Po ciemnej stronie człowieczej jaźni
16. Międzynarodowe Spotkania Sztuki Akcji RozdrożeJak żonglować odważnymi formami i wzbudzającymi emocje tematami, pokazali nam czescy i słowaccy artyści podczas XVI Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Akcji.
Sztuka akcji - balansująca na krawędzi teatru, performance\'u i tańca - wymaga działań ekstremalnych. Użyte w niej środki wyrazu pozwalają na stworzenie, nawet przy braku linearnej akcji, spektakli ruchu na długo pozostających w pamięci. Takie też były dwie najważniejsze prezentacje tegorocznego Rozdroża: "Čekárna" Studia Teatralnego Farma v jeskyni i "100 Wounded Tears" [na zdjęciu] DOT 504.
Farma v jeskyni zajęła się gorącą kwestią nieporozumień społecznych, wybuchami ksenofobii, nietolerancji i agresji. Te współczesne konflikty zaprezentowała na tle wojennej historii dotyczącej deportacji słowackich Żydów. Jakby na przekór tematowi jej "Poczekalnia" to spektakl niezwykle intymny, delikatnie oświetlony i umuzyczniony (zespół grał na żywo). W formie może nie była zaskakująca, ale wprowadziła widza we wszystkie możliwe stany emocjonalne: od radosnych chwil codziennego życia, przez sceny uległości i strachu, aż po wstrząsające brutalne sekwencje gwałtu i linczu.
Jeszcze mocniejszy w wyrazie był spektakl DOT 504 "100 Wounded Tears". Nie dość, że obnażył ciemne strony naszych dusz, to jeszcze przedstawił je, odnosząc się do silnych znaków kulturowych. Z chaosu wciąż zmieniających się scen powoli wyłaniał się obraz, jakiego powinnyśmy wstydzić się jako gatunek ludzki.
Cierpiący outsider beznamiętnie przyglądał się trzem parom. Był całkowicie samotny, pozbawiony nadziei. Ale to on pod koniec przedstawienia okazał się tym jedynym, który jeszcze coś czuje. Zanim jednak do tego doszło, w kolejnych scenach obserwowaliśmy prawdziwą paradę skojarzeń - sekwencje związane z psychologią, mitologią i religią. W jednym z tych obrazów był leżący tancerz kojarzący się z Chrystusem, który pomazany krwią wkrótce wstał, by wraz z innymi puścić się w obłędny tan. A jego głównym elementem były niekończące się upadki...
W "100 Wounded Tears" nikt się nad nikim nie litował. Gdy jednak kolejny raz doszło do sceny poniżenia kobiety, cierpienie głównego bohatera, owego outsidera, stało się tak ogromne, że już nie potrafił on opanować emocji. Chciał krzyczeć i ukryć to jednocześnie. Niczym sługa króla Midasa powierzył więc straszną tajemnicę ludzkiego zakłamania i zła Ziemi. Ale wiadomo było, co będzie dalej - wiatr szeptać będzie o niej po wsze czasy.
Warto było to zobaczyć, warto było przeżyć, warto było pocierpieć.