Polacy nie Czesi, czyli saloon w zupełnie nowej roli
"Lemoniadowy Joe" - reż: Małgorzata GłuchowskaPoczciwy saloon z westernu zamieniony w peep-show. Premiera sztuki "Lemoniadowy Joe" w reżyserii Małgorzaty Głuchowskiej rozpoczęła w Teatrze im. Stefana Jaracza sezon artystyczny 2010/2011. Na czas remontu teatru Scena Margines przeniosła się na ul. Pstrowskiego 23, do pawilonu wynajętego od spółdzielni "Pojezierze". Spektakl zobaczą również widzowie Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Demoludy", który rozpoczyna się jutro w Olsztynie.
Oglądamy przedstawienie eksperymentalne, nawiązujące do filmu "Lemoniadowy Joe", który powstał w socjalistycznej Czechosłowacji w 1964 roku. Była to parodia westernu: Joe miał biały strój i zamiast whisky pil lemoniadę zwaną cola-locą, ale też komedia była kwintesencją czeskiego poczucia humoru. "Lemoniadowy Joe" przybywa więc do nas z innego czasu i innej kultury. Reżyserka wywróciła tamte sensy do góry nogami. Saloon zgodnie z duchem czasu jest teraz peep-show. Upadłe dziewczęta są wyzwolonymi kobietami szydzącymi z mężczyzn.
Głuchowska wciąga nas w pułapkę psychologiczną, sadzając w pojedynczych kabinach, za weneckimi lustrami, byśmy poczuli się podglądaczami. Chce wywołać w nas poczucie winy lub przynajmniej rumieniec na twarzy. Skąpe oklaski świadczyły o pewnej konsternacji premierowej publiczności. Dawny "Lemoniadowy Joe" był absurdalną zabawą, olsztyńskie przedstawienie jest na serio. Napięcie nie zostaje rozładowane. Cóż, Polacy to nie Czesi.