Pierwszy striptiz Teatru Wybrzeże
"Bal manekinów" - reż. Ryszard Major - Teatr Wybrzeże w GdańskuRyszard Major przygotowuje w teatrze Wybrzeże "Bal manekinów" Brunona Jasieńskiego (premiera 19 lutego)
Był rok 1973, kiedy dwudziestopięcioletni podówczas student warszawskiej PWST zadebiutował w teatrze Wybrzeże spektaklem "Teatr osobny" Mirona Białoszewskiego. Dwa lata później zrealizował "Szóstą, szóstą" Peipera i "Marię Stuart" Schillera, wreszcie w 1976 roku "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza, spektakl, który przeszedł do legendy.
- Było to wydarzenie artystyczne i jednocześnie skandal - pierwszy striptiz na scenie teatru Wybrzeże - wspomina Tomira Kowalik. - Grałam Biankę. Czasy były inne, miałam ogromne opory przed rozebraniem się. Rysiek Major długo i cierpliwie tłumaczył mi, że absolutnie konieczne jest pokazanie ciała w tej scenie, że to uzasadnione, aż w końcu uwierzyłam, że bez tego rola zupełnie nie ma sensu. Strasznie dużo musiałam tych mieszczańskich oporów w sobie pokonać.
- Tymczasem za kulisami koledzy zakładali się, czy się na to zdecydujesz.
- Ostatecznie na trzeciej generalnej próbie, w akcie rozpaczy, rozebrałam się, bo scena była poetycka i artystycznie uzasadniona.
Stanisław Michalski grał w "Białym małżeństwie" Ojca. Wspomina: - Rysiek powiedział wtedy: Słuchaj Staszek, to jest buhaj, byk-ojciec. Więc potwornie szarżowałem na scenie, polując na Halinę Słojewską, zacierając ręce i patrząc od tyłu na jej piękne kształty.
Ryszard Major związany był z teatrem Wybrzeże w latach 1975-1982. Był także dyrektorem artystycznym Studium aktorskiego. Potem piastował stanowiska kierownicze w teatrach w Szczecinie, Koszalinie i Gorzowie, jednocześnie reżyserując na innych scenach. W teatrze Wybrzeże zrealizował 25 spektakli, w tym wiele wybitnych.
- Ma Pan w dorobku przedstawienia głośne, nagradzane, czy jest wśród nich to jedno najważniejsze? - pytam reżysera.
- Moją największą miłością jest Gombrowicz, autor, który mnie fascynuje non stop. Kiedy u schyłku swojego życia (Major mówi to żartem) omawiałem z dyrektorem Orzechowskim propozycje repertuarowe, bardzo chciałem zrobić coś Gombrowicza. Ale dyrektor wystąpił z propozycją "Balu manekinów". To też było mi na rękę, bo jednym z moich pierwszych przedstawień tutaj była "Szósta, szósta", a to ten sam czas, ta sama estetyka, ta sama problematyka intelektualna i zdecydowana lewicowa orientacja autora. Paradoksalnie miłość Jasieńskiego do komunizmu stała się jego tragedią, bo w kraju komunizmu, w Moskwie, gdzie wylądował w ostatnim okresie życia, został przez KGB po prostu rozstrzelany.
- Sztuka napisana osiemdziesiąt lat temu jest zdaniem wielu niesłychanie aktualna...
- Z powodu niespodziewanego kryzysu ogólnoświatowego i sytuacji przemysłu samochodowego, ale to zupełny przypadek. Mnie w tym przedstawieniu interesuje jednak forma, teatralność, to był zawsze mój główny temat reżyserski - zapewnia artysta.
Ruch sceniczny Major ustawia zawsze sam, budując własny autonomiczny świat. Tylko raz zaprosił do współpracy choreografa. Jak przyznaje, nie był to najlepszy pomysł.
Kiedy wiosną 1982 roku w teatrze Wybrzeże trwały próby do "Ślubu" Gombrowicza w reżyserii Majora, zapytałam aktorów, jak im się pracuje na próbach. Henryk Bista powiedział wówczas: On odblokowuje w aktorze pewne możliwości, a Kuba Zaklukiewicz przyznał: U Majora za każdym razem zaczyna się coś nowego, jest to " chodzenie Panu Bogu po głowie". Natomiast Adam Kazimierz Trela zapewniał: Nauczyłem się straszliwej dyscypliny scenicznej, polegającej na tym, że nie może zdarzyć się żadna sytuacja, która nie ma logicznego uzasadnienia. Jeżeli Major pozna aktora dobrze, to daje mu pełną swobodę proponowania od siebie, korygując to tylko. Jeżeli jednak napotyka na trudności w pracy z aktorem, staje się wtedy czasem apodyktyczny i trzeba zrobić tak, jak on to sobie wymyślił.
Nieoczekiwanie w rozmowach o reżyserze odkryłam jedną ciemną plamę w życiorysie Ryszarda Majora...
- Grał Pan w teatrze międzyszkolnym, u Potoczka w Krakowie, niejakiego Przystojnickiego. Czyżby chciał Pan być w tamtym czasie aktorem?
- Nie tylko chciałem, ale byłem, grałem tam z Małgosią Ząbkowską.
- Jednak zdradził pan aktorstwo na rzecz polonistyki i...
- reżyserii - dopowiada Ryszard Major.