Po jesieni

"Pożegnanie Jesieni" - reż. Maria Żynel - Teatr Colllegium Nobiulium

Twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza nie raz inspirowała twórców do działań artystycznych. Nie zawsze bywały one udane. Opowiedzieć o witkiewiczowskiej dziwności istnienia na tle konfliktów społeczno – politycznych okazuje się tak samo nęcące, jak trudne.

Marcin Bartnikowski, aktor niezwykle plastyczny, otrzymał stypendium Prezydenta m. st. Warszawy i w ramach tego stypendium zrealizował spektakl „Pożegnanie jesieni" na podstawie powieści Witkacego. Reżyserem przedstawienia jest absolwentka m.in. Wydziału Sztuki Lalkarskiej AT w Warszawie, Maria Żynel. Muzyką – ku mojej uciesze - zajął się Jacek Mazurkiewicz. W obsadzie pojawiają się nazwiska Marii Robaszkiewicz, Marcina Bikowskiego i wspomnianego Marcina Bartnikowskiego, który jest również dramaturgiem. Zapowiada się ciekawie.

„Pożegnanie jesieni" to tytuł, który będąc interpretowanym przez innych artystów - wzbudzi zainteresowanie chyba w każdym, kto ceni twórczość Witkacego. Główny bohater powieści to Atanazy Bazakbal – dekadent i życiowy eskperymentator. Atanazy ginie w dosyć młodym wieku, ale przedtem udaje mu się poślubić i uśmiercić niejako – zafundowawszy jej wielość przeżyć i zmartwień - Zosię Osłabędzką, a na boku kochać się z iście demoniczną Helą Bertz. W spektaklu, który miał premierę w Collegium Nobilium w Warszawie, dowiadujemy się o Atanazym od Izabeli Czajki – Stachowicz vel Heli Bertz. Kobieta jest już dojrzałą panią, która udaje się w podróż sentymentalną do odległych czasów. Twórcy spektaklu informują, że „Bela, uchwycona w muzeum potworności Witkacego wraca pamięcią do tamtej Warszawy i tamtej jesieni", w której rozgrywały się istotne doświadczenia życiowe w towarzystwie różnych osób.

W spektaklu – oprócz aktorów żywych - grają ożywieni głosem; lalki przygotował Marcin Bikowski. Dużo postaci, szybkie tempo akcji, przejścia, zmiany, zmiany, przejścia, dialogi – monologi – obok prowadzona narracja – niby uporządkowany chaos. Niby wszystko grać ze sobą powinno. Ale z jakiegoś powodu wierciłam się na krześle i łapałam na tym, że moje myśli podążają w zupełnie innym kierunku, niż scena, przed którą siedzę.

Jakże trudno pisać o tym, co z pewnych względów bliskie sercu, z innych odległe jak galaktyki w kosmosie. Tymczasem zakrzyknie ktoś:
- „Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go mordę!1"
1 Cytat
To ja poproszę w mordę. Ocknę się po jesieni.

Ina Levska
Dziennik Teatralny Warszawa
18 grudnia 2018
Portrety
Maria Żynel

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...