Pod wielkim, czerwonym słońcem

"Tauryda. Apartado 679" - reż: A. Grzegorzewska - Teatr Współczesny

"Apartado" to hiszpańska nazwa boksu, w którym przetrzymuje się byki przed walką. Dla Ifigenii, bohaterki najnowszej sztuki Antoniny Grzegorzewskiej, takim boksem, miejscem-niemiejscem, tymczasową przestrzenią przygotowującą do ostatecznej batalii z przeszłością staje się tytułowa Tauryda. Pachnący pomarańczami azyl, położony gdzieś w Andaluzji naznaczony jest jednak ciężarem słońca, które najpierw przybyszów oślepia, a dopiero później ogrzewa

Spektakl „Tauryda. Apartado 679” to uwspółcześniona wersja greckiego mitu o Ifigenii (w tej roli wspaniała Małgorzata Klara), córce Agamemnona, którą ojciec próbował złożyć w ofierze boginii Artemidzie. Akcja sztuki obejmuje jednak wydarzenia, mające miejsce już po dramatycznym zajściu i stanowi dopowiedzenie dalszych losów dziewczyny. Główną bohaterkę poznajemy w chwili, gdy opuszcza ona Aulidę i przybywa do Taurydy, ciągnąc za sobą trzy podróżne torby. Ich zawartość – barwne sukienki, naszyjniki i błyszczące broszki – nosi znamiona przeszłości. Stanowi pamiątkową pozostałość po świecie, który bezpowrotnie się przed nią zamknął, pozwalając dziewczynie łudzić się, że ona sama wciąż do niego przynależy. Ifigenia nie potrafi zaadaptować się do nowego miejsca. Razi ją wielkie czerwone słońce, nudzą pomarańczowe gaje, a rady, jakich udziela jej tajemnicza mentorka, Rosa (Anna Januszewska), wydają się puste i niedelikatne. Pocieszenie przynoszą bohaterce internetowe licytacje biżuterii, stanowiące ostatni „pomost” do opuszczonej rzeczywistości. Wkrótce jednak i o nich udaje się jej zapomnieć, a wówczas więzi ze starym światem zostają ostatecznie zerwane, bo choć Ifigenia wysyła listy do swoich przyjaciółek, jej skrzynka pocztowa przy Apartado 679 pozostaje pusta.

Egzotyczna roślinność Taurydy przedstawiona w pomysłowej, oryginalnej scenografii (Grzegorzewska jest absolwentką malarstwa warszawskiej ASP) i świeży zapach pomarańczy (docierający aż do ostatnich rzędów widowni), początkowo nie są wstanie ukoić bólu Ifigenii. Bohaterka cierpi z powodu zdrady ze strony rodziny, czuje się opuszczona i odrzucona przez przyjaciół, a bolesne wspomnienia nawiedzające jej umysł obrazuje nietypowy chór, złożony z czterech Andaluzyjek (Maria Dąbrowska, Barbara Biel, Magdalena Myszkiewicz, Magdalena Wrani-Stachowska) w tradycyjnych strojach. Kobiety buntują się, tworząc konwencję „teatru w teatrze” i wykrzykując, że „nie będą tego grać”, a także wykonują szereg intencjonalnie przykrych dla widza czynności, takich jak plucie piaskiem, stukanie talerzami czy bardzo głośny i ekspresywny taniec na stole. Na pochwałę zasługuje tu ruch sceniczny – moment, w którym Ifigenia zastyga, a Andaluzyjki zbliżają się do niej jak napływające ukradkiem myśli, w niezwykle spowolnionym, harmonijnym tempie, elektryzuje! Niestety wysiłek aktorów, efektowny początek, który mieszaniną wrzasków i zarysowanych przez światło symboli przywodzi na myśl okultystyczne obrzędy, świetna oprawa muzyczna oraz zaskakujące kostiumy (kobiety z rogami byków), nie mogą zatuszować faktu, że spektakl jest konstrukcyjnie słaby. Próżno w nim szukać mocnych zwrotów akcji czy punktu kulminacyjnego. Naznaczona „paskowym kodem cierpienia” Ifigenia w niejasny sposób porzuca żałobę, nieoczekiwanie uczy się języka hiszpańskiego i zakłada rodzinę. 

Sztuce zdecydowanie nie służy fakt, iż akcja stanowi „dalszy ciąg” bardziej – wydawałoby się – interesujących wydarzeń (szczególnie odczuwalny jest brak sceny składania ofiary). Pomimo iż tekst dramatu obfituje w intrygujące, zagadkowe dialogi i stanowi popis wybitnych literackich zdolności autorki, sam spektakl wydaje się zbyt zmetaforyzowany i mało przystępny. Niejasna rola pojawiającego się nagle Agamemnona (Grzegorz Młudzik) czy przemykająca po scenie panna młoda, utrudniają odbiór i pozostawiają widza z dziwnym wrażeniem, że tym, co właśnie obejrzał, nie był spektakl, a abstrakcyjny ruchomy obraz, zachwycający w swym surrealizmie, lecz zastanawiający w treści.

Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny Szczecin
26 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia