Polityka czy miłość - co jest na poważnie?
"Wielki człowiek do małych interesów" aut. Aleksander Fredro, - reż. Anna Wieczur - Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie6 kwietnia na deskach Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie odbyła się premiera spektaklu "Wielki człowiek do małych interesów" autorstwa Aleksandra Fredry, w reżyserii Anny Wieczur. Tematyka spektaklu: polityka i miłość na wskroś aktualne wczoraj i dziś zbiegły się ze zbliżającymi wyborami samorządowymi w Polsce. Akcja dzieje się w Galicji w szlacheckim dworze. Nowoczesna scenografia autorstwa Anny Haudek- podświetlane boksy nadały jednak całości charakter uniwersalny wszystko może dziać się tu i teraz.
Dolski w tej roli gościnnie Adam Rosa ma dostać posadę dyrektora w Towarzystwie Kredytowym. Układy, relacje, proszone kolacje to wszystko ma jeden tylko cel, aby pozyskać poparcie w głosowaniu. Jak to jednak w polityce wszystko staje się niestety zawiłe i pogmatwane, tak, jak wąsy galicyjskiego szlachcica Ambrożego Jenialkiewicza (w tej roli Włodzimierz Dyła). Starania są tak zawiłe, jak nieczytelny charakter pisma, który jest trudno zrozumieć i rezultatem wszystkiego może być tylko jedno- porażka. Jej imię może mieć wiele znaczeń. Porażka w zarządzaniu majątkiem, gdzie rozważania na temat pochodzenia białego i brunatnego niedźwiedzia stają się ważniejsze od księgowości i rachunków, z których jasno nie wynika za co, ile komu się płaci.
Polityka jest grą tak, jak życie jest grą. Podświetlane kolorowe boksy stwarzały wrażenie gry komputerowej, gdzie aktorzy przemieszczali się według schematu od punktu A do punktu B, aby osiągnąć zamierzony efekt i wygrać nagrodę. Zmieniające się kolory w zależności od nastroju zielony, gdy jest radość, różowy- miłość a czerwony złość nadało całemu spektaklowi symbolizm uchwycenia świata poprzez formę i kolor. Realistyczne dokumenty, kałamarze i pióro, ich chaos na biurku silnie kontrastowało z określonym układem na scenie, w której aktor jest jakby pionkiem w grze reżyserowanej przez życie. W jednej grze można przegrać tak, jak Dolski przegrywa wybory, ale w drugiej można jednakże wygrać. Gdy grasz czysto i jesteś wierny swoim uczuciom możesz właśnie zyskać miłość. Dolski (Adam Rosa) i Aniela (w tej roli Magdalena Zabel) tę grę wygrywają, nagrodą jest szczera miłość.
Ogromna autentyczność przekazu Anny Wieczur w spektaklu przemawia od samego początku. Tajemnica o kandydowaniu, zdobywanie przychylności najbardziej wpływowego środowiska szlacheckiego, darowanie długów wszystko to działo się ponad sto lat temu w Polsce w satyrycznym obrazie Aleksandra Fredry. Dzieje się też teraz, jakby wzorce zachowań pozostały niezmienne z pieczęcią polskich przywar. Czy wygrywa najbardziej "znamienity" polityk? Oczywiście, że nie. Tylko w wyobrażeniu Dolskiego tak być powinno i dlatego w tym niefortunnym dla niego ruchu, gdzie nie potrafi knuć i intrygować przegrywa. Któż zatem ma szansę na wygraną? Ten który tę sztukę intryg i manipulacji opanował do perfekcji.
Leon (w tej roli Michał Czyż), wygrywa osiągając cel- dobrą intratną posadę. Reżyserka spektaklu Anna Wieczur świadomie podkreślała w każdej scenie uniwersalność słów sztuki Fredry, które wypowiadane co prawda archaicznym językiem niczym jednak nie różnią się od dzisiejszych spotów wyborczych, przepychanek w wyścigu o upragniony stołek polityczny.
Teatralność gestów, wypowiadane słowa o miłości sprawiają wrażenie, że są odbierane one nie na poważnie, lecz wobec kalkulacji i intryg wokół polityki są jedyną rzeczą, w którą można uwierzyć i wziąć ją na poważnie.
Jak każda sztuka Fredry będąca krzywym zwierciadłem polskiego społeczeństwa, tak i "Wielki człowiek do małych interesów" daje sygnał widowni, że to co widzi jest przejaskrawione w tym celu, aby było jeszcze bardziej zauważalne dla krytycznego umysłu pragnącego zmian i konkretnych działań.
Konkretnych działań u Ambrożego Jenialkiewicza (w tej roli Włodziemirz Dyła) jednak brak. Plany zamążpójścia Matyldy (w tej roli Jowita Stępniak) są jak jego charakter pisma, którego sam nie potrafi rozczytać. Jeśli sam nie wie co pisze to również nie wie, co pierwotnie miał na myśli a wtórnie uczynił. Duże mniemanie o sobie, czynienie siebie wszechmocnym a w rezultacie nic nie czyniącym charakteryzuje Jenialkiewicza, jak też Polaka w satyrycznym obrazie Polski w twórczości Aleksandra Fredry.
Jenialkiewicz jako genialny Polak staje się synonimem największych przywar polskich. Nerwowa bieganina na scenie, jak skaczące litery na nieczytelnym piśmie, wszystko to daje wrażenie uczestniczenia w grze, w której jesteśmy tylko graczami. Muzyka autorstwa Ignacego Zalewskiego, nawiązująca do muzyki klasycznej jak również do tej charakterystycznej z gier komputerowych, przeplatająca się naprzemiennie, daje złudzenie bycia w nierealnym świecie, gdzie polityka jest tylko wyrafinowaną grą a miłość cenną nagrodą. Scenografia boksów świetlnych daje reżyserce możliwość grania spektakli w różnych miejscach również w plenerze, aby przesłanie tekstu napisanego przez Fredrę ponad sto lat temu mogło być przekazywane dalej w wielu miejscach i w różnym czasie.
Spektakl będzie przedstawiany w formie teatru objazdowego. Takie z góry było jego założenie, aby mógł dotrzeć do tych, którzy nie zawsze mają możliwość przyjechać do większego miasta i wziąć udział w spektaklu. Lekka formuła i efekty wizualne pozwolą na lepsze zrozumienie treści przez młodzież, o której Fredro pisał przecież wiele, która zawsze była stawiana w pozytywnym świetle w kontrze do tego co jest zatwardziałe i nieskore do zmiany.
Życzymy dalszych sukcesów.