Polaków portret współczesny

"Balkon Ordona" – reż. Paweł Wolak, Katarzyna Dworak-Wolak – Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Jedno z wielu mieszkań w blokowisku, w nim wielopokoleniowa rodzina, tradycyjnie polska – czego możemy się spodziewać po sztuce, która o nich opowiada? Dylematów moralnych i rodzinnych? Być może. Jednak to, czego doświadczymy podczas oglądania wystawianego na scenie Lubuskiego Teatru „Balkonu Ordona" w reżyserii Katarzyny Dworak-Wolak i Pawła Wolaka (duet PiK), może nas nie tylko mocno zaskoczyć, ale także zostawić z kilkoma pytaniami o to kim my, współcześni Polacy, jesteśmy.

W umiarkowanie (jak się potem okaże) gościnnych progach naszych bohaterów „wita" nas młodszy syn, Piotr (Jakub Mikołajczak). Rapując zarysowuje historię rodziny i opowiada głównie o sobie i swoim – delikatnie rzecz ujmując – niezbyt entuzjastycznym stosunku do swoich bliskich i życia w ogóle. Mówi także o tym, że na razie jest uśpiony, ale pewnego dnia „spali wszystko smoczym ogniem". Jego monolog przywodzi na myśl skojarzenie z utworem Marcina Świetlickiego „Opluty (44)", w którym podmiot liryczny ogłasza: „Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie./ Na razie chodzę, na razie patrzę, na razie swój nóż ostrzę.".

Jest to ta sama energia wyczekiwania na odpowiedni moment, ale tak naprawdę nie robienia niczego konkretnego, jedynie mówienia o robieniu. W ciekawy sposób, który wygląda trochę jak realizowany na żywo teledysk (świetnie korespondującą z treścią muzykę do spektaklu stworzył Dominik Strycharski), dowiadujemy się, że chłopak mieszka z Matką (Anna Stasiak), Ojcem (Paweł Wolak), Babcią (Tatiana Kołodziejska) oraz z ciężarną dziewczyną, Kasią (Małgorzata Polak). Ta ostatnia jest w zasadzie dla całej rodziny tylko problemem, który właściwie nie wiadomo jak rozwiązać, o czym jest mowa zupełnie wprost. Ale lada moment, wraz z powrotem starszego brata Jarka z Anglii, ich życie ma się odmienić.

Jak wygląda miejsce, w którym oczekuje się na powrót „tego, któremu się udało"? To typowy polski salon z lat 80./90. (scenografia autorstwa Ewy i Piotra Tetlaków) - na środku kanapa, nad nią obraz (na którym z czasem pojawia się Jezus – w tej roli Kuba Stefaniak – do którego później dołącza jedna z osób dramatu, przechodząc przez szafę niczym w „Opowieściach z Narnii" C.S. Lewisa), przed nią zastawiona jedzeniem i trunkami ława. Wokół sceny kolorowe zasłony na metalowych konstrukcjach. Ramy te spełniają kilka zadań – są one jednocześnie oknami i przejściami do innych pomieszczeń w domu. Jest oczywiście telewizor na drewnianej szafce, a także sztuczna choinka. W tle majaczy obraz wieżowca (za wizualizacje odpowiedzialni są Kamil Derda i Paweł Wolak), a po prawej stronie sceny znajduje się balkon. Kostiumy (autorstwa wspomnianej Ewy Tetlak) są osadzone we wspomnianych ramach czasowych. Zwraca uwagę np. koszulka przybyłego z Anglii Jarka, z wizerunkiem królowej Elżbiety.

Tymczasem wyczekiwany przez domowników Jarek wreszcie przybywa z dalekiej Anglii, a wraz z nim Inna (Ewa Dobrucka). Nie tylko imię dziewczyny szokuje rodzinę, ale też to, że nie jest tym, kogo się spodziewali. Jej strój wskazuje na to, że jest muzułmanką, choć nie zostaje to wprost potwierdzone. Dla stereotypowej polskiej rodziny to jednak za dużo. W mikroskali dowiadujemy się tu, jak przeciętny Polak reaguje w zetknięciu z „innym". I zdecydowanie nie jest do dobra reakcja. Zaczyna się seria kuriozalnych zabiegów mających uchronić rodzinę przed kompromitacją. Jakich? Trzeba zobaczyć na własne oczy, jak ta polska do bólu familia poradziła sobie z problemem, broniąc swej reduty/balkonu.

