Polityka na Kontakcie

19. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt

Przedostatni dzień XIX Międzynarodowego Festiwalu Kontakt zdominowała tematyka polityczna. Rozpoczęty czeskim spektaklem dzień zapowiadał się słabo, lecz zakończył się wielkim triumfem polskiej prezentacji. Możemy być dumni, bo Festiwal uświadamia nam, że polski teatr ma się bardzo dobrze.

Czeski teatr Boca Loca Lab został założony przez reżysera konkursowego spektaklu „Tyka, tyka polityka” Jiriego Adamka w 2007 roku. Młody reżyser ukierunkował swój teatr na poszukiwanie nowych form muzycznych. Zaprezentowany spektakl jest karykaturą współczesnej polityki - świata, który znamy z ekranu telewizora, którego nie lubimy i staramy się omijać. Bez żadnych odniesień do konkretnych postaci czy wydarzeń wyśmiewani są politycy i ich praca. 

Trudno stwierdzić czy „Tyka, tyka polityka” jest stricte festiwalowym przedstawieniem. To jedynie wariacja muzyczno-kabaretowa o polityce. Długi skecz, który staje się w końcu nudny. Czwórka aktorów w grze słownej, wypowiadając rytmicznie półsłówka, sylaby, tworzy alegorie dotyczące zachowań polityków. Ciągłe „tykanie”, które przechodzi w gdakanie, przerywane chrząkaniem, bekaniem i innymi dźwiękami natury fizjologicznej, staje się w końcu monotonne. Przedstawienie kończy się po niepełnej godzinie - jak szybko weszliśmy na salę, tak szybko o nim zapominamy. 

Czeski spektakl przedstawił świat polityczny jako głupią, niezrozumianą paplaninę. Oczywiście jest to zgodne ze współczesnym wizerunkiem świata politycznego. Szkoda tylko, że wzięto na poważnie bezwartościowość słów płynących od polityków, bo tak jak z ich wypowiedzi tak i ze spektaklu nic nie wyniesiemy. Ciągła zabawa słowem i próba przerysowania sceny politycznej jest udana tylko w poszczególnych skeczach, które jako autonomiczne wystąpienia mogłyby być prezentowane w kabarecie, jednak jako całość nie są ciekawe. 

Na szczęście drugi spektakl zachwycił. „Sprawa Dantona” Jana Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu odniosła już tyle sukcesów, że nie mogło zabraknąć jej na Kontakcie. Doskonała reżyseria idzie w parze z udaną współpracą zespołową, której efekt oglądamy na scenie. Wchodząc na widownię już od samego początku wtapiamy się w rzeczywistość, jaką wykreował Klata. Przechodzimy między tekturowymi domkami po podłodze zasypanej popiołem, jakbyśmy wchodzili w samo centrum Rewolucji. W świat odwrócony do góry nogami, który zbudowany jest na kontrastach. Stylowe kostiumy, peruki kontra scenografia i współczesna muzyka. Prawa strona sceny należąca do Robespierra, lewa do Dantona. Dwie konkurujące frakcje - czarne kostiumy kontra kolorowe. 

Robespierre (fantastyczny Marcin Czarnik) Klaty jest przygnębiony i zagubiony, natomiast Danton (Wiesław Cichy) to człowiek pełen wigoru i pewności siebie. Dorośli mężczyźni bawią się w Wielką Rewolucję jak dzieci. To karykatura dochodzenia do władzy i upragnionej dyktatury, ale jakże inteligentna i dowcipna. Każdy z aktorów jest mistrzem swojej roli, lecz najciekawszy wydaje się Bartosz Porczyk grający Desmoulinsa. Przez ponad dwie godziny ani na chwilę nie pomyślimy o płynącym czasie. Nasz wzrok bezustannie podąża za aktorami, staramy się wyłapać jak najwięcej szczegółów. Perfekcjonizm zachwyca, a niuanse bawią m.in. malutki sterowany czołg, który symbolizuje wiadomość od Anglików, Danton przepraszający żonę przy pomocy pudełeczka „Merci”, czy golarka do włosów i piły spalinowe (!) służące jako broń. 

W „Sprawie Dantona” Klaty bardzo ważna jest muzyka. Na początku wybrzmiewa „Requiem for a jerk” Placebo, nie mogło zabraknąć „Children of the revoltution” T-Rex czy „Talking about revolution” Tracy Chapman. Wszystko jest idealnie dopracowaną całością. Walory spektaklu można by długo wymieniać. 

Festiwal dobiega końca, pozostała tylko prezentacja jednego spektaklu konkursowego - „Wujaszek Wania” z Litwy i oczekiwane ogłoszenie werdyktu jury.

Agata Siuta
Dziennik Teatralny
29 maja 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia