Pinokio - łobuziak, który łapie za serce
"Pinokio" - reż: W. Matuszewski - Teatr Dramatyczny, PłockPłocki teatr ma mikołajkowy prezent dla dzieci - w sobotę o godz. 16, po raz pierwszy zaprezentuje swoją najnowszą realizację, "Pinokia" Macieja Staropolskiego w reżyserii Waldemara Matuszewskiego.
Zapowiada się wspaniale - przedstawienie ma być kolorowe, pełne światła i muzyki, z wystawną scenografią, scenami teatru w teatrze, scenami z cyrku i całym mnóstwem zwierzęcych (czyli takich, które dzieci kochają najbardziej) postaci. - Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby było wzruszająco - podkreśla Waldemar Matuszewski. - Mój mistrz i wykładowca, Maciej Prus, powiedział mi kiedyś, że w teatrze niezwykle ważną kategorią jest właśnie czułość. Nie czułostkowość, a czułość. Chcemy, żeby nasz "Pinokio" poruszał, chwytał za serce.
Szanse są na to bardzo duże. Choć Matuszewski (płocka publiczność miała okazję niedawno oglądać jego stylowego "Sługę dwóch panów") przyznaje, że po raz pierwszy pracuje nad bajką dla dzieci. - Ale zdaję sobie sprawę, że podjąłem się prawdziwego wyzwania - zaznacza. - Zrobić uczciwe przedstawienie dla dzieci wcale nie jest łatwo. Dzieci mają zupełnie inny sposób postrzegania świata, inną wyobraźnię. Mam nadzieję, że udało się nam to wszystko przewidzieć.
Płocki "Pinokio" ma nie odbiegać zbytnio od oryginału Collodiego. Będzie więc to historia o chłopcu, którego w chwili samotności wystrugał sobie Gepetto zwany Mamałygą. Z początku krnąbrny i nieposłuszny, odejdzie z domu, przeżyje wiele przygód, by na koniec wrócić w ramiona stęsknionego taty.
- Maciej Staropolski oparł się na Collodim, potraktował jednak ten tekst po swojemu, swobodniej - podkreśla reżyser. - Wymagała tego przede wszystkim forma, "Pinokio" Staropolskiego jest przecież musicalem.
Muzykę do przedstawienia napisał Ireneusz Wikarek, choreografią zajął się Jan Łosakiewicz. Za scenografię odpowiada Dorota Cempura. A na scenie zobaczymy cały zespół płockiego teatru. Pinokia zagra Hanna Zientara (która już raz, 13 lat temu, wcielała się w tę rolę), jego tatę - Mariusz Pogonowski.
A teraz smutna wiadomość - na sobotnią premierę (zaplanowano ją na godz. 16) zostało już tylko kilka wolnych miejsc. I do końca grudnia bilety na wszystkie przedstawienia są wykupione. W teatrze uspokajają jednak, że "Pinokia" będzie można zobaczyć także po Nowym Roku.