Nie tylko historia i sposób jej opowiedzenia są atutami tej sztuki. Gra aktorska, która zostaje tu zaprezentowana, jest na najwyższym poziomie. Postacią, w moim odczuciu, najsilniejszą i fenomenalnie odegraną jest Babcia, w którą wcieliła się Tatiana Kołodziejska. Oglądając ją ma się wrażenie, że weszła w tę rolę z pedantyczną dbałością o detale (do czego przyzwyczaiła nas już przez lata), a finałowy monolog wybrzmiewa z głębi sfrustrowanej duszy spotkanej pod blokiem staruszki. Myślę, że mógłby to być głos każdego powstańca lub kogokolwiek z pokolenia, które przeżyło wojnę.

Drugą, równie świetnie odegraną, osobą jest Ojciec - Paweł Wolak, będąc autorem tekstu, z pewnością widział Ojca od początku do końca tak, jak go zrealizował. I bardzo dobrze! Widz otrzymuję solidną dawkę świetnej gry i wierzy w tę postać, widząc jej autentyczność. Kolejna, tylko z pozoru łatwa, bo nieomal „bezgłośna", kreacja przypadła Ewie Dobruckiej, która mimiką, mową ciała i, przede wszystkim, oczami prezentowała całą paletę uczuć, które targały jej bohaterką. Świetna i dynamiczna jest Anna Stasiak jako Matka, która również funduje widzom całe spektrum emocji.

Wprowadzający nas w świat tej rodziny Jakub Mikołajczak, wcielający się w młodszego syna Piotra, nie pierwszy raz zaskakuje plastycznością, która pozwala mu na stworzenie wiarygodnego całościowo, tym razem dwudziestokilkuletniego nihilisty, który nie tylko mową, ale całym sobą wyraża swoje podejście do życia. Obsadzona w roli jego partnerki, Kasi, Małgorzata Polak, pokazuje, że debiutować na deskach Lubuskiego Teatru można od razu zaczynając z przysłowiowego „wysokiego C". Jako młoda, ciężarna dziewczyna jest również prawdziwa i spójna – od wypowiadanych kwestii po idący za nimi ruch. Natomiast po Aleksandrze Stasiewiczu można było spodziewać się tylko jednego – że zagra Jarka świetnie! Pod tym względem, na szczęście, nie zaskoczył widzów i tutaj,

W sztuce zaprezentowanej przez duet PiK niejednokrotnie zaśmiejemy się z naszych polskich przywar, ale... będzie to gorzki śmiech. Z tego, jacy jesteśmy za zamkniętymi drzwiami, jacy jesteśmy wobec mniejszości, jakie stereotypy powielamy i jak dewaluują się wszelkie mity, w które wierzymy. W tym te rzekomo głęboko patriotyczne.

Oglądając „Balkon Ordona" można odnieść wrażenie, że od czasów Gabrieli Zapolskiej zmieniło się niewiele, a mieszczańska kołtuneria ma się tak samo dobrze, jak w „Moralności Pani Dulskiej". Z tym, że tutaj mamy o kilka odcieni mroczniejszy obraz.

Nie unikniemy także skojarzenia ze „Światem Według Kiepskich" (twórcy Okił Khamidov, Patrick Yoka, Adek Drabiński, 1999-2022), głównie przez poruszającą się na wózku Babcię. Ale to nie będzie jedyny punkt styczny z tym serialem. Będzie nim przede wszystkim fakt, że, choć w obu przypadkach zwierciadło, w którym prezentowane są postaci, jest nieco krzywe, to nadal odbija obraz, w którym jest, niestety, więcej przykrej prawdy o nas, Polakach, niż przejaskrawienia.

Jeśli nie boimy się niekomfortowych pytań, z którymi zostawi nas „Balkon Ordona", a także nie boimy się śmiać, nawet czasem bardzo gorzko i mocno refleksyjnie, z nas samych – Polaków, zdecydowanie powinniśmy wybrać się do Lubuskiego Teatru na doskonały spektakl w reżyserii Katarzyny Dworak-Wolak i Pawła Wolaka.

Agata Kostrzewska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
15 września 2023

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia