Pod sufitem umysłu

"4.48 Psychosis" - reż. Grzegorz Jarzyna - Teatr Polski w Poznaniu

"4.48 Psychosis" Sary Kane, to ostatni dramat autorki napisany tuż przed jej samobójczą śmiercią w 1999 roku. Obok tak głośnych sztuk jak "Oczyszczeni", "Zbombardowani" czy "Łaknąć", utwór jawi się jako intymna i tragiczna podróż w głąb ludzkiej świadomości, skrywającej najciemniejsze myśli i lęki związane z własną śmiertelnością i samotnością. Historia bohaterki, która przegrywa walkę z życiem, to ciąg rozmaitych obrazów, wyrażających się w zmetaforyzowanym, emocjonalnie naładowanym języku - nośniku szaleństwa, bólu i chaosu, kumulujących się w umyśle zdesperowanej kobiety.

"4.48 Psychosis" często odczytywany poprzez pryzmat biograficznych doświadczeń dramatopisarki, dla twórców teatralnych jest źródłem niekończących się interpretacji skomplikowanych stanów psychicznych oraz tajemniczej i niezbadanej przestrzeni umysłu. Ta dowolność w sposobie scenicznej wizualizacji rozpaczliwego monologu, utrwalonego na kartach dramatu, w przypadku wizji Grzegorza Jarzyny w pełni oddaje siłę i szczerość dramatycznego wołania o pomoc.

Spektakl na scenie TR Warszawa utrzymany jest w konwencji sytuacji z pogranicza jawy i snu. Początkowa sekwencja pozornych, być może fikcyjnych rozmów, odbywających się w głowie bohaterki, ukazuje jej konfrontację z brutalną i trudną rzeczywistością. Postawa obojętności na cudze cierpienie, niemożność udzielenia pomocy, mimo usilnych lecz bezskutecznych starań, to skrótowy opis relacji kobiety z bohaterami o bliżej nieokreślonej tożsamości, którzy przewijają się przez scenę. Fizyczna bliskość między aktorami stwarza pozory komunikacji. Psychiczny dystans i niezrozumienie budują wielopoziomowy konflikt, uniemożliwiający bohaterce nawiązanie stałej i pewnej relacji z drugą osobą.

Zniekształcona rzeczywistość (potęgowana pulsującymi dźwiękami stworzonymi przez Pawła Mykietyna), w której żyje dziewczyna, napawa strachem i niepokojem. Ów nastrój oddaje również konstrukcja przestrzeni, przypominająca wnętrze szpitala psychiatrycznego (zbudowana przez Małgorzatę Szczęśniak) - miejsca pozbawionego atmosfery współczucia, czułości i bezpieczeństwa.

Zmaganiom kobiety, która nieuchronnie zbliża się do podjęcia decyzji o odebraniu sobie życia towarzyszy powolne i stopniowe odliczanie. Hipnotyzujący i opanowany głos z offu odczytuje kolejne liczby: 72..69..58..44..28..7, zwiastujące zbliżającą się śmierć. Cyfry stają się również wizualizacją abstrakcyjnych myśli i przeżyć, których nie da się wyrazić słowami. Gdy scena pogrąża się w całkowitej ciemności, bohaterka zaczyna tonąć w wodospadzie opadających liczb wyświetlanych przez projektor. Ich natłok, nachalność i wszechobecność obezwładniają bezbronny umysł, który zastanawia się jak zatrzymać niewyrażalną siłę, która nie pozwala zaznać spokoju? Jak zatrzymać plątaninę myśli, bólu i cierpienia, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie?

Grzegorz Jarzyna powierzając trudną i wymagającą rolę znakomitej aktorce, jaką jest Magdalena Cielecka, zbudował spektakl oparty na emocjach, z którymi konfrontuje się nasza wrażliwość i umiejętność współodczuwania. Jako świadkowie powolnego "znikania" człowieka, jednocześnie stajemy się jedynymi odbiorcami krzyku rozpaczy i wołania o pomoc, które pozostają bez odpowiedzi. "Kochaj mnie, odezwij się, dostrzeż mnie, uwolnij mnie, zobacz mnie.." To ostatnie słowa skierowane w naszą stronę. Ostateczne i całkowite unicestwienie staje się rzeczywistością. Zatracając się w wiecznej ciemności, bohaterka umiera. Światło powoli i leniwie rozświetlające widownię daje znak, że w przeciwieństwie do niej, możemy wracać do życia.

Agnieszka Górnicka
Teatr dla Was
21 października 2013

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...