Pokolenie bez kompleksów

Paszporty Polityki 2013 rozdane

Wiele się zmieniło przez lata, które upłynęły od pierwszej edycji naszej nagrody kulturalnej. Już nie tylko warunki startu dla debiutantów w poszczególnych dziedzinach, ale całe zaplecze: stypendia, konkursy, programy i inne sposoby wsparcia, które debiutom towarzyszą.

Często łatwiej dziś zadebiutować, niż zrealizować drugi film czy nagrać drugą płytę.

Nasi tegoroczni laureaci to artyści młodzi - kryterium wiekowe pozostaje istotne - ale w większości z długim już życiorysem artystycznym. A jeśli krótszym, to niezwykle intensywnym - jak w wypadku Dawida Ogrodnika z jego kilkoma, za to bardzo mocnymi i chwalonymi rolami filmowymi. Dominują roczniki 80. Pozbawione kompleksu Zachodu, ba - idealnie odnajdujące się w rozmowie o naszej części Europy, o czym świadczy i ukraińska podróż literacka Ziemowita Szczerka, i mierzenie się z narodowymi polonezami przez zespół Marcina Maseckiego. Ale też prace nominowanych: Kuby Ziołka z jego słowiańską wizją muzyki psychodelicznej albo Małgorzaty Rejmer ze wstrząsającymi, krwawymi opowieściami z dziejów komunistycznej dyktatury w Rumunii.

Mamy do czynienia z artystami, którzy już zostali docenieni przez wiele branżowych gremiów. Ogrodnik dostał nagrodę za rolę drugoplanową w Gdyni. Dwie ze sztuk napisanych przez Jolantę Janiczak trafiły wcześniej do finału najbardziej prestiżowego konkursu dramatopisarskiego w Polsce: Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Stawiający od razu na międzynarodową karierę zespół Apollon Musagte Quartett ma już na koncie i prestiżową monachijską nagrodę ARD, i wyróżnienie BBC Radio 3. Marcin Masecki legitymuje się pierwszą nagrodą w konkursie pianistów jazzowych w Moskwie.

Nasi laureaci to również ludzie pozbawieni obaw przed konfrontacją z ważnymi, utrwalonymi i docenionymi dziełami. Anecie Grzeszykowskiej świetne recenzje przyniosła seria "Untitled Still Films", odnosząca się do słynnych fotografii Cindy Sherman z końca lat 70. Członkowie Apollon Musagte Quartett nie bali się obok repertuaru polskich mistrzów (Górecki, Lutosławski, Penderecki) przedstawić na płycie własnego utworu inspirowanego twórczością Lutosławskiego. Ziemowit Szczerek podjął ryzykowną próbę przeszczepienia na polski grunt nurtu gonzo znanego z książek Huntera S. Thompsona, a Marcin Masecki - dekonstrukcji formy muzycznej, którą w oryginalnej postaci zna w Polsce każdy, jeśli nie z lekcji muzyki, to ze studniówki.

Czy to coś zmienia? Odejmuje sens kolejnym laurom? Przeciwnie. Tym bardziej że część spośród tych twórców to wciąż nazwiska zbyt mało znane szerokiej publiczności. A kto jeśli nie dziennikarze, od początku do końca odpowiedzialni za kształt Paszportów POLITYKI, miałby się podjąć poszerzania tego grona? Im więcej ciekawych nazwisk, tym ważniejsza może się okazać selekcja krytyków. Nawet jeśli Paszport miałby zaowocować przede wszystkim otwieraniem nie granic, tylko łamów gazet i czasu antenowego w mediach elektronicznych. Stałym, a nie jednorazowym. Bo odnotowanie debiutu nie wystarczy - ci ludzie zasługują na to, by z ich artystycznymi propozycjami utrzymywać stały kontakt.

(-)
Polityka
16 stycznia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...