Pokora środków wyrazu

"Fantazja" - reż. Anna Karasińska - TR Warszawa

Z wielowątkowością i powielanymi środkami wyrazu walczy teatr współczesny szukając drogi w natłoku wyobrażeń na temat sztuki i jej roli w życiu społecznym. Anna Karasińska stworzyła obraz, który można nazwać lekarstwem na megalomanie artystycznych środków wyrazu i w znakomity sposób kreśli to, co w teatrze powinno być uważane za środek nadrzędny, czyli wielopoziomowa i wartościowa treść.

Szukanie prawdy o ludziach w obliczu egzaltowanych i przerysowanych słowotoków nie ma miejsca w tym spektaklu. Ten dosadny i ascetyczny sposób obrazowania zasługuje na słowa uznania.

Interesujący w tym spektaklu jest nie tylko koncept ale również sposób prowadzenia dialogu z widzem. Reżyserka z poziomu mentora prowadzi z aktorami grę przeobrażeń, która wyłuskuje z nich emocje ciche i dosadne. W myśl zasady mniej znaczy więcej w spektaklu „Fantazja" widzimy archipelag wysp, przez które widz przepływa gładko i czytelnie już w pierwszym momencie sztuki dostrzegając jego koncepcję, którą można porównać do abstrakcyjnej iluzji rzeczywistości teatralnej.

Mimo iż spektakl wywoływał salwy śmiechu wśród widzów, w moim odczuciu wiele scen nie było celowo kierowanych na epitafium kompulsywnej radości. To niematerialne dzieło raczej jest wizytówką współczesnej znieczulicy międzyludzkiej i obnaża mechanizację emocji w sytuacjach, które wprowadzała reżyserka. Idąc dalej ta myślą można wysnuć wniosek, iż nadając bezczasowość w dramaturgi tego spektaklu znaleźliśmy się w czasie niematerialnym i nierzeczywistym ale głęboko pertraktującym o tym, co nas jako społeczeństwo nie dotyka lub czego nie chcemy widzieć. Schematyczność reakcji to coś co jest bolączką współczesnego pokolenia, gdzie coraz rzadziej znajduje się miejsce na wyrażanie prawdziwych i szczerych emocji.

W treści scenariusza nakreślone etiudy i zadania rażąco zbliżone są do zwykłych codziennych sytuacji, które przez bez wymiar prowadzenia akcji na scenie nakłaniają do bardzo smutnych wniosków dotyczących kondycji intelektualnej i duchowej współczesnego pokolenia.

Słowa reżyserki wypływają gładko i beznamiętnie nadając zimność odczuwania i narzucając aktorom schemat poruszania się w scenerii sceny na której nie ma nic. Garstka aktorów w prywatnych strojach stoi bezwładnie i stara się nic nie wyrażać. Zadania uwalniają szczątkowe emocje i myśli, które kreują drogę przepełnioną wstydem przed kompletnym ujawnieniem, natomiast suchość i dosadność trudnych wielowątkowych zadań, powoduje niekiedy konsternację aktorów, która wyraziście obnaża celową nieumiejętność żywej reakcji. Pozornie pozbawione kontekstu proste sytuacje tworzą obraz całościowo spójny, a dramaturgia wymusza pozorną lekkość i błahość, która jest celowym zabiegiem ukazującym schematyczność ludzkich myśli i reakcji na przymus działania tu i teraz.

Dodatkowym walorem i świadomym zabiegiem Teatru są równoległe warsztaty wprowadzające w koncept sztuki, które dla widza mogą być ciekawym naprowadzeniem na odpowiednie tory ku szczerej interpretacji. Jest to wspaniała wyprawa na nieznane terytorium własnej osobowości i nauka czytania nowej dramaturgi o sztuce wyobcowania i bezruchu, który czasem mówi więcej niż wielość udramatyzowanych słów.

Magdalena Hierowska
Dziennik Teatralny Warszawa
20 lutego 2020
Teatry
TR Warszawa
Portrety
Anna Karasińska

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia