Pitu, pitu z Gombrowiczem
18. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek SpotkaniaAktorzy (a zarazem reżyserzy) "Piti Pą Tą" poszli na żywioł. Żywioł trywialnej i żartobliwej operetki. A właściwie ,,Operetki\'\'. Ogromne możliwości teatralne, jakie daje ten dramat Gombrowicza, zostały wykorzystane co do joty
Białostoccy studenci lalkarstwa, zapraszając nas do pełnego absurdu, ironii i groteski świata Gombrowicza, zadbali o każdy najbardziej absurdalny, ironiczny i groteskowy jego element. Gombrowicz życzył sobie, aby w „Operetce” wszystko od A do Z było operetkowe: i postaci, i akcja, i muzyka, i śpiew, i taniec. I jego życzeniom stało się zadość.
„Piti Pą Tą” to spektakl, który jest owocem pracy semestralnej „Gra aktora lalką”, która była sprawdzianem umiejętności posługiwania się różnymi formami scenicznymi. I pod tym względem młodzi adepci sztuki lalkarskiej spisali się na piątkę. Pokazali, że praca z maską, pacynką czy tintamareską nie ma dla nich tajemnic. Mamy więc aktorów w planie żywym (Fior, Szarm, Firulet), tintamareskę (Albertynka), pacynki (złodziejaszki Szarma i Firuleta), wreszcie animację lalką (książę i księżna Himalaj). Do tego dochodzą ciekawe innowacje – lalki przyczepione do butów aktorów odgrywają rolę służby księcia Himalaj. Jest i taniec, i śpiew, i doskonała muzyka na żywo (pozbawiona strony muzycznej „Operetka” daje duże pole do popisu dla kompozytora). Jest patos i groteska. Powaga i komizm. Nagość i strój. Przerysowanie widać w każdym calu. Jeśli kroki, to ostentacyjnie głośne i posuwiste, jeśli francuski, to do granic możliwości zmanierowany.
Intryga jest równie nonsensowna jak teksty operetkowe. Oto właśnie bierzemy udział w wielkim Balu Maskowym i Konkursie na Nową Modę, podczas którego zjawia się światowy dyktator mody – słynny Fior. W międzyczasie obserwujemy rywalizację Szarma i Firuleta o wdzięki Albertynki. Hipokryzją podszyci kryją się za modą, a tak naprawdę wyznają kult nagości. Twórcy spektaklu nie epatują niebezpiecznym zderzeniem operetkowej groteski z patosem historii przez wielkie H. Raczej skupiają się na uniwersalnym przesłaniu zawartym w nieśmiertelnym, przewijającym się przez całą twórczość Gombrowicza motywie walki z Formą, która tym razem jest opowieścią o człowieku uwięzionym w stroju, a marzącym o nagości. Obserwujemy więc nieustanne oscylowanie między dwiema kategoriami: nagością i strojem, które kończy się peanami na cześć tej pierwszej: ,,Nagości wiecznie młoda witaj! Nagości wiecznie naga witaj! Nagości nago młoda – młodości nago młoda, naga’’. Naga prawda bywa jednak bolesna. A ta brzmi tak: trudno znaleźć wady dopracowanego z aptekarską precyzją spektaklu białostockich studentów. I w tym sęk. Spektakl jest ze wszech miar poprawny. Może nawet zbyt poprawny, jak na niepoprawnego Gombrowicza…