Podwójne życie Ofelii

"Szkice o Ofelii" - reż: Marcin Herich - Teatr A Patr

Co to niby jest? Jeśli inscenizacja, to właśnie na niby. Po pierwsze, brak tu wyraźnego podziału na widownię i scenę. Wyluzowana Ofelia, jakby od niechcenia, pojawia się wśród widzów a nie, co ważne, przed nimi, i po kolei obdarza każdego zaciekawionym spojrzeniem i uśmiechem Moniki Wachowicz

To Ofelia-Monika przygląda się swojej publiczności, a nie na odwrót. Umowni widzowie, poza tym, że lustrowani przez aktorkę, oglądają też samych siebie - zajmują miejsca w dwóch rzędach krzeseł, ustawionych w niewielkiej odległości, frontem do siebie. W efekcie, to publiczność zżera trema, nie zaś aktorkę. Widz zatem staje się po części wykonawcą, czyli tytułową Ofelią. Wszak to tylko ,,Szkice do Ofelii”. Toteż wypełnienie konturów postaci leży w gestii publiczności.  

Nie dziwi więc, że rola Ofelii-Moniki wykracza poza tradycyjne wygłoszenie kwestii z dramatu. Co ważne, są to kwestie, które odnoszą się do niej samej, bo to monodram (aktorka raz jest Ofelią, a raz kimś z otoczenia Ofelii). Oraz, że tekst, który podaje, stylistyką nawiązuje do języka Szekspira. Ale sposób jego podania, zmienia szekspirowski dramat w ckliwą historię uwiedzenia, porzucenia i samobójstwa z pierwszej strony ,,Faktu“. Bo słowa, które słyszymy, są gęste od ironii. A właściwie autoironii. Tym sposobem Ofelia-Monika po raz kolejny dystansuje się od Ofelii Szekspira. Co oferuje w zamian? Też, przewrotnie, Szekspira, bo Monika-Ofelia to przecież postać o dwu jaźniach, a więc postać schizofreniczna czyli, potocznie, szalona jak Ofelia z Szekspira. Co najistotniejsze, Ofelia-Monika daje scenicznej Ofelii szansę na zmartwychwstanie. Na nowe życie bez dramatu, dosłownie i w przenośni. Ale do tego niezbędna jest publiczność. Choć przedstawienie kończy się gorzką konstatacją z ust topielicy: "zostanę jakiś czas w dole rzeki zanim zrozumiem, że nie byłam kochana", to nie dajmy się zwieść słowom samobójczyni.  

Kluczem do spektaklu jest ,,architektonika wzruszeń” czyli kantorowskie założenie, które Teatr A PART konsekwnetnie realizuje w większości swoich przedstawień. Widz, w tym przypadku ,,Szkiców do Ofelii”, nie doszukuje się ogólnej prawdy psychologicznej w postaci Ofelii, tj. nie interpretuje, ale współodczuwa i, co najistotniejsze, może liczyć, inaczej niż szekspirowska Ofelia, na wzajemność. Wachowicz bowiem reaguje na każdy uśmiech i spojrzenie z widowni. I tak zawiązuje się relacja, której nie można wcześniej wyreżyserować. To nowa rzeczywistość, gdzieś na styku realności ze sztuką, na którą widz ma realny wpływ. Współodczuwając i współtworząc, ma szansę na zmianę losu szekspirowskiej samobójczyni. A Ofelii Moniki Wachowicz nie sposób nie kochać.

Monika Gorzelak
Dziennik Teatralny Katowice
15 lutego 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...