Polityka to lipa

"Jan Maciej Karol Wścieklica" - reż: Jacek Bunsch - Nowy Teatr w Słupsku

"Jan Maciej Karol Wścieklica" Witkacego, najnowszy spektakl słupskiego Nowego Teatru, odsłania kulisy władzy. Warto im się przyjrzeć.

Na rozpoczęcie kolejnego sezonu Nowy Teatr przeniósł widzów do wsi Niewyrypy Dolne, do której po latach spędzonych na najważniejszych warszawskich salonach politycznych wraca Jan Maciej Karol Wścieklica. Ucieka z miasta w poszukiwaniu spokoju. Ten jednak nie jest mu dany. Zewsząd słychać prośby, namowy, błagania nawet, by Wścieklica wrócił na jedną z ważnych posad. Miałby zostać wójtem lub starostą. A może nawet prezydentem kraju. 

Tytułowy bohater sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza ma być jednak tylko kukłą sterowana przez grupę osób rządnych władzy, które chcą starować krajem z tylnego siedzenia. "Jan Maciej Karol Wścieklica" jest chyba najbardziej ponadczasowym dramatem Witkacego. Ukazuje mechanizm zdobywania i sprawowania władzy, ale również zagrożenie autodestrukcją, jeśli politykowi brak osobowości.

Jacek Bunsch, reżyser, tytułową rolę powierzył Krzysztofowi Kluzikowi. Rolę bardzo ciężką, wymagającą znakomitej techniki i solidnego warsztatu. Z tym zadaniem Krzysztof Kluzik poradził sobie bardzo dobrze.

- Praca nad tą rolą była ciężka. Staraliśmy się z reżyserem unikać odwołań do konkretnych polityków. Chcieliśmy do tematu podejść ogólnie, aby wydobyć sam kontekst - mówił po premierze Krzyszof Kluzik. Dodajmy, że to już druga jego tak ważna rola. W marcu z powodzeniem zagrał tytułową rolę w "Garderobianym" Krzysztofa Galosa.

Realizacja "Wścieklicy" była udana również z powodu ciekawych rozwiązań scenicznych. Część reżyserów, którzy realizują spektakle w Słupsku, starają się bawić sceną, najczęściej z pozytywnym skutkiem. Tak było m.in. w przypadku "Wesela Figara", "Cabaretu" czy wspomnianego już "Garderobianego". Tym razem scena została powiększona w taki sposób, że publiczność siedziała zarówno na widowni, jak i na scenie. To zabieg atrakcyjny dla widzów, ale zmuszający aktorów do grania w znacznie bardziej skomplikowany sposób niż przy tradycyjnym podziale scena - widownia. 

Sztuki Witkacego nie są łatwe w odbiorze, jednak Jacek Bunsch pokazał, że można je zrobić bez specjalnych udziwnień i podać w sposób możliwy do przyjęcia również dla tych widzów, którym filozofia Witkiewicza jest obca.

"Jan Maciej Karol Wścieklica" był 50. premierą w ośmioletniej historii Nowego Teatru. Godną tego jubileuszu. Na najbliższe przedstawienie, które odbędzie się 7 października, są jeszcze bilety w cenie 30 i 25 złotych.

Daniel Klusek
Głos Pomorza
26 września 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia