym okresie działania. Zwłaszcza takie muzeum jak to, które gromadzi niezwykle cenne eksponaty rękopiśmiennicze, a jednocześnie wyposażone jest w skomplikowaną instalację elektroniczną, w pewnym sensie prototypową dla tego projektu.

Muzeum ma być ponoć najnowocześniejszym muzeum monograficznym w Europie Środkowej.

- Angażuje najrozmaitsze technologie, nie jest to tradycyjna forma pokazywania eksponatów w gablotach. Zdaję sobie sprawę, że współcześni odbiorcy chcą czegoś więcej - oczekują wirtualnego świata, elektronicznych gadżetów, które w życiu codziennym towarzyszą nam na każdym kroku. Muzeum będzie interaktywne, elektroniczny bilet będzie uruchamiać narrację dostosowaną do preferencji i wiedzy zwiedzających. Co innego usłyszy i w inny sposób będzie zaznajomiony z dziełem Chopina człowiek profesjonalnie przygotowany, a inaczej ktoś, dla kogo będzie to pierwszy kontakt z kompozytorem. Jeszcze inaczej dostosowano ścieżkę zwiedzania do potrzeb dzieci.

Ale nie chodzi przecież o gadżety, lecz o muzykę.

- Chopin jest postacią wyjątkową nie tylko w polskiej skali kulturalnej. Jest jedną z tych postaci, które wywarły wpływ na swoją epokę i następne pokolenia kompozytorów. To Chopin stworzył tak naprawdę oblicze romantyzmu. Ta epoka bez niego wyglądałaby zupełnie inaczej. Muzyka będzie więc w tym muzeum wszechobecna i upodmiotowiona - nie jako muzak, tło, przeszkadzajka, lecz integralny element narracji zaadresowany do konkretnego zwiedzającego, do Ciebie.

Pan jako pianista z wykształcenia może mówić o Chopinie jak ktoś emocjonalnie zaangażowany, a nie urzędnik.

- To prawda - nie jestem i nie czuję się funkcjonariuszem kultu Chopinowskiego. Jestem człowiekiem, który uznał, że dla Chopina i muzyki w ogóle może zrobić znacznie więcej jako organizator i menedżer niż w roli pianisty (śmiech). Mam do tej sprawy bardzo osobisty stosunek. Tak się składa, że zetknięcie z partyturą przy fortepianie jest czymś, co otwiera człowiekowi oczy na ogrom wyobraźni Chopina. Ballady, scherza, nokturny to jest taka kondensacja muzycznej treści, jaka innemu kompozytorowi wystarczyłaby na stworzenie symfonii.

Podobnie jak w muzyce Roberta Schumanna, rówieśnika Fryderyka i drugiego z wielkich jubilatów 2010 roku. Kompozytora, który muzykę Chopina wielbił bez cienia zawiści.

- Schumann to inna poetyka. Proszę zauważyć, że jest on kimś w rodzaju publicysty w muzyce, załatwia za jej pośrednictwem rozmaite sprawy, jak na łamach prasy. On się bardzo chętnie odwołuje do literackich odniesień, postaci, do tego, co przynależy do świata materialnego. Chopin zawsze od tego uciekał, nigdy nie pozwalał sobie na podpisywanie komentarzy do swoich utworów, chociaż wydawcy mu to często robili dla efektu komercyjnego. Dla niego muzyka była wartością samoistną.

Dziś dominują albo interpretacje mechaniczne, powielające dokonania tradycji wykonawczej, albo takie, które odbiegają od tego, co kompozytor Etiudy rewolucyjnej zapisał w nutach. Kto ma być strażnikiem stylu chopinowskiego, ale nierozumianego po akademicku?

- To jest także zadanie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Powołujemy centrum kształcenia mistrzowskiego w Radziejowicach. Będą to serie spotkań bardzo uzdolnionych pianistów z autorytetami, gdzie młody, rozwichrzony talent będzie mógł się konfrontować z tradycją i autorytatywnym wzorcem. A potem już z publicznością - podczas festiwalu Chopin i jego Europa.

W październiku czeka nas XVI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, wielkie wydarzenie medialne. Od 20 lat mówi się o tym, że konkurs przechodzi kryzys, a jury zdominowało kilku wpływowych pedagogów popierających swoich uczniów. Udało się dokonać reformy przed rocznicą?

- Jest kryzys polegający na tym, że werdykty jury przez wiele ostatnich konkursowych edycji były niezrozumiałe i prowokujące do podejrzeń, że kryły się za nimi względy pozaartystyczne. Tak nie mogło dłużej być. Dlatego w tym roku zdecydowaliśmy się wybrać na członków jury koncertujących pianistów chopinowskich. Punktacja dokonana przez każdego z nich będzie ujawniona po konkursie. To nowe rozwiązanie. Chodzi o pewną transparentność, o to, by uniknąć niezdrowej atmosfery podejrzeń i pomówień. Wtedy stanie się też jasne, kto kierował się jakimi kryteriami artystycznymi.

Tyle się mówi o promocji Polski poprzez wielką rocznicę. Czy powinniśmy traktować Chopina tak instrumentalnie?

- To, że Polska się przy nim wypromuje, powinno być efektem wtórnym dobrze wykonanej pracy u podstaw; ubocznym, ale niezbędnym. Polska i Polacy potrzebują sukcesu, symbolu narodowej dumy i tożsamości w sferze niekwestionowalnych wartości. Chopin odpowiada na potrzeby jak nikt inny, a obchody 2010 roku obarczone są - dziś możemy to powiedzieć - zerowym ryzykiem niepowodzenia. Może się zdarzyć (oby nie), że nasza reprezentacja piłkarska przegra wszystkie mecze nadchodzących sezonów. Ale Chopin jest już naszym wielkim wygranym, i to w skali całego świata. Jeśli będziemy umieli podpisać nasz kraj jako organizatora i patrona najważniejszych wydarzeń chopinowskich nadchodzącego roku, te mechanizmy zadziałają automatycznie.

Chopin u nas i na świecie

200. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina świętować będzie cały świat. Szykuje się prawie dwa tysiące koncertów i projektów. W całej Europie powstało kilkadziesiąt komitetów honorowych Roku Chopinowskiego, w których zasiadają sławni aktorzy, reżyserzy, architekci, m.in. Bernardo Bertolucci, Umberto Eco, Claudia Cardinale, Frank Gehry, minister kultury Francji Frédéric Mitterrand, dla których wielka rocznica jest wspólną sprawą.

Polska zamierza zaznaczyć silnie swoje przewodnictwo w obchodach. Najważniejszym wydarzeniem będzie otwarcie interaktywnego Muzeum Fryderyka Chopina w pałacu Ostrogskich na Tamce (wraz z położonym po sąsiedzku nowym budynkiem Centrum Chopinowskiego).

Anna S. Dębowska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
29 grudnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia