Pierwotna przyjemność nazywania albo o miłości

"Nic nas tu nie trzyma" - reż. Marek Brand - Teatr Zielony Wiatrak

Teatr Zielony Wiatrak, a praktycznie Teatr Zielony Wiatrak Marka Branda, to chyba najbardziej rozpoznawalny stylistycznie teatr w Trójmieście. Prawie wszystkie dotychczasowe produkcje, a uzbierało się ich od 1994 roku blisko 40, podpisał tekstowo, scenariuszowo i reżysersko założyciel, tylko kilka razy odstępując lub dzieląc się jednym z wymienionych składników. Najnowsza Wiatrakowa propozycja to rzecz klasyczna, ale wzbogacona o nowe elementy. Tytuł znany i lubiany, przepuszczony przez wrażliwość współczesnego autora, zachowuje siłę komiczną pierwowzoru i dostarcza świeżych podniet.

Marek Brand uczciwie przepisał na scenę "Pamiętniki Adama i Ewy" Marka Twaina. Zachował, a właściwie uporządkował przebieg fabularny, czyli opowieść o pierwszej parze ludzkości. Zdialogował, dopisał, wzbogacił i nadał tytuł nowej całości: "Nic nas tu nie trzyma". Na afiszu mamy adekwatny dopisek: "Na motywach...". Pewnie niejeden ze współczesnych dramaturgów pozostałby chełpliwie przy tytule oryginału, ale nie Brand.

Parafraza Brandowa zachowuje główny koncept Twaina, czyli wyposażenie prarodziców w część dzisiejszej wiedzy o świecie. To pierwszy poziom komizmu. Przykładowo w oryginale Ewa przyrównuje wodospad do wodospadu Niagara, w gdańskiej inscenizacji aż takich porównań nie ma, ale pierwsza dwójka dysponuje aparatem poznawczym bardziej skomplikowanym niż prymitywni przodkowie. Drugi poziom komizmu jest może najmniej oryginalny, ale chwytliwy, sądząc po reakcjach publiczności. To gra ze stereotypami wyobrażeń na temat mężczyzny i kobiety.

Powiedzmy sobie szczerze: Brand nie solidaryzuje się z nami, facetami. Adam według jego koncepcji nie grzeszy nadmierną kreatywnością, co przejawia się choćby w jego pomysłach nazewniczych na tle kontrpropozycji Ewy, która ma zdecydowanie lepsze koncepty. Przykładowo Adam naczelnego kusiciela nazywa sykiem, Ewa wężem. Analogicznie wodościek przegrywa bez walki z wodospadem. I tak dalej, i tak dalej. Brand bardzo umiejętnie i z lekkością rozgrywa motyw etymologii, semantyki i onomastyki. Bawi się językiem, znajduje świeże asocjacje, przyjemnie łaskocze wyobraźnię widza i zachęca do skojarzeń.

Kompletna klęska to świadomość seksualna Adama, który pozostał w tym względzie co najwyżej na poziomie wtajemniczenia przedszkolaka i to raczej młodszej grupy. Inicjacja seksualna Adama należy do najzabawniejszych fragmentów spektaklu.

Siłą spektaklu są proporcje i gra aktorów. Scenarzysta dyskretnie wzbogacił bezpretensjonalną opowieść Twaina o wymiar filozoficzny, przywołał też jedną z najbardziej tajemniczych postaci praczasów, czyli Lilith, pierwszą żonę naszego protoplasty. Lilith nie ma dobrej prasy, niektórzy apokryfiści uważają ją nawet za wcielenie zła. Te predylekcje filozoficzno-teologiczne autora scenariusza nie dziwią. Marek Brand od kilku lat organizuje festiwal kultury żydowskiej Zbliżenia, coraz częściej sięga też w swojej twórczości po szeroko rozumiane tematy żydowskie. Na szczęście wtręty na serio są dobrze wkomponowane w całość, nie przytłaczają jej.

A całość to po prostu bardzo dobrze zrealizowany na wszystkich poziomach spektakl. Scenografia minimalistyczna, ale dobrze ograna. Dopracowane światła, dramaturgicznie wyważony przebieg. Mam tylko dwa, drobne zastrzeżenia: do ruchu scenicznego i muzyki, a raczej czasu z muzyką. Aktorzy zbyt często stoją w jednej linii, przez co widoczność jest słaba. A muzyka... Muzyki jest za mało! Krótkie fragmenty skomponowane i zagrane przez Pawła Zagańczyka współtworzą najciekawsze dramaturgicznie momenty i, przede wszystkim, robią apetyt na więcej.

Rodzicami sukcesu zaspiańskiej propozycji są Ewa Dziedzic (Ewa) i Marek Brand (Adam). Swobodni, dobrze komunikujący się ze sobą, płynnie i z lekkością uwiarygadniają przekaz. Odkryciem dla mnie jest szczególnie Ewa Dziedzic. Marek Brand w swoim charakterystycznym stylu zdystansowanego, ironizującego obserwatora absurdu świata, niespiesznego żonglera paradoksów. Szczerze polecam "Nic nas tu nie trzyma" Teatru Zielony Wiatrak w Klubie Plama. To rzecz... odświeżająca, dawno nie konsumowałem tak przyjemnej lekkości bytu.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
20 lutego 2018

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia