Pod błękitną świnią
16. Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki TanecznejCompagnie Drift niczym nie zaskoczyła. Zgodnie z oczekiwaniami zaaplikowała widzom pigułkę błyskotliwego, lekkiego humoru, popitą dozą satyry i refleksji nad naturą człowieka. Świat widziany analitycznym okiem choreografów: Béatrice Jaccard i Petera Schellinga składa się z serii możliwości, przypadków i powtarzających się schematów, nad którymi człowiek nie zawsze panuje. Przewrotnie okazuje się, że wobec bezradności człowieka w zetknięciu z losem, natura zawsze zadba o to, by cały mechanizm akcji działał.
Scena przywodzi na myśl bar. Na tle błyszczących, różnokolorowych szkiełek, widoczne są stalowe ramy wysokiego stołu, ławki i balkonu. Jak przystało na surrealistyczną estetykę, która współtowarzyszy klimat przedstawień Compangnie Drift, na scenie znalazł się też absurdalny element – pluszowe igloo z flagą na czubku. Flaga, służyła jako ekran do projekcji scen: meczu piłki nożnej pomiędzy dwoma królikami, żuczka puszczającego papierowe samolociki, kruka sączącego napój. Przywodzą one na myśl przypadkowy dobór programów wyświetlanych na barowym ekranie telewizora, na które nie zwraca się uwagi, lub bezrefleksyjnie „gapi się” dla zabicia czasu. Pytanie: „Dlaczego akcja dzieje się w pubie?” z perspektywy spektaklu znajduje prostą odpowiedź. To jedno z najlepszych punktów obserwacyjnych, w którym zetknąć się można z różnorodnością ludzkich typów.
Obdarci z codziennych masek: ojca rodziny, sekretarki, nauczyciela, itd. ludzie ujawniają w blasku jaskrawo różowych reflektorów swoje najciemniejsze żądze i instynkty, skrywane w dziennym świetle. Przeobrażają się w samotnych desperatów wołających o cień zainteresowania, kobiety lekkich obyczajów, milczących gburów lub szukających jednodniowej przygody kochanków. Pod mikroskopem wnikliwej obserwacji ludzie nabierają zwierzęcych cech. Bezbronny, obdarty ze swojej „ucywilizowanej” maski człowiek gra swoją drugą naturą – zwierzęcia: puszy się, ociera, wykonuje serie skomplikowanych podchodów dla zdobycia partnerki. To stało się impulsem dla grupy Schellinga i Jaccard do poszukiwania ruchu i charakterów tancerzy w sylwetkach zwierząt. W barze „Pod błękitną świnią” na co wskazuje tytuł: „Au bleu cochon”, widzimy przysadzistego, niemrawego mężczyznę z irokezem, reprezentującego charakter byka (Thomas Maucher). Na drugim końcu lady stoi nerwowo zachowujący się mężczyzna w brązie - odgrywający królika (József Trefeli). Po chwili na scenę, wchodzi ubrany na czarno tancerz (Viacheslav Zoubkov). Gdy w pewnym momencie spektaklu przykuca jak ptak na poręczy balkonu, okazuje się, że jest krukiem. Kruk rozpoczyna desperackie podchody szukając kontaktu ze znajdującymi się na scenie osobnikami, naprasza się zapędzonemu w kąt królikowi. W końcu pomiędzy królikiem i krukiem dochodzi do interakcji. Z niesamowitą akrobatyczną zdolnością, przechodząc przez obręcze utworzone z zazębionych ramion, starają się uciec z tej uciążliwej dla nich relacji. Frapujące igloo okazuje się pluszowym, ciepłym gniazdkiem kotki - kokietki (Judith Rohrbach), która wychodząc z jego czerwonego wnętrza ogarnia się i głaszcze eleganckimi, kocimi ruchami.
Następuje scena podchodów narowistego byka, dopingowanego przez kruka i kotki wspomaganej przez rozgadaną tancerkę, reprezentującą kozę (Mónica Munoz). Ich nieudolne starcia kończą się wreszcie zespoleniem. Temu wszystkiemu przygląda się cicho postać w pomarańczowej koszuli, odgrywająca charakter lisa (Marco Volta). Dyskretnie obwąchuje on pozostałych wzdrygając się na ich zapach. Pośród jednej ze scen zalotów okazuje się, że początkowa nieśmiałość i nieporadność wpadających na siebie przypadkowo ludzi, przeradza się w poufałość. Różnice charakterów uwypuklone przez zwierzęce inklinacje powodują specyficzne relacje. Z takich powtarzających się sekwencji męsko - damskich podchodów stworzony został cały spektakl.
Compagnie Drift w niezwykle zręczny sposób pokazała, jak dosłowny może stać się „palec losu”, którym niechcący popychając kogoś, możemy spowodować lawinę akcji i zależności. A robi to z tak niebywałą precyzją i humorem, że staje się niemal nie do podrobienia. Bardzo dobra gra świateł, muzyka, oddająca charakter poszczególnych scen, precyzja, wyrazistość i specyficzna zamaszystość ruchów tancerzy Compagnie Drift składa się na spektakl, który mimo że może wydawać się zbyt długi, jednak bawi humorem i cieszy oko świetnym przygotowaniem zespołu.