Pieśń Bachantek
"Bachantki" - reż: Tomasz Rodowicz - Stowarzyszenie Teatralne Chorea w Łodzi"Bachantki", zaprezentowane w łódzkim Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych to już trzecie spotkanie Teatru Chorea z tym dramatem. Ten sam tekst Eurypidesa stał się bowiem kanwą "Bakkusa" w 2006 roku i późniejszych "Śpiewów Eurypidesa". Tym razem zespół skupił się "ciemnej stronie" ludzkich zachowań, agresji i destrukcji, rządzących relacjami.
Przedstawienie trwa niespełna godzinę, nie ma uporządkowanej, tradycyjnej akcji, nie ma nawet wyraźnie zarysowanych postaci. Nie jest jednak bynajmniej chaotyczne. Ruch aktorów, dopracowany przez choreografa, jest interesujący sam w sobie. Kolejne sceny są niezwykle dynamiczne i estetyczne. Jak zwykle, Teatr Chorea zaprezentował popis umiejętności, zarówno jeżeli chodzi o ruch sceniczny, jak i budowanie dramaturgii.
Brak jednolitej fabuły nie odbiera bowiem dramatyzmu całemu widowisku. Aktorzy prezentują emocjonalną walkę człowieka z samym sobą, ze swoją „ciemną stroną”. Bohaterowie spektaklu ulegają Bachusowi, podążają za pożądaniem, pasją, namiętnością. Choć brzmi to banalnie, Chorea jest w tej sytuacji autentyczna. Emocje są prawdziwe a widowisko poruszające. Obserwując młodych aktorów można być pewnym, że całkowicie oddają się temu, co prezentują.
Dodatkowym, lecz niezmiernie ważnym walorem „Bachantek” jest chór, stworzony z młodych dziewcząt. Są to osoby, z którymi Chorea pracowała już przy „Oratorium Dance Project”. Śpiew chóru nie tylko wprowadza niezwykły, mistyczny nastrój do spektaklu, ale również nadaje widowisku rytm i tempo. W połączeniu z ruchem aktorów, wprowadza widzów w niemal hipnotyczny trans, przeprowadza przez kolejne sceny, wciąga w wir wydarzeń i emocji.
Rytmiczny, wręcz religijny śpiew powoduje, że godzinne przedstawienie mija „w mgnieniu oka”. Aktorzy Chorei, reżyser i choreograf wykonali wielką pracę – przygotowali interesujące, pełne emocji widowisko. Dopiero jednak chór dopełnił całości, nadał „Bachantkom” odpowiedni wymiar i – po prostu – zachwycił.