Pod włos

rozmowa z Michałem Gayerem

Niezrównany rocznik \'84, absolwent katowickiej ASP, obecnie asystent w pracowni malarstwa. Dyplom obronił w 2009 roku. Ważne wystawy: "Mango" i "Dishonest Trick" - Kronika w Bytomiu, "Przypadkowe przyjemności" - BWA Katowice, "Zepsute kody" - Galeria Program w Warszawie, "Poza Ziemią" - Fundacja Bęc Zmiana w Warszawie, międzynarodowe targi sztuki w Wiedniu i w Berlinie. Współtworzył enigmatyczną grupę artystyczną Ośmiornica, opartą o model włoskiej lub rosyjskiej struktury mafijnej. Mieszka i tworzy w Katowicach. Na pytania odpowiada z rozbrajającą szczerością

Ultramaryna: Można o tobie powiedzieć: artysta wszechstronny. Czy jest coś, czego nie próbowałeś?

Michał Gayer: Niektórych rzeczy jeszcze nie robiłem, np. filmu w pełnym znaczeniu tego słowa. Takiego ze scenariuszem i wykorzystaniem pełnego spectrum sprzętu. Wszystko, co robię, raczej nie wymaga specjalnych nakładów. Dlatego jeśli mówimy, że jestem wszechstronny, to albo robię wiele rzeczy, albo tak naprawdę niczego nie robię do końca.

Czyli realizujesz swoją wizję korzystając z tego, co akurat masz pod ręką?

Dokładnie tak. Kiedy mam potrzebę zrealizowania na nowo pewnych istniejących obiektów, zreplikowania czegoś, to wykonuję pracę, która niekoniecznie jest związana z zawodem artysty. Jeśli chcę zrobić meble, to staję się stolarzem.

I wszystko robisz sam?

Nie zrobiłem sam pracy, która polegała na programowaniu układów scalonych.

O czym są twoje prace?

Mogą to być rzeczy, które w negatywny sposób mnie interesują. Staram sobie jakoś z nimi poradzić, wytłumaczyć je. Jestem zmuszony, bo nie mogę przestać o nich myśleć. Ostatnio zainteresowało mnie zjawisko biedy. Na poziomie materialnym. Specyfika naszego kraju, której się nie da zaprzeczyć – wszelkiego rodzaju polskie samoróbki budowlane, rozwiązania zastępcze, podróbki czy piractwo. Dopiero niedawno odkryłem, że stąd być może bierze się też charakter moich prac. To, jak wyglądają, materiały, których używam są bardzo proste (drewno, szpachlówka, tektura), ale też tematyka.

(...)

Twoja ostatnia wystawa jest inspirowana książką pioniera astronautyki Konstantego Ciołkowskiego. Dużo rozmyślasz o kosmosie?


Temat jest bardzo ciekawy. Postanowiłem zilustrować książkę „Poza ziemią” rysunkami na podstawie zdjęć znajomej, wykonanych w moskiewskim Muzeum Podbojów Kosmicznych. Choć podbój kosmosu nigdy się ludzkości nie udał, od kilkudziesięciu lat jest w muzeum. Do myślenia daje też fakt, w jak bardzo spartańskich warunkach żyją ludzie, którzy lecą w kosmos. Hipernaukowcy i supertechnologie w warunkach ekstremalnie minimalistycznych. Widziałem kiedyś program popularnonaukowy, w którym astronauci kręcąc film jako tła używali najczystszej brudnej koszuli. Statek kosmiczny to jest taki garaż dla naukowców.

Twoje prace były prezentowane na zagranicznych targach sztuki, to chyba super?

Przystopowałem trochę z targami sztuki. Uważam, że najpierw powinno się być pewnym tego, co się robi, a dopiero potem sprzedawać. Poza tym czasami mam ochotę pozmieniać coś w moich pracach. Nie jest to też taka satysfakcja, jaką daje wystawa, którą trzeba przemyśleć, przygotować, zamontować...

Co możesz powiedzieć o swojej niegdysiejszej przynależności do mafijnej struktury Ośmiornica?

To było dziwne. Ośmiornica była grupą ludzi, która chyba potrzebowała motywacji do działań. Jej pozytywną stroną było wzajemne wsparcie i nakręcanie się na robienie sztuki, a negatywną – agresywny i rozkrzyczany promocyjny charakter.

Czy Ośmiornica powróci?

Niektórzy utrzymują, że Ośmiornica nadal istnieje...

Marta Nendza
Ultramaryna
28 maja 2011

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia