Podopieczni przybywają

"Podopieczni" - reż. Katarzyna Deszcz - Teatr Nowy w Zabrzu

Teatr Nowy idealnie trafił z tematem (i terminem) polskiej prapremiery i jak nigdy dotąd udanie podjął się pokazania na scenie niezwykle aktualnego i gorącego społecznego europejskiego problemu. Sztuka "Podopieczni" austriackiej noblistki Elfriede Jelinek wzbudziła diametralnie różne reakcje widzów, tym bardziej, że pokazana została dzień po zamachach w Paryżu. Spektakl nie poruszał widzów jako wydarzenie kulturalne, lecz społeczno-polityczne. Prowokował i prowokuje do dyskusji, ale nie o sztuce jako takiej, ale wyłącznie o jej treści. Bo to tekst odgrywa w nim kluczową rolę.

W swoim najnowszym dramacie Jelinek podejmuje temat napływających do Europy (odniesieniem są autentyczne wydarzenia z zajętego przez uchodźców dwa lata temu kościoła w Wiedniu) mas ludzi, zmuszonych do porzucenia swoich rodzinnych domów w Afryce i Azji wskutek wojen, krwawych konfliktów czy głodu. Autorka udziela im głosu na wysypisku śmieci, a oni oskarżają Europę o brak chęci niesienia im pomocy, niezrozumienie ich potrzeb i próśb. Nie dają sobie rady z naszym prawnym labiryntem, przegrywają w zetknięciu zarówno z religią, jak i instytucjami. Pokazane są absurdalne mechanizmy działania biurokracji znane z powieści Franza Kafki. Są także odniesienia do mitologii czy ateńskiego dramatu Ajschylosa, w którym uciekinierzy z Egiptu szukają pomocy na terenie Grecji... Ale to w gruncie rzeczy nieistotne, bo ciekawsze jest przeniesienie austriackiego problemu na grunt całej Europy i Polski, a w kilku szczegółach nawet Zabrza. Mimo iż w sztuce brak jest tradycyjnych dialogów i akcji, a wiele tekstu, żonglerki słownej, retorycznych kłopotliwych pytań i monologów, ciekawe wydaje się ożywienie sceny przez wprowadzenie w środkowej części sztuki rapowanej, długiej piosenki wykonywanej przez cały zespół aktorski. Ironicznie brzmią także słowa "Ody do radości", zaś dosłownie "zatykają" fragmenty filmów oraz rysunków-karykatur o tematyce imigracyjnej. I gdy wydaje się, że puenta o złej, skostniałej, nieludzkiej Europie jest jasna, akcja wywraca się do góry nogami...

Ostateczne przesłanie "Podwładnych" jest skomplikowane i dalekie od czarno-białych stereotypów. Idee humanizmu, demokracji i praw człowieka umierają w niej w obliczu dużych społecznych problemów. Tragizm sytuacji zdaje się być nie do rozwiązania. To co na scenie, miesza się w głowie z tym co na ulicy, w telewizji, kościele, polityce. Śmierć, wojna, pieniądze, polityka...

Prapremiera światowa sztuki odbyła się w Hamburgu i spektakl został wybrany jako jeden z najlepszych na najważniejszy europejski niemieckojęzyczny tegoroczny festiwal w Berlinie. Potem pokazywana była w kolejnych ośrodkach na Zachodzie. W Polsce jego tzw. performatywne czytanie zorganizowano wiosną tego roku w teatrze w Łodzi. W reżyserii Katarzyny Deszcz, na deskach Nowego w Zabrzu, 14 listopada odbyła się jego polska prapremiera. Scenografia widowiska jest tak skonstruowana (śmietnisko połączone z prymitywnym obozowiskiem uchodźców), że kameralna widownia mieści się na scenie. Aktorzy zatem wręcz "dotykają" i bezpośrednio prowokują do reakcji słuchaczy. Teatralnego ciepła i sztuki oraz klasycznego piękna w nim nie ma, a niektóre sceny przeznaczone są wręcz tylko dla dorosłych. To sztuka która drażni, złości, zmusza do trudnych rozważań, a nawet... kłótni.

Jakub Lazar
Głos Zabrza i Rudy Śląskiej
20 listopada 2015

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia