Początek nowego sezonu w Teatrze Horzycy
"Kaleka z Inishmann - reż.Iwona Kempa - Teatr HorzycaGrzegorz Woś zagra główną rolę w spektaklu "Kaleka z Inishmaan" w wykonaniu Teatru Horzycy. Premiera w sobotę.
Grzegorz Woś: To prawda. W ogóle długo zastanawialiśmy się nad formą tego przedstawienia. Reżyser Iwona Kempa mogła zrobić to wszystko klasycznie: miał być sklep, plaża, jakiś domek. Jednak sztuka była tak napisana, że w zasadzie nie dało się tego tak po prostu zainscenizować. Odeszliśmy od realizmu, postawiliśmy na jakąś umowność, na puszczenie oka do publiczności, że oto jednak znajdujemy się na scenie, że bawimy się w teatr. Aktorzy nie trzymają się klasycznej gry, często bezpośrednio zwracają się do widzów. Na premierze przekonamy się, jak widownia to przyjmie.
Grasz kalekę. Rola pewnie wymagała od ciebie dużego zaangażowania?
- Najgorsze były początki tworzenia tej postaci - zwyczajnie nie wiedziałem, jak ją zrobić. W tę rolę mam wpisane mocne zewnętrzne oznaki kalectwa. Martin McDonagh jednocześnie zaznaczył jedynie, że bohater ma niedowład ręki i nogi i że pozostali mieszkańcy nabijają się z jego ułomności. Z tego skromnego opisu musiałem zbudować całą fizyczną postać. Dużo czytałem na temat inwalidów, spotkałem się nawet ze znajomym lekarzem, który wytłumaczył mi, że mój bohater najprawdopodobniej cierpi na jednostronne porażenie mózgowe.
Spektakl jest komedią. Czy twój bohater też będzie budził śmiech i litość?
- Na pewno nie z powodu kalectwa. Nie chciałem osiągać efektów komicznych, idąc w zbędne przerysowania. Pozostałe postaci są wystarczająco karykaturalne. Starałem się raczej, aby Billy wyglądał jak cierpiący inwalida. Gdybyśmy zrobili ten spektakl w tradycyjny sposób, pewnie od tego przykrego komizmu nie byłoby ucieczki.
Polacy mitologizują Zieloną Wyspę. W końcu aspirowaliśmy do bycia "drugą Irlandią". A tak naprawdę przez dziesiątki lat ten kraj opuściły miliony mieszkańców, szukając ratunku od biedy w Ameryce, Australii, Anglii.
- Racja. Dramat dzieje się na wyspie, która faktycznie istnieje. Mój znajomy całkiem niedawno trafił do podobnego zakątka Irlandii. Zauważył, że wszyscy rozpaczliwie chcą stamtąd uciec i żyją, tak jak żyli przed 30-40 laty. W naszym spektaklu z największą desperacją to miejsce chce opuścić kaleka Billy.
Grzegorz Woś - rocznik 1981. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Od 2007 r. aktor Teatru Horzycy w Toruniu. Wcielił się w role: Davisona z "Marii Stuart" Friedricha Schillera, Syna w "111" Tomasza Mana, Grafa w "Justynie" de Sade\'a i Hamleta Szekspira.