Polistyren tańczył
„Materia” - Andrea Salustri- (Włochy) - Krakowski Festiwal TańcaMateria to przedstawienie człowieka w świecie obiektów, które zdają się stawiać swoje pierwsze kroki w nowym wymiarze. Ta choreografia nie tylko intryguje, ale i pozostawia widza w pewnym rozedrganiu. Andrea Salustri proponuje bowiem historię niezwykle intymną, choć niepokojącą, emocjonującą i czego nie należy pominąć, zniewalającą zmysły.
Scena pogrążona jest w ciemności, a z ciemności wyłania się człowiek. Podczas trwania spektaklu jest on dyrygentem i twórcą, obserwatorem, badaczem, i w co nie należy wątpić, ta właśnie postać towarzyszyć nam będzie przez całość trwania wydarzenia. Głównym jego zadaniem jest kierowanie tym, co z natury swojej ruszać się nie powinno, a powołane zostało w ruch.
Pierwsza scena dotyczy kuli, która unosi się w powietrzu, pomiędzy dłońmi człowieka, a pod nimi szumi wiatrak. Stały powiew wprawia kulę w drganie, ale rozczapierzone palce skutecznie ją blokują, tak więc miota się pomiędzy nimi, drży i jakby tańczy. Kul przybywa, wchodzą w trudne do interpretacji relacje ze sobą nawzajem, ale też z człowiekiem. W momencie krytycznego rozedrgania kule dążą do ucieczki i nie wszystkie udaje się zatrzymać. Z chwili na chwilę jedna po drugiej wyrywa się i w ostatecznym rozrachunku, ponad skrzydłami wentylatora, jest miejsce już tylko dla jednej. Człowiek montuje granice i od tej pory, jedna kulka zaczyna niekończące się odbijanie od ścian, a jej drżenie nie tylko hipnotyzuje, ale buduje pierwszy w spektaklu poziom napięcia.
Druga jakość ma swój początek, gdy w sąsiedztwie kuli otwiera się przestrzeń dla kolejnych bohaterów spektaklu, czyli arkuszy styropianu. Pierwszy z nich swoją rolę odgrywa w poziomie i również w tym przypadku, a później też w każdym kolejnym, nierozłącznym towarzyszem polistyrenu jest wiatrak. Arkusz na pograniczu fizycznych zjawisk, zdaje się poszukiwać warunków odpowiednich dla spoczynku, jednak nieskutecznie. Ani wiatr, ani grawitacja, ani człowiek nie sprzyjają bezczynności i gdy z pozycji poziomej styropianowa płyta zostaje przeniesiona w pion, rozpoczyna się liryczna choreografia. Arkusz próbuje iść, ustawiony pomiędzy aktywnymi wentylatorami, robi kroki do przodu, ale nie udaje się, wiatr popycha go wstecz, a styropian w linii prostej, jakby chce przeć przed siebie. Niezwykle przejmujący jest to obraz, bardzo plastyczny i symboliczny. Człowiek stawia kolejne granice, aby styropian nie zboczył z kursu, pojawia się wtedy drugi bliźniaczy i wchodzą między sobą w interakcję. Ta relacja jest szalenie intymną, budzącą skojarzenia i odbierającą materii jej przedmiotowość. Scena kończy się styropianowym dramatem, a organizacja świateł i muzyki stopniuje napięcie w punkt.
Trzeci poziom estetyki, to rozdrobniony styropian w ostrym świetle. Rzuca się go w nurt powietrza w jaskrawym oświetleniu i tworzy to wrażenie erupcji, salwy, fajerwerków. Od pierwszego ziarenka, aż po homeryczną eksplozję małych kuleczek, widz może zachwycać się nimi w bezdechu. Głębia wizualna tej sceny prezentuje bezsprzecznie wysoki poziom świadomości estetycznej autora. Po niej następuje subtelny zwrot akcji i fala styropianu atakuje przednią część sceny, imitując morską pianę. Absolutnie uczta dla oczu.
Czwartą jakością jest taniec człowieka z materią. Podczas gdy obiekt przejmuje rolę prowadzącego, człowiek tylko podąża. Ta lekka i zwiewna odsłona ma swój fundament w dotyku, którego wartość kumuluje się w opuszkach palców. Styropian raz za czasu odfruwa i wraca, jakby obracając się w towarzystwie partnera. Fragment ten jest niezwykle efemeryczny, a sama scena znaczy ni mniej, ni więcej, tylko to, że niewiele to tyle, co niemiara.
Piąta część to destrukcja. Fragment drapieżny, zaskakujący, wykorzystujący różne środki zniszczenia. Rysunek ciepłem, drapanie i zaskakujące zniknięcie w pudełku. Na tym etapie, zaczęłam widzieć elementy magiczne w przedstawieniu.
Ostatnią, choć nienajgorszą oczywiście, sceną choreografii jest niejako koncert przedstawionych obiektów. Można pokusić się o zdanie, że tancerze otrzymali szansę na wypowiedź , natomiast głos tejże materii nie jest tożsamy niczemu, co ludzkie. Niemniej, sytuacja sceniczna nosi ze sobą ideowe podobieństwo do pracy A Sound And Art Installation Created from 250 Cardboard Boxes autorstwa Zimoun. Pojawia się szum, szmer, trzask, puls, rytm, takt i tarcie. W tym chaotycznym, przypominającym wysokogórski powiew, obrazie okazuje się, że jeden tylko chrupot potrafi przejąć strachem. Ilość bodźców w tym fragmencie, jest niepoliczalna. I z tym szaleństwem, ogłupiającym ludzkie zmysły, niepodobnym zupełnie do początku, pozostaje się samemu. Te wrażenia zabiera się ze sobą do domu i myśli się o nich, i opowiada się je, chcąc zobaczyć raz jeszcze.
Materia to spektakl, który sprzęga ze sobą wartości wielu dyscyplin sztuki. Jest to wydarzenie pełnowymiarowe i kompletne, potraktowane w sposób romantyczny. Zawiera w sobie kompozycję wątków impresywnych, jak i pełnokrwistych. Jest to niesamowicie współczesne podejście do tematu nie tylko tańca, ale i instalacji artystycznej.
Salustri zaproponował historię spójną, przejmującą, stworzył tym samym projekt bohatera nieożywionego, odległego od wizji stereotypowej postaci, który wprowadzony zostaje w nowe, i co również istotne, zupełnie bezlitosne uniwersum.