Piruety bez metryki

o warsztatach "Ruszamy w miasto - warsztaty twórcze 60+"

- Pędzący kołowrotek codzienności mamy już za sobą. Teraz robimy coś, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy. A chce nam się jeszcze i to jak! - mówią seniorki i ruszają do akcji - o warsztatach "Ruszamy w miasto - warsztaty twórcze 60+", odbywających się w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, pisze Dominika Kucharska w Nowościach.

Emilia Malczyk stoi w przedsionku Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Wita wszystkich wchodzących. - Cześć! Tam możesz zostawić kurtkę, u góry jest woda, można się napić - powtarza kolejny raz. Z niektórymi na dzień dobry wymienia serdecznego całusa. Wszyscy są na "ty" i mam wrażenie, że tylko mi z tym dziwnie... Dlaczego? Bo wchodzący są średnio o 30 lat starsi od witającej ich Emilii. Brakuje mi wyuczonego "pani" i "pan", ale zaczynam rozumieć, że ten podział jest tu niewskazany. I nie dlatego, że gromadzący się w teatrze seniorzy wolą nie przyznawać się do wieku. Chodzi o to, że wiek nie gra tu żadnej roli.

W AKCJI

Na pierwsze spotkanie w ramach projektu "Ruszamy w miasto - warsztaty twórcze 60+" przyszło kilkadziesiąt osób. Płeć piękna zdecydowanie przeważa. Panów można policzyć na palcach jednej ręki. Jest gwarno, komuś zadzwoni komórka, ktoś inny woła koleżankę, panie umawiają się na zakupy. Parę organizacyjnych informacji i do dzieła. Emilia w duecie z drugim animatorem - seniorem Kordianem Kanieckim - mają dziewięć miesięcy na przeprowadzenie cyklu zajęć. Efektem będzie wyjątkowy film, bazujący na historiach uczestników.

Tydzień później w teatralnym foyer obserwuję ich w akcji. Silna grupa seniorek i dwóch rodzynków - nie licząc animatora, Kordiana - stawiła się na miejscu w sportowej odsłonie.

Zaczyna się. Każdy z uczestników idzie w inną stronę, patrzą sobie w oczy, nieraz przecinają drogę, choć wyznaczonych torów tu nie ma. Wszyscy przyspieszają. Nagle ktoś staje i w parę sekund zatrzymuje się też cała reszta. Jedna uczestniczka przełamuje bezruch i cała grupa znów powraca do tego improwizowanego układu. Wszystko wygląda jak uliczny performance.

Trwa to parę minut - dynamika, ruch, bezruch i tak w kółko. Teraz prowadząca zajęcia Emilia dzieli grupę na pół. Są "jedynki" i "dwójki". Pani Grażyna dowodzi "jedynkami". Gdy ponosi do góry prawą rękę - wszystkie jedynki ją naśladują. Tak samo, gdy dostojnie odtwarza chód czapli, podnosząc wysoko kolana. Na czele "dwójek" stoi pani Maria (pań o tym imieniu jest w grupie najwięcej - "taki rocznik" - słyszę). Rozkłada ramiona, jakby chciała kogoś przytulić, potem krzyżuje je na piersiach. Ten sam gest powtarza ekipa "dwójek". Jest przy

tym mnóstwo śmiechu. I o to właśnie chodzi - o rozluźnienie ciała, oswojenie się z nowymi osobami, odrzucenie tego, co nas blokuje.

NIEMODNA EMERYTKA

- Żeby się rozwijać - to najczęstszy powód, jaki podają seniorki, gdy zagaduję je, po co tu przyszły. Nie chodzi im o samo wyjście z domu. To nie typ babć przesiadujących przez cały dzień w czterech ścianach. Bywa, że grafiki ich zajęć są napięte jak lista zadań menedżera w dużej firmie. Wnuki, ogródek, spacer z pieskiem, wizyta u lekarza, wyjazd do sanatorium, próba chóru, parafia, zajęcia na uniwersytecie trzeciego wieku... Wiele z nich angażuje się w różne zajęcia twórcze. - Mamy taką anegdotę. Otóż jedna z pań zadzwoniła do mnie tłumacząc, że niestety nie może brać udziału w tym projekcie, ponieważ jest taką niemodną emerytką i... zajmuje się wnukami. Kiedyś niemodnie było nie zajmować się wnukami, a dziś... - opowiada Emilia.

- Na emeryturę przeszłam w 1991 roku - mówi pani Krysia, energiczna, roześmiana seniorka z upiętymi do góry włosami. Kiedyś pracowała jako główna księgowa, dziś jest emerytką z odchowanymi wnukami. - Aktywna jestem przez cały czas. Wcześniej siedziałam na działce. Tam się spełniałam, tworzyłam wspaniałe rzeczy, dbałam o kwiaty. W 2002 roku ruszyłam na podbój instytucji kultury. Zanim otwarto Miejskie Centrum Kultury, to działałam w WOK-u. Śpiewałam wiele lat w chórze... Te moje poszukiwania dodatkowych zajęć zaczęły się po śmierci męża. Wtedy zaczęłam żyć inaczej, powiedziałam sobie, że muszę wyjść do ludzi, ruszyć się. Dziś jak to podsumować, to dużo się uzbierało, bo działam też w kościele i zarządzie okręgu inwalidów. Niedawno brałyśmy udział z koleżanką w improwizowanej sztuce teatralnej. Bardzo mi się podobało, że muszę przyswoić tekst, wejść w rolę - wspomina. - Nam wciąż potrzeba wyzwań. Nie chcemy stać w miejscu.

