Pokora i władza nie idą w parze

"Król Ryszard III" - reż. Grzegorz Wiśniewski - Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

"Prawo, kodeks, wina, sąd,
Spluwa, zwłoki, broń i mord
Bandzior, kościół, kondom, zbir
Rzeźnik, kotek, sława, świr
Gwiazda, łajdak i scenograf

Sława, światła i cyrograf
Podejrzany, pogryziony
Przeszukany i gwałcony
Wielki bóg, pan wobec czczony
Pomazaniec, ubłocony (...)
Wielki SPRAWCA z anturażem
SPRAWCA bogiem, bogiem błazen!"

Jest w repertuarze Bartosza Porczyka utwór zatytułowany "Sprawca", którego tekst wprost idealnie ilustruje szekspirowską historię obsesyjnej żądzy władzy Ryszarda III; bohatera tak dalece zaślepionego wolą znalezienia się na szczycie hierarchii, że przybierającego rolę dyrygenta wszelkich zdarzeń i ludzkich losów, bez względu na cenę, środki i metody, zbliżające go do upragnionego celu.

"SPRAWCA start i meta, miękkie, twarde
W sobie zwarte i otwarte
Miłość, przyjaźń, piruety
Kielich, nocnik i bidety
Mama, tata kot i pies
Tatar, tasak, grzech i bies
Urząd, władza i parafia
Pedofilia, pornografia"

"Król Ryszard III", Teatru im. S. Jaracza w Łodzi, to synteza mechanizmu władzy w jej najgorszym ujęciu. Władzy zdobytej podstępem, pięścią, ofiarami i cynicznym brakiem szacunku dla wszystkiego, co moralne i prawe. Pierwotnie chaotyczne zbrodnie zaczynają układać się w metodycznie spójny ciąg wypadków i przybierają na sile z każdą chwilą, z każdym kolejnym zdarzeniem. Spektakl Wiśniewskiego niesie w sobie najsilniejszy ładunek jakże smutnej prawidłowości: raz puszczonej w ruch machiny zbrodni nie sposób zatrzymać, a sterujący nią ludzie, przekonani, że oto mają pełną kontrolę nad sposobem jej działania, sami prędzej czy później muszą puścić stery przerośnięci przez konsekwencje tego, co bezmyślnie zainicjowali.

"SPRAWCA jak rasta wydawca
Kształtu globu nadawca
SPRAWCA na chmurach pan i radca
Człowiek to jego zajawka
SPRAWCA król to świata inicjator
SPRAWCA pan imprezy i domator
Bóg wszystkiego, programista
Świata fryzjer i stylista"

Jak w zbrodniczym kalejdoskopie na scenie pojawiają się kaci i ich ofiary; następują roszady; buta i nonszalancja nagle ustępują miejsca niepewności i lękowi przed niestałością jutra. Ale zawsze w centrum zdarzeń stoi Ryszard III (genialna rola Marka Kałużyńskiego), przesuwający wszelkie granice i bariery; człowiek, pozwalający sobie wciąż na coraz więcej; właściwie na wszystko poza cieniem zawahania, bo przecież nawet jedna chwila niepewności byłaby jaskrawym przejawem słabości, a pretendujący do tronu na nią sobie pozwolić nie może. Tak tonąc we własnym obłędzie tytułowy bohater wspina się na kolejne szczeble (nie bez kozery scenografię stanowią ogromne schody, niełatwe do pokonywania, zwieńczone lustrzanym sklepieniem) skoncentrowany wyłącznie na jednym celu. Najbardziej przejmującą i wstrząsającą sceną w spektaklu jest moment, kiedy Ryszard III sam zdaje się nagle wierzyć w to, co mówi - tak daleko już bowiem zabrnął w złudny świat propagandowego blichtru i wygodnego tłumaczenia kolejnych posunięć. Z przekonaniem ogłasza przyjęcie korony; ten akt jest dla niego wynikiem woli ludu, mimo, iż jeszcze ciepła krew przyjaciół, rodziny i najbardziej lojalnych poddanych kapie mu z rąk. A gdy odkrywa, że misterny plan zdobycia miłości jako jedyny bierze w łeb, woli raczej wziąć to uczucie siłą i zabić, niż ustąpić. Pokora i władza nie

Władza, tak jak w życiu bywa, ta jedna z największych z punktu widzenia ludzkiej natury pokus, jest tutaj rzeczywistością wykreowaną - "na potrzeby" i "po coś". To jedna z najgroźniejszych chorób, która od zarania dziejów infekuje gangreną każdą bez wyjątku postać dramatu; a wciągnięci w tragedię widzowie z goryczą w ustach zdają sobie sprawę z nieuchronności konsekwencji biegu zdarzeń. Wrażenie, jakie robi inscenizacja Teatru im. Jaracza w Łodzi, pod koniec spektaklu jest tak silne, że widza wgniata w fotel i powoduje, że zamieramy w bezruchu. Niech nikogo zatem nie zdziwi odczuwany prawdziwy strach i wstręt - w kontekście tak gęstych oparów emocji, z jakimi mamy tu do czynienia nie ma innej możliwości. Owo poczucie zachwiania komfortu publiczności to największy sukces tego przedstawienia; zamiast przestrzegać grożąc palcem, "Król Ryszard III" pokazuje na żywym organizmie, co jest kosztem i ceną... Gdy gasną światła na scenie każdy już sam wie, że podobną cenę płacimy i my na co dzień, a schemat tego bolesnego rozliczenia nie zmienia się od pokoleń.

Marek Kubiak
Teatr dla Was
23 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia