Piękna, Bestia i Dratewka
"Piękna i Bestia" - reż. Andrzej Ozga – Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu - 24.04.20204 r.Spektakl prezentowany na elbląskiej scenie w reżysyserii Andrzeja Ozgi jest oczywiście realizowany na motywach baśni Jeanne-Marie Leprince de Beaumont, którą w mainstreamie dobrze znamy spod szyldu Walta Disneya.
Jak mówi sam reżyser w filmach promocyjnych do spektaklu "nie ścigamy się z Disneyem", w duchu tradycji opowiadaczy faktycznie spotykamy się z pewnymi zmianami, nieszablonowym kolażem "Pięknej i Bestii" oraz "Dratewki", co osadza akcję w bardziej polskim kontekście.
Nie ukrywając, trudno jest się odciąć od wyrytej w pamięci wersji Walta Disneya, odruchowo jest to pewien wzór, ale może też działać jako zapalnik do pytań-jak zostanie zilustrowana magiczna klątwa w teatralnej soczewce? Mamy już w głowie określony standard dotyczących scenografii czy kostiumów.
Gdy tylko zgasły światła, nim kurtyna zdążyła się podnieść, rozgrywa się pierwsza scena, gdzie w skąpym snopie światła wielka, zamaskowana sylwetka, góruje nad publiką. W dramatycznym monologu poznajemy tytułową Bestię-fenomenalny w tej roli Krzysztof Żabka. W akompaniamencie trzasków i grzmotów, ryczy i warczy wściekle, pretensjonalnie na swoją najbliższą służbę, aż skóra uzbraja się w ciarki. Żabka tworzy kreacje naładowaną w uczucia, które wylewają się ze sceny, czuć zwierzęcą dzikość w jego ruchach, gdy skacze po scenografii, bezsilność i żal przysłonięte w głośnym krzyku, utrzymuje odpychającą manierę bestii również podczas piosenki. Jest to wystąpienie, które bez dwóch zdań króluje w tym spektaklu. O postaci Belli, którą odgrywa Ewelina Bemnarek, szukam już trudniej słów; Niewątpliwe wrażenie robi tutaj przygotowanie wokalne, lecz główna postać gubi się w tłumie tak zróżnicowanych wcieleń.
Przez wydarzenia w sztuce przeprowadza nas za pomocą piosenki Marta Masłowska-Mia, służąca w kociej skórze, przybiera formę niby narratora, gdzie często w towarzystwie Mikołaja Ostrowskiego-Amadeusza, również kociego służącego rzucają światło na historię swojego Pana i całego zamku. Bardzo byłam ciekawa jak będą wyglądać kostiumy służby w teatralnych realiach. Nie zawiodłam się. Duet Masłowskiej i Ostrowskiego oceniam jako niezwykle udany, gdy w kociej manierze przymilają się do siebie, do swojego "właściciela" lub uciekają w popłochu potykając się o siebie nawzajem. Reszta służby zamku w XVIII wiecznych kostiumach, cali na biało, niczym duchy-statyści chowają się za swoimi atrybutami-talerzami, sztućcami.
Głównym antagonistą jest szewczyk Dratewka, grany przez Filipa Warota. Rzekomy bohater, pogromca smoków, okazuje się czarnym charakterem, spiskującym przeciwko Pięknej i jej rodzinie. O dziwo postać, która jest z oryginału pozytywna, zostaje przedstawiona w zupełnie innym świetle. Czemu? Czy jest to celowe wykorzystanie popularnej dezinformacji o historii Dratewki czy ponowny remiks w manierze opowiadaczy? Punktem kulminacyjnym jest walka Dratewki z Bestią, pełna dramaturgii także dzięki dynamicznemu oświetleniu oraz efektom dźwiękowym i towarzyszącej muzyce. Chcę też zwrócić uwagę na role drugoplanowe kompanów Dratewki - Krzysztofa Bartoszewicza i Dominika Blocha. Wprowadzają oni do przedstawienia komizm często pod postacią pantomimy, proste żarty sytuacyjne, które jednak przyprawiają o uśmiech i nie zawodzą.
Ostatecznie czy spektakl jest nowym ujęciem "Pięknej i Bestii"? No, niekoniecznie. Co prawda spotykamy się z modyfikacjami w stosunku do oryginalnej historii, jednak nie są to rzeczy przełomowe, zaskakujące. Niemniej wystąpienie całej grupy teatralnej jest bardziej niż satysfakcjonujące i w tej klasycznej historii każdy odnajdzie coś dla siebie. Nie tylko dzieci.