PĘDZĘ, ALE INACZEJ

Kolejny ruch. Tym razem grupa przemieszcza się po sali nie odrywając stóp od podłogi. Wyglądają, jakby jeździli na łyżwach. Obracają się, robią piruety. Trzeba przyspieszyć i na niewidzialnych płozach zgrabnie wyminąć inne osoby.

- Za szybko! - krzyczy ktoś pod oknem. Zwalniają. Teraz mają chodzić na ugiętych kolanach.

- Jak u Monty Pythona, co? - śmieje się jedna z pań, gdy mnie mija, dzielnie utrzymując narzuconą pozę. Po kolanach, czas na chodzenie na palcach. Podczas rozgrzewki rozlegają się wybuchy śmiechu. -Teraz to dopiero słychać, jak w kolanach nam chrupie! - krzyczą radośnie.

- Dla mnie ważne jest to, że mogę się poruszać, ale chciałam się też rozwijać twórczo - mówi elegancka pani Maria, w lokowanych, blond włosach, były bankowiec. - Na emeryturze wciąż jest dużo obowiązków. Teraz, na przykład opiekuję się matką, która jest po udarze, więc codziennie wstaję o świcie i wychodzę rano jak do pracy. Nieraz trzeba też odebrać wnuka, pomóc dzieciom, ale to już nie jest ten pęd, którym się żyło kiedyś - dodaje. - Jak to jest, że paniom tak chce się działać? Młodzi nie mają tyle energii - dopytuję. - Bo młodzi są zmęczeni pracą, wykończeni codziennym kołowrotem - odpowiada pani Maria. - My już ten kołowrotek mamy za sobą. W tej chwili robimy coś, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy. A chce nam się jeszcze i to jak!

Film, który ma powstać na koniec projektu seniorki komentują krótko: - Pożyjemy, zobaczymy. To improwizacja, niczego nie da się przewidzieć. W życiu trzeba być giętkim, umieć odnaleźć się w różnych sytuacjach. Wiemy to z doświadczenia - dodają zgodnie.

BEZ FILTRA

Emilia pracuje ze starszymi osobami od czterech lat. Dlaczego akurat z nimi? - Sama nie wiem... Nie chciałam pracować z dziećmi, bo mam swoje w domu i tę dziecięcą energię wolę zostawić dla nich. Lubię za to pracować z dorosłymi. Seniorzy w naszym mieście wydali mi się grupą niezagospodarowaną cztery lata temu oferta skierowana do nich była zdecydowanie uboższa niż w tej chwili. Jak zaczęłam prowadzić zajęcia, to pochłonęły mnie totalnie. Poczułam, że to moje powołanie.

Nigdy nie miała utartych wyobrażeń dotyczących osób starszych i to się nie zmieniło. - Wchodząc w nowe sytuacje staram się to robić na czysto, bez filtra. To pozwala szybciej budować relacje. Jak z ruchem - jeśli nasze ciało jest rozluźnione, to szybciej reagujemy. Z wieloma z tych osób znam się już bardzo dobrze. To kolejny mój projekt, w którym uczestniczą, ale zależy mi też, aby wyciągać z domu seniorów, którzy nie są tak aktywni. Zawsze zastanawiam się, gdzie są te osoby, których nie spotykam na warsztatach - mówi.

Szybko pojęła, że różnica wieku między nią a osobami, z którymi pracuje nie ma najmniejszego znaczenia. - Od seniorów uczę się spokoju, cierpliwości. Ja dzielę się nimi doświadczeniami i umiejętnościami, a oni dzielą się ze mną swoją wiedzą. Robimy i lubimy podobne rzeczy, też za kimś tęsknimy, kogoś kochamy, kogoś straciliśmy, umrzemy kiedyś, żyjemy teraz. Podział na starszych i młodszych, z uwypuklaniem różnic, jest chyba tworzony tylko na potrzeby uporządkowania świata. Jesteśmy dokładnie tacy sami.

ZAPOMNIEĆ

Gdy żegnam się z uczestnikami, pani Grażyna, nakłania mnie, żebym następnym razem, zamiast tylko się przyglądać, ćwiczyła z grupą. - To antidotum na smutek, gorszy nastrój. Widzi pani tę atmosferę, luz. To pozwala zapomnieć, że coś boli, że są problemy, że jest się samemu. No i uwielbiamy Emilię - mówi. - To co dziewczyny, idziemy gdzieś na kawę? - po skończonych zajęciach jedna z pań pyta grupę. - Na piwo, a nie na kawę! - słyszę odpowiedź.

***

Projekt "Ruszamy w miasto"

To warsztaty twórcze dla seniorów. Grupa będzie wspólnie pracować od października 2015 do czerwca 2016 r. spotykając się dwa razy w tygodniu. W programie jest warsztat twórczego rozwoju prowadzony przez animatora seniora i trenera oraz warsztat pracy z ciałem, łączący elementy teatru i tańca. Celem tych działań jest napisanie scenariusza w oparciu o historie uczestników projektu, który posłuży do zbudowania etiud z pogranicza teatru i tańca. Wiosną z sali warsztatowej seniorzy i animatorzy przeniosą się w przestrzeń miasta. Tam właśnie realizowany będzie film. Na jego planie seniorzy pracować będą z młodymi artystami. Wykorzystując swoje predyspozycje i potencjał będą mogli stać się aktorami, operatorami, oświetleniowcami, scenografami, charakteryzatorami. Premiera filmu zaplanowana jest na czerwiec 2016 r.

Realizację projektu dofinansowano ze środków programu "Seniorzy w akcji" polsko-amerykańskiej Fundacji Wolności i Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę". Współorganizator: Teatr Polski w Bydgoszczy.

Organizacja wspierająca: Fundacja Kultury Rozruch. Partnerzy: Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy, kino "Orzeł", Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy.

Dominika Kucharska
Nowości
3 listopada 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...