Płyty winylowe i sny o lataniu

„Wszystko co najlepsze" - aut. Duncan Macmillan i Jonny Donahoe - reż. Adam Uryniak - Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie

Michał Chołka łatwo zyskuje sympatię widzów. To pomaga w tworzeniu wspólnoty z widownią, bez cienia przymusu i presji. Choć opowiada na scenie o zmaganiach z depresją i pokusą samobójstwa, mówi to z poczuciem dystansu i humorem.

Postać Chołki, to młody człowiek, dopiero na granicy „smugi cienia", który walcząc z depresją spisuje rzeczy pozwalające przeżywane koszmary odsunąć na bok.

W tworzeniu listy pomagają Chołce na scenie widzowie chytrze wciągnięci w akcję przedstawienia. Sprowadzeni do ról partnerów, na których w chwilach zmęczenia Chołka może się oprzeć w scenicznej udręce samotności. Na scenie oparciami w sensie fizycznym są dwa krzesła - dla Chołki i zapraszające kogoś z widowni, kto zechce być partnerem.

Listy rzeczy, które mogą poprawić złe samopoczucie, bohater Chołki tworzył w dzieciństwie i przez dorastające i dorosłe życie. Stanowiły narzędzie pomocne w dostrzeganiu piękna i wartości. Co tam było? Lody waniliowe, karuzele, szalone jazdy rowerem, płyty winylowe. To, co ma jakąś wartość na zakrętach życia.

Zostajemy wprowadzeni przez Chołkę w sumie lekko i pogodnie w świat jego bohatera - z depresją i myślami samobójczymi. Chołka wciąga nas w grę obsadzając dosłownie lub mentalnie w roli istotnej dla przedstawienia. To sprawia wrażenie dziania się na scenie wiele dzięki wielu osobom.

Uryniak sprawnie prowadzi bohatera Chołki przez opowieść o przemożnym wpływie dzieciństwa na życie dorosłe. Temat może wyeksploatowany, lecz wpisany w interaktywne działania z publicznością zyskuje na szczególnej sile i wyrazie. Zaproszenie widzów do odgrywania postaci, z wymuszeniem umiejętności improwizacji, poczucia refleksu i niezbędnego humoru, dodatkowo dynamizuje przedstawienie i stawia pytanie, czy mogłoby bez nas z widowni istnieć w tak pełnym wymiarze.

Spektakl Uryniaka i Chołki, oparty na tekście „Every Brilliant Thing", dramatopisarza Duncana Macmillana i aktora komediowego Jonny'ego Donahoe, opowiada o szczególnie mocno wybrzmiewających współcześnie zaburzeniach psychicznych rujnującym nam życie, mówi o wytrwałości, poczuciu wdzięczności i innych uczuciach wobec osób bliskich.

Treść nie jest skomplikowana czy wyszukana. Ciekawi samo podejście w eksponowaniu uczuć - rozpaczy, bezradności, zniechęcenia, po radość, wręcz ekstatyczną.

To sztuka o szukaniu szczęścia w posiadaniu rzeczy małych. Co możemy zrobić dla siebie, co zrobić dla innych. Dopisując własne rzeczy do stale rosnącej listy.

Ten poruszający spektakl zawiera uniwersalne przesłanie o sile nadziei i odnajdywania radości w codziennych sprawach.

Trudno ustalić początek i koniec sceny. Jesteśmy częścią spektaklu. Bliżej końca spektaklu zastanawiamy się jakiś czas, co mogłoby znaleźć się na naszej, prywatnej liście? Może lody waniliowe. Płyty winylowe. Może sny o lataniu.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Podkarpacie
5 kwietnia 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia