PO nie odwraca się od twórców

rozmowa z Bogdanem Zdrojewskim

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pieniądze z budżetu, i to naprawdę wielkie, są wydawane za pośrednictwem decyzji politycznych na konkretne programy TV - mówi minister kultury Bogdan Zdrojewski

Rozmowa z Bogdanem Zdrojewskim ministrem kultury i dziedzictwa narodowego

Roman Pawłowski: Podobno na prośbę premiera zrezygnował pan z urlopu, aby pracować nad nową ustawą medialną?

Bogdan Zdrojewski: Pracuję nad założeniami polityki audiowizualnej, w tym także nad modelem mediów publicznych. Mamy mało czasu, za cztery lata wyłączone zostaną nadajniki analogowe, które zastąpią platformy cyfrowe i multipleksy telewizyjne, czyli cyfrowe nadajniki naziemne. To wielka zmiana na rynku mediów, trzeba się do niej dobrze przygotować. Staram się w związku z tym oderwać od bieżących politycznych wojenek.

Trudno jednak oderwać się od bieżącej sytuacji w mediach publicznych, która staje się katastrofalna. TVP Kultura została połączona z innymi kanałami tematycznymi, radiowa „Dwójka” po raz pierwszy w swojej historii zastrajkowała w proteście przeciw cięciom budżetu. Nie ma pieniędzy na zaplanowane nagrania, koncerty i festiwale. Czy ministerstwo ma pomysł, jak ratować programy misyjne?

- Przygotowujemy doraźną pomoc dla TVP Kultura i radiowej "Dwójki", jeszcze w tym miesiącu wystąpimy do komisji finansów Sejmu o wydzielenie z rezerwy budżetu państwa 5 mln zł na ten cel z podziałem - 3 mln zł dla TVP Kultura i 2 mln zł dla "Dwójki".

Na co pójdą te pieniądze?

- Na konkretne cykle programowe związane z misją publiczną, np. na promocję młodych talentów w telewizji, realizację radiowych nagrań muzycznych czy słuchowisk. Pełen katalog programów będzie znany ok. 20 sierpnia.

5 mln to niewiele, sam budżet TVP Kultura to blisko 40 mln zł rocznie.

- Według telewizji tegoroczny budżet TVP Kultura miał wynieść 32 mln zł, planowana przez nas pomoc ma zrekompensować spadek dochodów z abonamentu. Podobnie jest z radiową "Dwójką". Chodzi o to, aby media publiczne nie rezygnowały z zaplanowanych przedsięwzięć misyjnych.

Wszystko to jednak rozwiązania doraźne. Wciąż nie ma ustawy medialnej, która regulowałaby sprawy finansowania programów misyjnych. Działania PO w tej sprawie zakończyły się fiaskiem. Nie czuje się pan jako polityk Platformy współodpowiedzialny za tę porażkę?

- Musimy się uderzyć we własną pierś i przyznać, że dotąd nie potrafiliśmy zaproponować innych rozwiązań chroniących misję publiczną w TVP. Platforma Obywatelska w tej kwestii nie była skuteczna. Na przeszkodzie stanęło weto prezydenta, ale przyznaję - to usprawiedliwienie nie jest wystarczające.

Senator Krzysztof Piesiewicz (PO) powiedział w wywiadzie dla TOK FM, że przygotowanie nowego projektu ustawy medialnej to kwestia dwóch tygodni. Czy ma rację?

- Zależy, o jakiej ustawie mówił, bo jeśli chodzi o ustawę, która ma zmienić władze w mediach publicznych, to wystarczy nawet tydzień. Problem polega jednak nie na tym, aby tę ustawę napisać, ale jak ją skutecznie uchwalić i wprowadzić w życie. Ambicją PO nie było przejęcie mediów publicznych, ale stworzenie im korzystnych warunków do realizacji misji publicznej. Dziś szanse na uchwalenie rzeczywiście dobrej ustawy są niewielkie, zwłaszcza w obliczu nowego sojuszu SLD i PiS zawartego przy wyborze władz telewizji.

Czyli co najmniej do wyborów prezydenckich sytuacja w mediach będzie zamrożona?

- Nie wykluczam tego. Czekamy na głosowanie w sprawie odrzucenia weta prezydenta, po nim podejmiemy decyzję, czy występować z nową inicjatywą, czy też czekać na bardziej sprzyjający czas.

Najwięcej kontrowersji wywołała kwestia finansowania mediów publicznych. Na tym poległa obecna ustawa, której nie poparł SLD. Czy nadal opowiada się pan za likwidacją abonamentu i finansowaniem publicznego radia i telewizji z budżetu?

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pieniądze z budżetu, i to naprawdę wielkie, są wydawane za pośrednictwem decyzji politycznych na konkretne programy czy audycje. To byłaby zachęta do cenzury merytorycznej i politycznej.

Co więc pan zaproponuje premierowi?

- Dyskutujemy obecnie o trzech możliwościach finansowania mediów publicznych, każda z nich ewoluuje. Pierwsza to proponowany już wcześniej Fundusz Misji Publicznej zasilany z budżetu państwa. Finansowane byłyby z niego licencje antenowe i programowe, z dominacją tych pierwszych. Licencja ustalałaby warunki, jakie musi spełnić nadawca, aby otrzymać określone środki na realizację programów misyjnych. Drugi pomysł to opłata audiowizualna pobierana automatycznie wraz z podatkiem dochodowym od osób fizycznych, symboliczna, ale powszechna - w wysokości kilku złotych miesięcznie. Z tych pieniędzy finansowany byłby zarówno fundusz misyjny, jak i bezpłatne dekodery dla każdego gospodarstwa domowego w momencie zakończenia nadawania sygnału analogowego w 2013 r.

A co z tymi, którzy telewizji nie oglądają?

- Każdy, kto nie korzysta z telewizji, mógłby to po prostu zgłosić, co zwalniałoby go z ewentualnych opłat. Ale nie mógłby liczyć na bezpłatny dekoder.

Trzecie, najmniej realne rozwiązanie, to fundusz budowany w oparciu o część VAT-u pobieranego z usług reklamowych od nadawców audiowizualnych.

Tymczasem twórcy są zniecierpliwieni, część z nich zarzuca Platformie, że zignorowała ich głos w sprawie ustawy medialnej.

- Platformie nie udało się skutecznie wyrwać mediów publicznych z rąk polityków. Nie oznacza to jednak, że formacja, którą reprezentuję, odwraca się od twórców.

Jak inaczej interpretować słowa premiera Donalda Tuska, który po spotkaniu artystów z prezydentem Lechem Kaczyńskim zarzucił im nieetyczne działanie?

- Nie znam takiej wypowiedzi.

Kiedy twórcy zaproponowali, że sami napiszą projekt ustawy, premier oświadczył, że powinni zastanowić się nad „etycznym aspektem” swoich działań. I zadał pytanie, czy ustawę o mediach publicznych powinni tworzyć ci, którzy z tych mediów żyją.

- Rozmawiałem wiele razy z premierem, także w ostatnich tygodniach, i wiem, że jego życzliwość i szacunek dla środowisk twórczych są autentyczne. Ma zamiar rozmawiać z twórcami, będzie też obecny na wrześniowym Kongresie Kultury w Krakowie.

Takich ludzi jak Krzysztof Krauze czy Agnieszka Holland to jednak nie przekonuje, oni uważają, że Platforma się od nich odwróciła. Na przykład nie posłuchała apelu o odrzucenie sprawozdania KRRiT, co mogłoby otworzyć drogę do odwołania obecnej ekipy rządzącej mediami z partyjnego nadania.

- Senat już odrzucił sprawozdanie, to samo uczyni Sejm jeszcze w tym miesiącu. Zobaczymy, co uczyni prezydent. Dziś mogę powiedzieć, iż spotykając się każdego dnia z reprezentantami środowisk twórczych, podzielam ich zniecierpliwienie wynikające z sytuacji w mediach publicznych. Ale nie odnoszę przy tym wrażenia, że czują się ignorowani. Planuję kolejne spotkania, m.in. we wrześniu przy okazji Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni. Nie ukrywam przy tym, iż dla mnie najważniejsza jest długa perspektywa i o niej chciałbym głównie dyskutować.

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza
8 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia